|
| Przeczytano: 680/564017 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Maraton - Marzenia są po to by je spełniać | Autor: Arek Gołębiewski | Data : 2014-10-28 | 26.10.2014 r. to jest i będzie pamiętna dla mnie data w moim życiu. Pamiętam jak dziś, kiedy dokładnie cztery lata temu tj. w roku 2010 zapragnąłem przebiec maraton. Wtedy mój stan psychiczny i fizyczny był bardzo kiepski (był nawet gorszy). Własnie wtedy pojawiła się myśl przebiegnięcia w swoim życiu maratonu, dystansu który nie wszystkim jest pisany. Ja chciałem być tym, którym było to dane. Zapragnąłem pokonać ten dystans i tyle w tym temacie.
Tak więc, żeby to osiągnąć musiałem i chciałem przystąpić do treningów. Na początku nie wiedziałem do jakich, więc po prostu zacząłem truchtać... Pamiętam swój pierwszy trening, który odbyłem własnie 26.10.2010 r. Trening wyglądał tak 500 m biegu i 200 m marszu. Dodam, że po biegu nie mogłem złapać tchu, dlatego przechodziłem do marszu. Dystans jaki w sumie pokonywałem biegiem i marszem to dystans około 3 km, jak dla mnie wtedy to bardzo dużo, z czego byłem ogromnie dumny. Po treningu nie miałem ochoty na nic, byłem tak wyczerpany. Dla porównania dziś robię 3 km rozgrzewki przed treningiem głównym w tempie około 1min:30s szybciej niż wtedy kiedy miałem najszybszy trening. Tak to właśnie wyglądało.
Ja to ten z numerem 158. Pozostali to przyjaciele, z którymi obecnie tworzymy Stowarzyszenie biegowe w Ciechocinku
Treningi jednak nie poszły na marne, po miesiącu czasu dystans ten pokonywałem już tylko biegiem, a raczej truchtem. Po kilku miesiącach truchtałem już 5 km i tak biegałem przez rok. Aż tu nagle... No własnie na mojej stałej trasie spotkałem maratończyka (dziś jest moim przyjacielem), który podbiegł do mnie i spytał „jak długo już biegam i jakie biegam dystanse”. Odpowiedziałem mu, że codziennie od roku biegam po 5 km. Zdziwił się, dlaczego nie spróbuje pobiegać dłuższe dystanse, ale trochę rzadziej niż codziennie. Mówił też, że takie bieganie przyniesie lepsze rezultaty.
Wtedy sobie pomyślałem, dlaczego tak nie robię, przecież powinienem już być gotowy na to by przebiec 10 km. I tak stopniowo najpierw 7 km, później 8 km, a któregoś dnia stało się przebiegłem 10 km, moje pierwsze 10 km w czasie 1h:10min. I tak regularnie co trzeci trening robiłem sobie 10 km. Minął kolejny rok. Oczywiście w trakcie tego roku nie biegałem cały czas, przeszedłem pasmo kontuzji, które nawiedzały mnie co chwile. Przyczyną tego niewątpliwie była i jest do tej pory moja waga. Wtedy ważyłem grubo ponad 90 kg. Dziś po maratonie 84,4 kg.
Ja w głębi ten najnższy, na lewo od balonika - 7km
Kiedy tak sobie biegałem te dziesiątki (miałem już aplikacje endomodo) zaczęło mi czegoś brakować. Biegałem tylko do wyznaczonego celu i powrót do domu. Trening był bardzo nudny, tzn. nie było nic innego jak tylko bieg ciągły i to chyba w pierwszym zakresie. Zaczęła się pojawiać koncepcja prawdziwych treningów bo te nie przynosiły zamierzonych rezultatów i strasznie mnie nudziły. Szukałem i szukałem, czego ja nie przeczytałem, ale wyczytałem na stronie Maratonów Polskich. Praktycznie od tego momentu bieganie stało się prawdziwym rytuałem, kiedy zasmakowałem przebieżek, biegów w szybszym tempie, sprintów i dłuższych wybiegań, krosów moje nogi zaczęły mnie same nieść.
Bieganie nabrało innego wymiaru, już nie tylko biegać żeby się lepiej czuć, ale biegać po to by poprawiać swoje wyniki. Pierwszy mój cel to pokonanie bariery godziny w biegu na 10 km. Udało się bez żadnego problemu, następnie chciałem złamać 50 minut na 10 km. I wtedy zaczęły się regularne treningi pod zawody na 10 km w Toruniu. W Toruniu w kwietniu 2013 r. zrobiłem 10 km w 46m:01s. Czas mnie powalił na nogi??!! Byłem bardzo zdziwiony kiedy tempo po pierwszym kilometrze w endomondo wskazało 4:30min/km, wiadomo że endo trochę przekłamuje, ale i tak był to czas jak dla mnie imponujący. W sumie średnia całego biegu wyszła 4:36min/km. Stało się bariera 50 min złamana!!! Teraz w planach był półmaraton, który kilka miesięcy po biegu w Toruniu pobiegłem 1h:43m:48s, średnia biegu 4:55min/km. WOW ile ja jestem w stanie jeszcze pobiec, jak szybko i jak długo. No właśnie, ciekawe co będzie z maratonem???
Ja w głębi po prawej stronie, biała czapeczka i niebieska bluza, słabo widoczny nr 158 - 15km
Myśląc o maratonie musiałem się do niego solidnie przygotować. Ale jak to zrobić?? Szukałem w Internecie i natknąłem się na Pana Jurka Skarżyńskiego i nie tylko na niego, ale jakoś jego twarz była na tyle przyjazna, że postanowiłem dogłębnie się przyjrzeć jego karierze i oczywiście treningom. Jego wyniki robiły wrażenie bo pokonanie maratonu w czasie 2h:11m:42s to dla mnie KOSMOS. Musiałem, ale to musiałem porównać jego treningi z moimi, oczywiście nie pod względem czasów, ale pod względem jego samego wyglądu. Okazało się, że jestem laikiem biegowym delikatnie to ujmując. No cóż świat kręci się dalej, a ja chciałem jednego, mieć jego książki.
Zakupiłem dwie książki „Biegiem przez życie” i „Maraton”. Nie omieszkałem też być na obozie szkoleniowym z panem Jurkiem Skarżyńskim w Międzywodziu w listopadzie 2013 r. Tam dowiedziałem się bardzo wiele, a Pan Jurek tryskał energią i chęcią pomocy. Bardzo mi się to spodobało. Nie zgrywał gwiazdora, ani jakiegoś herosa, to po prostu zwyczajny człowiek jak my wszyscy, który bardziej poświęcił swój czas na treningi niż my, niż Ja. Od tego czasu marzyłem już tylko o pokonaniu maratonu. Oczywiście mam swoje ambicje i chciałem go pokonać poniżej 4 h. W książce „Maraton” jest dokładnie opisany trening, ale warunkiem przystąpienia do treningu jest zapoznanie się z książką „Biegiem przez życie” gdzie wszystkie podstawy wprowadzające do przyszłego lepszego treningu są tam opisane.
Trenowałem solidnie, ale krócej niż zawsze bo miałem tak zwana kamicę nerkową czyli kamienie nerkowe, które wykluczyły mnie z treningu na prawie 3 miesiące. Dlatego mój wybór padł na maraton jesienny w październiku własnie w Toruniu, co dało mi 1 miesiąc dłużej na trening. Przygotowany byłem na czas w okolicach 3h:30m-3h:45m. Czas w jakim chciałem ukończyć mój debiutancki maraton to 4 h i to było moim marzeniem.
Nadszedł ten dzień, dzień spełniania marzeń! Dzień zawodów zacząłem o godz. 6 rano. Nawet mój trzymiesięczny synek był dla mnie łaskawy i przespał całą noc (bez dokarmiania). O 6:30 śniadanie i przygotowania do odpowiedniego ubioru. O 8:30 razem z synkiem, żona i moim tatą pojechaliśmy na start. Było zimno, ale słonecznie. O godz. 10 wystartowaliśmy, przeżegnałem się na starcie, włączyłem garmina i ruszyłem w swój wymarzony bieg. Zaczęło się, uczepiłem się zająca z balonikiem na 4 h. Początkowo biegł równo tempem w okolicach 5:40min/km, później nie wiedzieć czemu przyspieszał. W zasadzie do 28 km biegło się bez żadnych problemów.
Ja na pierwszym planie – ostatnie metry 42km mojego najszybszego kilometra
Na 29 km nogi zaczęły dawać o sobie znać, stawały się cięższe niż zwykle i z trudem utrzymywałem tempo zająca. Po 30 km kryzys minął, choć dalej biegłem z obolałymi nogami, ale już tak tego nie odczuwałem. Zając się powoli oddalał, ale nie przerażało mnie to bowiem biegł na wynik 3h:55m i biegłem swoim równym tempem, biegnąc czasami nawet poniżej 5:44min/km, bo miałem nadwyżkę z pierwszej połówki. W sumie może dobrze, że biegł szybciej. Zacząłem mijać sporo osób, które troszkę przecenili swoje przygotowanie i zaczęli zwalniać, niektórzy wręcz stawać, żeby zaczerpnąć powietrza. Ja biegłem swoje. Jak się później okazało na odcinku od połowy dystansu do mety wyprzedziłem prawie 100 osób!
Kiedy przekroczyłem 38 km, zegarek wskazywał średnią biegu 5:37min/km, wiedziałem, że na pewno złamię 4 h. Bieg nie sprawiał mi już problemów, a 40 km przyszedł szybciej niż myślałem. Ostatni kilometr miałem najszybszy 5:24min/km. Robiąc ostatnie 200 m na stadionie biegłem jak w transie, nie ukrywam łza mi się uroniła. Mój oficjalny czas to 3h:57m:23s. Na mecie czekali na mnie żonka z synkiem, tata i znajomi, którzy czekali specjalnie za mną.
Upragniona meta
Ten maraton zadedykowałem synom,żonie,sobie i rodzicom. Moje marzenie po 4 latach spełniło się i od tej pory wiem, że marzenia są po to by je spełniać. Zostałem już dożywotnio MARATOŃCZYKIEM!!!
Już na mecie, a co mi tam pobiegnę kolejny maraton
Rodzinka, tuż przed startem |
| | Autor: baltazar, 2014-10-31, 11:47 napisał/-a: Gratuluję(!!!) i dziekuję za wspólny bieg w grupie na 4h! | | | Autor: bolo96, 2014-10-31, 12:04 napisał/-a: Nie ma za co. A Ty biegłeś też swój debiutancki maraton?? czy tylko tak wycieczkę biegową sobie fundnąłeś:)
Pozdrawiam | | | Autor: baltazar, 2014-10-31, 17:30 napisał/-a: To był UDANY debiut. Nie myślałem że będę miał czas poniżej 4 godzin. | | | Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2014-10-31, 17:41 napisał/-a: super, Piotr gratulacje Tobie także :) | | | Autor: bolo96, 2014-10-31, 19:11 napisał/-a: No to gratulacje Piotrku, dzielnie się trzymaliśmy. Co sądzisz o zającu, czasami nieźle dawał, ale w sumie chyba nam to na dobre wyszło. Z Twojego czasu widzę, że biegliśmy zaraz obok siebie, kilka sekund po mnie więc pewnie trzymaliśmy się blisko na trasie:)
| | | Autor: zlatan008, 2014-10-31, 22:22 napisał/-a: Ja również miałem debiut na tym maratonie.Załapałem się na 1 fotce u Ciebie(ten z foto synka na koszulce)Przyjmij moje najszczersze gratulacje.Fakt,biegło się genialnie i nie było "czuc" trudów biegu jak się można było spodziewac.Szkoda tylko ,że organizator OSZUKAŁ Ciebie,mnie jak i innych startujących co do atestu trasy.Przykre to... :/
Pozdrawiam :) | | | Autor: bolo96, 2014-11-01, 08:16 napisał/-a: A pamiętam Cię, miałeś napis na koszulce biegający tatuś, czy coś takiego, i jak Ci debiut wypadł?? A tym atestem się nie przejmuje, mam to gdzieś, wiem że przebiegłem dystans powyżej 42km i to mi w zupełności wystarcza | | | Autor: bolo96, 2014-11-01, 08:19 napisał/-a: Już Cię znalazłem, byłeś przede mną. Ja również gratuluje, teraz następny maraton na 3:45:) Pozdrawiam | | | Autor: zlatan008, 2014-11-01, 22:57 napisał/-a: Dokładnie taki napis mam jak napisałeś.Młody Tatuś jestem i rozpiera mnie duma z bycia OJCEM. Maraton planowałem na przyszły rok ,ale z okazji narodzin synka przyspieszyłem go nieco.Takie sportowe Tatusiowe zrobiłem :P Debiut wypadł tak jak zakładałem czyli 4H .Miałem problem z czworogłowym na 33 kilometrze i o przyspieszaniu nie było mowy już,ale dzięki NASZEMU zającowi(który był świetny!) udało się przeżyc kryzys.Przysłowiowej ściany również nie miałem,czyli dobrze trenowaliśmy. Pozdrawiam serdecznie :D | | | Autor: macmal2, 2014-11-05, 11:24 napisał/-a: Panowie wielkie gratki dla Was! Wszyscy wiemy ,że trzeba włożyć w to trochę ducha i serducha. Czas poniżej 4h w debiucie na naszym poziomie biegania też jest super.
Szkoda tylko ,że jednak zrobiliśmy sobie dość drogie długie wybieganie. Nawet nie wiadomo ile dokładnie przebiegliśmy.
Oszustwo organizatora związane z brakiem atestu trasy (wcale nie wynikające z przesunięcia miejsca startu)jest już dość szeroko dyskutowane na tym portalu i bieganiu.pl
Dodam tylko,że sprawa rozwija się również poza netem i mam nadzieję niedługo wypłynie ze wszystkimi tego konsekwencjami dla oszustów.
| |
|
| |
|