|
| benek Piotr Bętkowski Rumia CITY TRAIL Team MaratonyPolskie.PL TEAM
Ostatnio zalogowany 2024-11-12,21:31
|
|
| Przeczytano: 1255/233499 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Cel - Klub 7 kontynentów. | Autor: Piotr Bętkowski | Data : 2011-04-26 | Przebiegnięcie maratonów na 7 kontynentach to marzenie setek tysięcy biegaczy na całym świecie. Nie inaczej jest w Polsce, gdzie Klub 7 Kontynentów jest tematem rozmów między biegaczami od wielu lat. Maratończycy szukający sobie coraz to nowych wyzwań wpisują to wyzwanie na swojej liście życiowych priorytetów. Są wśród nich zawodnicy biegający maratony na poziomie niemal, że zawodowym, jak również Ci którzy bieganie traktują czysto zabawowo. Klub 7 Kontynentów to cel zarówno kobiet jak i mężczyzn. Co jest takiego wyjątkowego w przystąpieniu do Klubu 7 kontynentów i jak do niego trafić?
Data inauguracji klubu 7 kontynentów (7 Continents Club) przypadła na rok 1995 kiedy odbyła się I edycja Antarctica Maraton, jako ostatniego maratonu na niezdobytym przez maratończyków kontynencie – Antarktydzie. Od tego czasu zaczęto zrzeszać zawodników, którym udało się przebiec maratony na 7 kontynentach w specjalnym klubie.
Od 2003 roku na Antarktydzie organizowany jest również półmaraton, co siłą rzeczy stworzyło drogę do uczestnictwa w klubie 7 kontynentów dla półmaratończyków.
Rys.1 - Bogdan Barewski
Klub 7 kontynentów opracował własny regulamin przystąpienia do swoich progów. Logiczne jest przebiegnięcie dystansu maratonu na oficjalnych zawodach na 7 kontynentach. Przede wszystkim postanowiono opracować podział kontynentalny świata, czyli w skrócie – start w jakim kraju przypisywany jest do konkretnego kontynentu.
Aktualnie podział ten wygląda następująco:
Ameryka Północna – USA, Kanada, Meksyk, Bermudy, Bahamy, Karaiby oraz kraje Ameryki Środkowej wraz z Panamą.
Ameryka Południowa – wszystkie kraje na południe od Panamy,
Europa – wszystkie kraje europejskie plus dodatkowo część Rosji na zachód od Uralu, wyspy Madery, Wyspy Kanaryjskie, Grenlandia, Azory oraz część Turcji,
Azja – Japonia, Chiny, Korea, Bliski wschód, Indie, Azja Południowo-Wschodnia,
Afryka – wszystkie kraje na lądzie afrykańskim plus Madagaskar, Wyspy Zielonego Przylądka, Mauritius oraz Seszele,
Australia i Oceania – Australia, Nowa Zelandia, Tasmania, Polinezja Francuska, Tonga oraz Fidżi,
Antarktyda – ląd i wyspy na południe od 62 stopnia szerokości geograficznej w tym wyspy Szetlandów Południowych.
Rys.2 - Krzysztof Szachna
Członkiem klubu 7 kontynentów może zostać każdy, kto ukończy w regulaminowym czasie chociaż jeden maraton na każdym z wyżej wymienionych kontynentów, prześle wypełniony formularz oraz... wpłaci 100 dolarów na rzecz klubu jako opłatę członkowską.
Do tej pory sztuka pokonania maratonów na siedmiu kontynentach udała się czterem Polakom – Robertowi Celińskiemu, Bogdanowi Barewskiemu, Jarosławowi Rajtarowi oraz Krzysztofowi Szachnie. Jednak na liście Klubu 7 Kontynentów widnieje ich tylko trzech (Jarosław Rajtar nie przystąpił do klubu). Jako pierwszy dokonał tego niewątpliwego wyczynu Bogdan Barewski, który do klubu wstąpił w roku 2004. Dodatkowo na listach członków klubu 7 Kontynentów na dystansie półmaratonu znajduje się Polka – Bożena Miasojedow.
Trzeba przyznać, że opłata członkowska w wysokości 100 dolarów płacona organizatorowi, który przez wiele lat miał wyłączność na organizacje jedynego maratonu na Antarktydzie jest dosyć kontrowersyjna. Na oficjalnej liście członków klubu przeważają maratończycy z USA. Sporo osób, które zaliczyły maratony na 7 kontynentach pochodzi z rozwiniętych krajów europejskich.
Ciężko powiedzieć ilu maratończyków z Polski jest w trakcie realizacji planu startu w maratonach na 7 kontynentach. Z moich informacji wynika, że na pewno jest ich kilku. Nie ma określonego terminu zaliczania maratonów, więc w gruncie rzeczy ma się na to całe życie :]
O tym jak Klub 7 Kontynentów inspirował biegaczy niech świadczy historia Irlandczyka Richarda Donovana, który ukończył maratony na 7 kontynentach w ciągu... 5 dni !!
Najbardziej trudnym do zaliczenia maratonem wydaje się być Antarctica Maraton, który w marcu odbywa się na półwyspie Króla Jerzego. W roku 2008 na dystansie maratonu zwyciężał tam Robert Celiński bijąc przy okazji rekord trasy. Bogdan Barewski również ma na swoim koncie zwycięstwo w tym biegu w roku 2003. Sam maraton jest wyjątkowy również ze względu na cenę. Samo wpisowe wynosi ok. 4300 dolarów. Do tego należy doliczyć wydatki za przylot do krajów, z których organizowany jest wyjazd (Chile, Argentyna). Dodatkowe koszty ponosi się także za sam przelot do Buenos Aires (cena biletu lotniczego wynosi ok. 3000 dolarów)
Szacunkowy koszt wyjazdu na taki maraton to około... 10 tysiecy dolarów. Oprócz wspomnianego biegu istnieje również możliwość startu w Antarctica ICE Maraton, odbywającym się w jeszcze trudniejszych warunkach.
Rys.3 - Robert Celiński
Pieniądze jednak to nie wszystko, bo nikt nie zabierze nam wspomnień z takich wyjazdów. Zatem wszystko przed nami :]
Polakom, którzy dołączyli do Klubu 7 Kontynentów udało nam się zadać kilka pytań dotyczących ich wyjazdów. Poniżej krótkie wypowiedzi Roberta Celińskiego, Bogdana Barewskiego oraz Krzysztofa Szachny. Oddzielny wywiad z Jarosławem Rajtarem, zamieściliśmy już na naszych łamach i można go znaleźć KLIKAJĄC TUTAJ
P.B – Piotr Bętkowski
B.B – Bogdan Barewski
R.C – Robert Celiński
K.S – Krzysztof Szachna
P.B - Skąd pomysł na taki szalone przedsięwzięcie jakim jest wstąpienie do Klubu 7 Kontynentów?
B.B - Kocham bieganie i turystykę. Szukając maratonów do przebiegnięcia na świecie znalazłem stronę siedmiu kontynentów i zdecydowałem się wykorzystać szansę bycia pierwszym polakiem w tym klubie.
R.C - Poszukiwałem nowych wyzwań, chciałem dużo biegać i zwiedzać świat. Maratony na siedmiu kontynentach były idealnym celem.
K.S – Pierwszy maraton ukończyłem w rodzinnej Warszawie. Z drugim postanowiłem zmierzyć się jak najdalej do Warszawy. Pobieżne badanie globusa wykazało, że powinienem wystartować w Honolulu i... 14 grudnia 2008 roku ukończyłem JAL Honolulu Marathon. Wtedy też zrodził się pomysł na zmierzenie się z dystansem maratońskim na 7 kontynentach. Było to o tyle kuszące, że w tamtym czasie w Seven Continents Club było 2 Polaków – Bogdan i Robert. Miejsce zatem na podium wciąż było wolne. W grudniu 2009 zajął je Jarek, a ja uznałem, że skoro nie mogę być trzeci to będę pierwszy... W ten sposób podjąłem wyzwanie zmierzenia się z Maratonem na Biegunie Północnym. Jego ukończenie – jako pierwszy i na dziś jedyny Polak – daje mi przepustkę do Grand Slam Seven Continenets Club.
Rys.4 - Bogdan Barewski
P.B - Jak długo trwała realizacja całego planu?
B.B – Od 2003 do 2004 roku.
R.C – Dokładnie w 2 lata.
K.S - Całość spięła się liczbą 882 dni (29.09.08 – 28.02.11)
P.B - W którym roku wstąpił Pan do Klubu 7 Kontynentów?
B.B – Wstąpiłem po maratonie w Sao Paolo w maju 2004 roku.
R.C - Do klubu zapisałem się w 2007 roku, ale pełnoprawnym członkiem stałem się po ukończeniu maratonu na Antarktydzie, w marcu 2008.
K.S - Do klubu formalnie można wstąpić nie mając ukończonego żadnego Maratonu – ja uczyniłem to w roku 2009 aby przyspieszyć czas oczekiwania w kolejce do Antarctica Marathon. Ostatecznie zostałem potwierdzony na rok 2011, czyli po ponad 2 latach oczekiwania. Na drugi, nie ma co ukrywać zdecydowanie trudniejszy Antarktyczny Maraton – ICE Marathon – można zapisać się w zasadzie z marszu. W roku 2011 planuję start również w tym maratonie.
P.B - Jak kosztowna jest realizacja startu na 7 kontynentach?
B.B - Generalnie tak kosztowna jak wyjazdy turystyczne. Najdroższa jest Antarktyda ze względu na ograniczenia ilościowe turystyki na Antarktydzie i logistykę. Największą sztuką jest tanie kupowanie biletów lotniczych. Niestety zrobienie całego programu jest kosztowne.
R.C - To zależy, które maratony się wybiera, bo np. Antarctica Marathon jest tańszy od Antarctic Ice Marathon (i przy okazji chyba znacznie fajniejszy), w Ameryce Południowej można przebiec po drodze na Antarktydę, a stosunkowo tanie wyjazdy do Egiptu, czy Turcji pozwolą na zaliczenie dwóch kolejnych kontynentów. Kiedy ja biegałem, bardzo sprzyjał mi niski kurs dolara. Wydaje mi się, że minimalny koszt przy dzisiejszych cenach, to 60 tysięcy złotych, z czego połowę pochłonie Antarktyda. Oczywiście, liczę koszty dla jednej osoby. Jak chce się pojechać z rodziną i przy okazji skorzystać na wyjazdach turystycznie, to koszty znacznie wzrosną.
K.S - Satysfakcja jest bezcenna. Startuje się w maratonach co parę miesięcy, trenuje niemalże codziennie. W bieganiu kocham trening a start to jego uwieńczenie – to jest koszt i wartość sama w sobie. W wartościach bezwzględnych to realizując plan wejścia do 7CC obleciałem kulę ziemską parę razy, gdyby zamiast tego usiąść na fotelu w kapciuszkach to z pewnością zaoszczędziłoby się w ten sposób na dobrej klasy samochód.
Rys.5 - Krzysztof Szachna
P.B - Jaka była największa przygoda w trakcie zaliczania tych biegów?
B.B - Każdy wyjazd przynosił różne przygody. Jeden maraton wyszedł mi absolutnie hardcorowo. Ponieważ generalnie mam problem z czasem wolnym to podjąłem decyzje na krótko polecieć na Maraton w Harrisburgu (USA). Ze względu na paraliż lotniska w Paryżu (bezpieczeństwo po zamachu) złapałem kilkanaście godzin opóźnienia, poleciałem do innego miasta niż planowałem. Wypożyczyłem samochód. Przyjechałem praktycznie na odbiór numerów i start. Pobiegłem wygrałem kategorię. Pojechałem na lotnisko prosto z maratonu i wróciłem do Europy. Całość praktycznie bez noclegu.
R.C - W czasie moich wypraw przeżyłem wiele wspaniałych przygód i nie sposób ich tutaj wszystkich opisać. Zainteresowanym polecam moją stronę www.robertcelinski.com, na której opisałem wszystkie wyjazdy maratońskie. Najciekawsze było na pewno obcowanie z ludźmi różnych narodowości, kultur i religii, zapierające dech w piersiach widoki, zmiany klimatu i poznawanie zwierząt, które wcześniej widziałem tylko w telewizji.
K.S - Poza maratonem na Biegunie Północnym, który sam w sobie jest niezwykłym wydarzeniem, to największą przygodą był maraton na Falklandach - trasa prowadzi wśród pól minowych – pamiątki z wojny z lat 80., plaże też są zaminowane i niestety nie zawsze odpowiednio oznaczone. Po jednej z takich plaż w sposób nieświadomy spacerowałem, a jak się zorientowałem, że brnę wśród min to poczułem prawdziwy, niezapomniany dreszczyk emocji.
P.B - Jakich rad udzieliłby Pan osobom chcącym zaliczyć 7 maratonów na 7 kontynentach?
B.B - Zagadnienie trudne ze względu na koszty. Generalnie zdecydowanie polecam. Najtrudniej się załapać na Antarktydę, bo miejsca trzeba rezerwować parę lat wcześniej. Można łączyć kontynenty Azja z Australią, Antarktyda z Ameryką Południową co optymalizuje koszty. Szukać promocji w samolotach itp. Oczywiście łączyć maratony z turystyką. Ja starałem się dobierać maratony pod turystykę, nie odwrotnie.
R.C - Żeby nie okładali marzeń na później. Jednocześnie, wszystko trzeba sobie dokładnie zaplanować, co kosztuje sporo czasu i energii.
K.S - Chcieć znaczy móc. Wyznaczajmy sobie trudne cele, bo tylko realizacja takich przynosi satysfakcję.
P.B - Czy czuje się Pan wyjątkowy po realizacji tego celu?
B.B - Na pewno mam ogromną frajdę być pierwszym Polakiem w tym klubie (tego nikt mi nie odbierze) i ogromne wspomnienia szczególnie z Antarktydy, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Poza tym bycie na wszystkich kontynentach jest niesamowite.
R.C - Po maratonie na Antarktydzie czułem się rzeczywiście wspaniale. Pewnie wygrałem, a mój wynik zrobił duże wrażenie na organizatorach i innych biegaczach. Po powrocie do Polski zostałem wspaniale przyjęty przez rodzinę i znajomych, w pracy przywitali mnie szampanem, udzielałem wywiadów w mediach. To pewnie były chwile, kiedy czułem się wyjątkowy, ale wiadomo, że potem cały szum przemija i zaczyna się zwykła codzienność. Wspomnienia z siedmiu kontynentów pozostaną jednak na całe moje życie.
K.S - Nie, zdecydowanie nie. Wyjątkowy może czuć się Bogdan, bo jako pierwszy z naszych rodaków do 7CC wszedł, wyjątkowy może czuć sie Robert, bo wygrał Antarctica Marathon. Wyjątkowy może czuć się Jarek, bo jako pierwszy z Polaków ukończył ICE Marathon. Ja tylko podążałem ich śladami.....Wyjątkowo mogę się czuć w Grand Slam Seven Continenst Club (taki biegowy Wielki Szlem zrzeszający tych, którzy ukończyli maraton na 7 Kontynentach + North Pole Marathon) ale tylko i wyłącznie z tego powodu, że jestem w tym gronie sam. Ale koledzy z grupy biegowej 9 Dywersyjna na NP Marathon się wybierają więc za chwilę już będzie nas tam więcej.
P.B - Jaki jest następny cel biegowy w Pana karierze?
B.B - Po siedmiu kontynentach realizowałem różne cele. Mt Everest Maratrhon (najwyżej na świecie), Comrades – największy Ultra (ilość startujących), Ultra góry z Pucharem Maratonów górskich. Obecnie coraz trudniej coś wymyślić ale będę się starał.
R.C- Jest ich kilka: ukończyć 100 maratonów, okrążyć ziemię (przebiec 40 tys. km), ukończyć wszystkie imprezy z cyklu World Marathon Majors, przebiec maratony we wszystkich stolicach europejskich. Wszystkie te cele chcę zrealizować przed czterdziestką. Właśnie wróciłem z Bostonu, gdzie udało mi się wyśrubować moją średnią z najlepszych maratonów na siedmiu kontynentów poniżej 3 godzin - to też było jedno z wyzwań.
K.S - Na rok 2011 – ICE Marathon. Biegi maratońskie, które są w moich bliższych i dalszych planach to Grenlandia, Alaska, Samoa Zachodnia, Nowa Zelandia.
P.B - Jaką ma Pan życiówkę w maratonie i półmaratonie?
B.B - Maraton Zurych 2.42, Półmaraton Paryż 1.17
R.C - 2:48, 1:20 - mam jeszcze sporo czasu, żeby się poprawić.
K.S – Maraton Beirut - 3:46:39, półmaraton warszawski 1:41:54.
Krzysztof Szachna prowadzi w Internecie stronę Klubu 7 kontynentów w języku Polski. Zachęcamy do odwiedzin: www.7cc.pl
Oficjalna strona Klubu 7 Kontynentów znajduje się tutaj: www.sevencontinentsclub.com/
|
| | Autor: Jarystar, 2013-08-22, 23:38 napisał/-a: Projekt "Korona Maratonów" finansowany jest z budżetu reklamowego PKO BP SA. Gdyby te pieniądze nie zostały przeznaczone na ten cel to i tak zostałyby wydane na jakieś inne formy reklam w mediach.
Jeśli jesteś klientem PKO i Ci się to nie podoba to zawsze możesz się przenieść do innego banku. Np do BZ-WBK gdzie będziesz się dorzucał do utrzymania ranczo Chucka Norrisa, albo do ING Banku Śląskiego gdzie będziesz finansował winiarnię Marka Kondrata. Ale tam raczej też nikt nie będzie się Ciebie pytał o akceptację. | | | Autor: lukpol, 2013-08-23, 00:53 napisał/-a: No wiec wlasnie o co chodzi. Utrzymanie rancho, winiarni,przygody , reklama PKO. Ja slyszalem ze propagowanie biegania. A ja nie widze sensu w propagowaniu biegania wsrod Polakow przez start w Sydney, Johanesburgu, Rio ... Gdyby to byl start w Koronie naszych maratonow za swoje pieniazki lub chocby TVP, ktorej jest pracownikiem to tak. | | | Autor: J@rek, 2013-08-23, 08:01 napisał/-a: Spokojnie , jaki jad ? Jak się człowiek o coś zapyta to nie znaczy że zieje jadem !! Propagowanie biegania, haha niech Kurzaj pojeździ po wioskach i propaguje bieganie wsród młodzieży, chyba że ma za zadanie propagować to w krajach "trzeciego swiata" :))
Co robi bank PKO wisi mi bo wypisałełem się z niego już dawno.
Pozdrawiam - zdobywca Korony gminy Dębowa Kłoda. | | | Autor: Ryszard N, 2013-08-23, 08:07 napisał/-a: Typowa, Polska siara,... | | | Autor: Admin, 2013-08-23, 08:21 napisał/-a: Ja też uważam, że PKO powinno wspierać piłkarzy np. 8-ligowego Czereśniaka FC a nie na promocje biegania wydawać :-) A na serio, to przykład z Chuckiem do mnie przemawia. | | | Autor: Jarystar, 2013-08-23, 09:24 napisał/-a: Od dwóch lat Bank PKO BP SA przyjął strategię promowania swojej marki poprzez wspieranie projektów biegowych w Polsce. Przedsięwzięcie Kurzajewskiego jest tylko jednym z elementów tej kampanii i to wcale nie najdroższym. W tym sezonie PKO BP SA dofinansowuje kilkadziesiąt biegów masowych w całej Polsce, w tym m.in. największe krajowe maratony - Kraków, Wrocław i Poznań. Na tym korzystają wszyscy biegacze, nie tylko ci będący klientami tego Banku. Do tego PKO finansuje materiały o bieganiu w mediach jak program „Biegajmy Razem” w TVP lub serwisy internetowe. Czy to nie jest propagowanie biegania? | | | Autor: snipster, 2013-08-23, 10:12 napisał/-a: Ogólnie nic nie mam do tego projektu, jednak... głośno myśląc...
Inicjatywa wspierania "biegania" przez PKO BP jest ciekawa, jednak parę rzeczy jest zrobionych "po amerykańsku" przez czysto marketingowców i chyba trochę w nie tę stronę to poszło.
Koronę Maratonów Polski - to jest wyzwanie dostępne dla każdego, kto tylko chce spróbować przebiec 5 maratonów w dwa sezony zgodnie z ogólnodostępnym regulaminem i sprawa uczestnictwa jest zależna wyłącznie od "nas".
Korona Maratonów PKO BP, czyli przebiec maratony na 7 kontynentach, projekt ciekawy, ale taki "only for VIP"
Czy ja mogę zdobyć "Koronę Maratonów PKO BP"? nie, ponieważ odbieram to jako zamknięte przedsięwzięcie dla Maćka Kurzajewskiego i paru ludzi z Banku, którzy biegając i pracując mogą akurat dzięki swojej firmie przebiec tu i tam, a i tu nie mam pewności, czy część z nich ma możliwość razem z Redaktorem zaliczyć wszystkie kontynenty.
To tak, jakby NASA teraz zrobiła kampanię, w której by było hmmm strzelam... np. "Korona Lotów NASA" i powiedziałaby, że do Korony NASA zalicza się lot samolotem pasażerskim, lot samolotem U2, oraz lot promem kosmicznym z lądowaniem na księżycu.
Pierwsze jest dostępne dla prawie każdego (tak jak bieganie jest dostępne prawie dla każdego), drugie dla nielicznych, a reszta... dla małej grupki "wybrańców".
Fajnie, że bieganie jest promowane przez PKO BP, fajnie widzieć pogawędki niejako legendy J.S., wstawki z tych różnych miejsc, truchciki z przygotowań, itp. Szary Kowalski widzi wtedy, że jednak bieganie nie wygląda na takie straszne jak to pokazują np. w Maratonach, gdzie ludzie padają, albo oznajmiają "iż to jest masakra" ;)
Fajnie, że jest coś takiego, ale ja... jako biegacz, już nie mogę czegoś takiego zdobyć. Mogę sobie przebiec również 7 maratonów na 7 kontynentach, jednak nie zdobędę owej Korony Maratonów PKO BP (a w ogóle to istnieje coś takiego jak "Korona Maratonów"?).
Co innego, jakby Pana Redaktora Kurzajewskiego wysłali na zaliczenie wszystkich World Marathons Majors, wówczas można by taki projekt nazwać "World Marathon Majors z PKO BP", albo coś w ten deseń - tu popis by mogli dać marketingowcy od sloganów.
Puentując te głośne myśli, które wyszły za długie... miła i fajna inicjatywa nie spotykana w naszym kraju chyba do tej pory, jednak zrobiona taka trochę sztucznie dla jednej osoby.
Dla porównania akcja Asicsa, który wysyła co jakiś czas zwykłych biegaczy do np. Tokyo, czy teraz Paryża.
Bez urazy oczywiście, to tylko luźne, piątkowe przemyślenia ;)
P. | | | Autor: Mario-runner, 2013-08-23, 10:33 napisał/-a: I co z tego że ta cała "Korona Kurzajewskiego" jest projektem zamkniętym, niedostępnym dla zwykłych szaraczków? A kto z Was miał szansę na występ w "Tańscu z Gwiazdami"? NIKT. A mimo to ten program w TVN oglądało pół Polski , a reklamodawcy (też banki) pchali się żeby zamieścić swoje reklamy w przerwach. Mimo że "Taniec z Gwiazdami" był dostępny tylko dla celebrytów pokroju Kurzajewskiego to przyczynił się do olbrzymiej popularyzacji tańca wśród Polaków, szkoły taneczne przeżywały oblężanie i to jest fakt niezaprzeczalny.
"Korona Kurzajewskiego" jest tym samym. Bank ma reklamę w mediach, Kurzajewski ma okazję polatać po świecie a przy okazji jakoś tam promuje się bieganie. Bo taki zwykły Kowalski (niekoniecznie użytkownik tego forum) siedzi przed telewizorem i myśli "skoro taki redaktor z tv może biegfać w maratonach to może i ja spróbuję przebiec 5km w lesie?". Czyli tak samo jak z fenomenem tańca po programie "TzG".
Ale Polakom ciężko dogodzić. Najpierw przez lata płacz że o bieganiu mało mówi się w mediach, a sponsorzy nie chcą finansować sportu, a jak się coś ruszyło to znowu leje się jad że celebryta, że wyrzucane pieniądze banku czyli społeczeństwa itp. Oto Polska właśnie... | | | Autor: Ryszard N, 2013-08-23, 13:37 napisał/-a: Michał, generalnie pretensje biegaczy są równie sensowne jak pretensje do garbatego o to, że ma proste dzieci.
Mam jednak takiego "nie kiepskiego pomysła". Może redakcja Maratonówpolskich.pl, wydeleguje dwoje zacnych biegaczy do realizacji projektu promowania na wszystkich kontynentach serwisu. Pisząc "wydeleguje" w zamyśle mam "zasponsoruje". | | | Autor: Admin, 2013-08-23, 19:27 napisał/-a: Pomysł upadł z braku kasy. No chyba, że tymi oddelegowanymi będziemy Ty i ja :-) | |
|
| |
|