Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 


Trzy tygodnie po maratonie w Bejrucie (Liban) oraz tydzień po maratonie w Senegalu (Saly) wystartowaliśmy w Wietnamie. Ho Chi Minh City Int. Marathon to maraton położony na samym południu kraju, w dawnej stolicy - Sajgonie. Sajgonie słynnym z walk z amerykanami, pysznych sajgonek oraz powiedzenia "ale Sajgon" :-)

Już samo dostarczenie się do Wietnamu stanowiło dla nas nie lada problem i wyzwanie logistyczne. Wylecieliśmy z Senegalu do Polski we wtorek rano, by do domów trafić w środę wieczorem. Całusy z rodzinami, krótki wspólny wieczór, i już w czwartek wieczorem byliśmy gośćmi konferencji Polskiego Stowarzyszenia Biegów w Wiązownej, gdzie zaprezentowaliśmy wieczorem nasz projekt 201races.com - czyli pomysł przebiegnięcia w 10 lat maratonu w każdym kraju świata.



Projekt został przez uczestników konferencji przyjęty bardzo ciepło, mamy nawet swoich pierwszych psychofanów :-) Tuż po uroczystym bankiecie kończącym konferencję musieliśmy niestety uciekać - o 8:45 w piątek mieliśmy z Warszawy samolot do DOHA. Tutaj przesiadka i w sobotę rano wylądowaliśmy w Wietnamie... Podróż trudna, w ciągu kilku dni przelecieliśmy łącznie około 15 tysięcy kilometrów. Jakże pomocne okazało się małe obłożenie naszego lotu z Warszawy do Ho Chi Minh - dzięki temu mogliśmy wygodnie wyspać się w klasie ekonomicznej leżąc całą drogę. Rzadkość, a niesamowicie cieszy. Przypadek pomógł nam trochę wypocząć.

W sobotę szybki odbiór numerów startowych i kładzenie się do hotelowego łóżka w trybie alarmowym gdyż start maratonu wyznaczono na godzinę... 04:30 rano. Nie pytajcie, grunt że na start zdążyliśmy :-)



Organizacja maratonu w Sajgonie perfekcyjna. Choć nie jest to największa impreza (maraton ukończyło 930 osób) to równolegle są jeszcze organizowane biegi na dystansie półmaratonu, 10 kilometrów oraz marsz. Bardzo trudne natomiast są warunki atmosferyczne w których przychodzi rywalizować uczestnikom. Sama temperatura może nie jest jeszcze najwyższa (26-27 stopni na starcie i ok 32 na mecie) ale sprawę załatwia wysoka wilgotność sięgająca 92 procent. Kto biegł kiedyś w takim "kipiszu" ten wie, co to oznacza. Kto nie biegł - temu nie umiem wytłumaczyć - to trzeba przeżyć samemu.

Dość powiedzieć, że podczas maratonu wypiłem 15 półlitrowych butelek izotoników, a mimo to nie byłem pełny. Człowiek podczas jakiegokolwiek wysiłku poci się w takim tempie, że nie zdążałem wycierać twarzy, bo pot od razu zalewał ją ponownie. Miałem wrażenie że stoję pod prysznicem...


O 6:30 rano, a więc dwie godziny po starcie, zrobiło się jasno i do wilgotności doszło prażące Słońce. Nice :-) Pozostało zaciskać zęby i uważać, by nie stracić przytomności.

Na metę wbiegłem z czasem 4:57:09, a Sławek z czasem 5:28:45. Wydawać by się mogło (zresztą na mecie mieliśmy doła z takimi czasami) że pobiegliśmy słabo. Dopiero po obejrzeniu wyników maratonu humor nam się poprawił. Nasze czasy dały nam odpowiednio 249 i 384 miejsce na 930 finiszerów. Czyli jak na nasze możliwości wręcz wysoko. Zwycięski Kenijczyk nabiegał 2:20:18 i jest to najlepszy czas osiągnięty w Wietnamie. Barierę 3 godzin złamało 15 osób, a poniżej 3:30:00 pobiegło zaledwie 33 uczestników.

Jeżeli będziecie chcieli pobiec kiedyś w Wietnamie, spokojnie mogę polecić ten maraton. Chociaż podobno w Hanoi na północy kraju jest o wiele chłodniej!

Wietnam to już nasz 33 kraj zdobyty "maratońsko" w ramach naszego projektu. Zapraszamy Was do śledzenia naszych maratonów na stronie 201races.com


Za tydzień - Singapur!



Komentarze czytelników - 5podyskutuj o tym 
 

paulo

Autor: paulo, 2018-12-03, 08:15 napisał/-a:
Super. Wyczyny, zważywszy na tysiące kilometrów przelotów ogromne. Ciekawe, kiedy te Wasze bateryjki Wam się wyczerpią ? :)

 

Admin

Autor: Admin, 2018-12-03, 18:21 napisał/-a:
Powoli zaczynam doceniać trudność projektu :-)

 

akaen

Autor: akaen, 2018-12-08, 23:32 napisał/-a:
Szacun! I powodzenia!

 

Kamus

Autor: Kamus, 2018-12-09, 19:09 napisał/-a:
Michale, Smolny :)
Po Waszej prezentacji projektu w Wiązownej porównałem Was do mojej marynarskiej przygody.
Bóg wysoko...żona daleko...i tęsknota do rodziny do kraju.
Wy wracacie szybko.Rzeczowo robicie to co trzeba. Tak trzymać ...płyniemy po kursie.
Proszę robić swoje - ja w Was wierzę jednak tutaj ŻYCZĘ ZDROWIA - to jest najważniejsze!
Niedowiarkom polecam moje wspomnienia "Bieganie po oceanie".
Ruch czyni cuda, pasja wolnym !

Serdeczności

 

witas

Autor: witas, 2018-12-10, 19:53 napisał/-a:
Ode mnie "złote pióro maratonówpolskich" za opis, z czego słynie Sajgon ....

 

 Ostatnio zalogowani
Arti
03:01
Stru¶ Emu
01:40
fit_ania
01:12
zby
00:04
Artur z Błonia
22:24
kos 88
21:14
uro69
21:11
Raffaello conti
20:45
Wojciech
20:16
biegacz54
19:57
42.195
19:36
gieel
19:10
entony52
19:03
Pudelek
19:01
kubawsw
18:52
makwi
18:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |