Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 1190 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


XIII Bieg Niepodległości w Warszawie
Autor: Janek Goleń
Data : 2001-11-12

11 listopada odbył się już po raz trzynasty warszawski Bieg Niepodległości. No i stało się: pod względem frekwencji bieg ten na głowę pobił maraton warszawski, osiągnął też swój własny rekord: w 2001 roku wzięło w nim udział ponad 700 uczestników. Bieg rozegrano na tradycyjnej trasie Plac Zamkowy-Wilanów o długości około 11 km. Aura sprzyjała - po słonecznym i rześkim poranku około południa wydawało się, że pogoda się psuje, ale potem znów się wypogodziło.

Na starcie rzucały się w oczy transparenty największych polskich klubów biegacza: znany wszystkim niebieski WKB Meta Lubliniec i ogromny KB Reebok z Warszawy. Poza moją kawaleryjką domowej roboty na leszczynowym kijku była też znacznie bardziej okazała narodowa bandera na kijku bambusowym z orłem na białym tle. Dość silny wiatr ustawiał wszystkie te płótna w łopocie, co w połączeniu z masą zawodników wyglądało zapewne imponująco. Jakoś nie można pod kolumną Zygmunta zrobić ludzkiego odliczania: jak nie przedwczesny wystrzał przy starcie maratonu to liczenie przez startera do trzynastu (bo to bieg o tym numerze), zacięcie się pistoletu i opóźniony wystrzał.

Zawodnicy ruszają ostrzej niż do maratonu, co przy dużym tłoku powoduje kolizje. Podcięty przez kogoś Wojtek Starzyński o mało nie zwala mnie z nóg, ale szybko się podnosi i biegnie dalej. Przedziera się też do przodu jedna z par biegowych niewidomy + przewodnik, których kilka sformowanych tuż przed startem z inicjatywy Janusza i Przemka Cieślaka wzięło udział w wyścigu. Biegniemy Krakowskim Przedmieściem, słychać kilka salw od strony placu Piłsudskiego, gdzie odbywają się uroczystości rocznicowe. Ich fragmentem była defilada, jakiej świadkami byliśmy przy zapisach w kawiarni "Poziomka". Sporo kibiców, choć zapewne w większości przypadkowych. Wielu z nich pozytywnie reaguje na moją chorągiew, tylko pod koniec Nowego Światu słyszę co innego od jakichś żuli. Wypadek przy pracy, zawsze tacy się znajdą. Widzę, że wielu biegaczy ubranych jest na biało-czerwono (m.in. Przemek Cieślak, Tadeusz Andrzejewski, Jacek Noworyta), niektórzy mają opaski lub czapeczki w barwach narodowych. Jest też kilku w pelerynkach z flagi (m.in. Tadek Góral). Duch w narodzie nie ginie...

Rondo de Gaulle'a , Plac Trzech Krzyży, Plac na Rozdrożu, ambasady, Belweder. Przy tym ostatnim uroczystości przy pomniku Piłsudskiego. Potem zbiegamy obok rosyjskiej ambasady i trasą tą samą co w maratonie kierujemy się na południe w stronę Wilanowa. Ze dwóch kierowców kłóci się z policjantami zamykającymi ruch, ale czuje się chyba bardziej pozytywne niż zazwyczaj nastawienie dość rzadkiej już publiki do biegaczy.

Bałem się trochę o nogę, bo bolała mnie tuż po starcie, ale przeszło. Jest dawno już nie odczuwana radość biegu. Dołącza do mnie Tadek Andrzejewski, z pewnym trudem dociąga też Jacek Noworyta. Oni ubrani na biało-czerwono, a ja z flagą między nimi. Postanawiamy takim pocztem wpaść na metę przy pałacu w Wilanowie. Musiało to wyglądać nie najgorzej, bo tu i ówdzie błyskają flesze. Za metą losowanie nagród (ja mam kartkę bez pieczątki - guzik), dostajemy też fajne plastikowe bidony, chyba z izostarem. Są też ciastka i czekoladki. Idziemy się przebrać do autobusowych szatni, by po zakończeniu imprezy jednym z autobusów dojechać do ratusza na Placu Bankowym. Tam odbywa się prowadzone przez Janusza Kalinowskiego doroczne spotkanie podsumowujące sezon z uroczystym zakończeniem Grand Prix Woli i Grand Prix Warszawy. Miał być pan Paweł Piskorski, lecz zastąpił go wiceprezydent miasta, byli też burmistrzowie zaangażowanych w organizowanie imprez biegowych gmin. Jak większość uczestników nie doczekałem do końca, a miała być debata nad ratowaniem padającego maratonu warszawskiego z udziałem władz miasta.

Bieg był piękny bo liczny. Zjechali się zawodnicy z Polski, byli starzy wyjadacze i masa nowych twarzy, a raczej nóg... A dla mnie po dłuższej przerwie udział w nim był prawdziwą przyjemnością.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Grzegorz Kita
19:29
chris_cros
19:23
maraton56
18:51
grzk66
18:40
benek88
17:59
akatasz
17:58
zwojtys
17:12
INVEST
17:12
bobolo500
17:11
Raffaello conti
17:10
Rychu67
15:51
Andrea
15:41
uro69
14:26
rychu18625
12:41
zetus
12:28
stanlej
12:28
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |