2008-08-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wprowadzenie (Czyli moje osiągnieńcia do dnia dzisiejszego) (czytano: 3317 razy)
Nazywam się Kamil Maliborski. Jestem mieszkańcem Wyspy Sobieszewskiej oraz uczniem XIII LO w Gdańsku-Wrzeszczu. Moja przygoda z bieganiem zaczęła się w sierpniu 2005. Zawsze miałem nadwagę i było mi z tym ciężko. Pewnego dnia mój przyjaciel Marcin Grzegorz Luksemburg powiedział mi, że na początku gimnazjum na wf-ach będziemy biegać po lesie, z że ja byłem zawsze słaby z biegania to musiałem się przygotować, żeby koledzy się ze mnie nie śmieli. Więc zacząłem na początku biegać sobie nie duże odcinki na asfalcie, tak do 1km a po czasie zwiększałem ilość. Kiedy potrafiłem już truchtać bez przerwy do 10km, zrobiłem życiowy błąd, gdyż na okres zimowy przestałem biegać. Po zimie musiałem zaczynać prawie od początku. Tylko tym razem częściej trenowałem z Marcinem, ale nie truchtając, tylko biec 4km na czas, na maxa. Na początku miałem czas 21 minut, a on 18. Trenowaliśmy żeby przygotować się do Biathlonu Letniego w naszej szkole. Na kilka dni przed zawodami udało mi się zejść do 18 minut, a jemu do 15. Te zawody odbyły się 6 czerwca 2006 roku. Zawody te poszły mi niezbyt dobrze bo byłem kiepsko przygotowany do nich. W październiku zszedłem na 4km do 16,5 minuty co było dla mnie dużym wyczynem. w Październiku zacząłem biec też na 10km, mój czas wynosił 52 minuty, co był wogóle nie rewelacyjnym czasem, ale dla mnie tak. W zimie też trenowałem, żeby nie powtórzyć mojego życiowego błędu. Ale biegałem wtedy dystanse długie do 10 a nawet 20 kilometrów. 31 marca wystartowałem w XXIV Biegu Szpęgawskim w Starogardzie Gdańskim. Dystans tego biegu wynosi 5,8km. Byłem bardzo zestresowany jak dojechałem na miejsce zawodów, gdyż nigdy nie biegałem na tego typu zawodach. Po zapisach na bieg, poznałem pana Stanisława Skrzypskiego. 59-letniego biegacza. Zawieźli nas wszystkich do lasu, bo tam miał być start. Po strzale startera ruszył cały peleton. Stres był ogromny, ale po części go opanowałem. Meta znajdowała się na rynku tego miasta. Na mecie znalazłem się z 195 lokatą na 510 startujących z czasem 00:24:18. Potem trenowałem dalej. Przez cały czerwiec trenowałem z Marcinem i Sebastianem Pydo, moim i Marcina kolegą. Biegaliśmy na 5 i 10km. We wrześniu starałem się dostać do AZS AWF Gdańsk na sekcję długodystansowców. Pani Anna Sękowska (Kiewniczka tej sekcji) skierowała mnie na zawody na Stadion Leśny w Sopocie. Były to mistrzostwa młodzików w lekkiej atletyce. Mnie skierowała na bieg o dystansie 2km. Jak pobiegłem w tych zawodach to doznałem szoku, gdyż ja nigdy nie biegałem po nawierzchni tartanowej i na dodatek nie biegłem w kolcach, tylko w ciężkich butach do asfaltu. Biegło nas sześciu. Mnie zdublowali na moim ostatnim okrążeniu. Najadłem się tylko wstydu. A chciałem tylko dostać się od klubu i zacząć profesionalnie trenować.
We wrześniu starałem się dostać do AZS AWF Gdańsk na sekcję długodystansowców. Pani Anna Sękowska (Kierowniczka tej sekcji) skierowała mnie na zawody na Stadion Leśny w Sopocie. Były to mistrzostwa młodzików w lekkiej atletyce. Mnie skierowała na bieg o dystansie 2km. Jak pobiegłem w tych zawodach to doznałem szoku, gdyż ja nigdy nie biegałem po nawierzchni tartanowej i na dodatek nie biegłem w kolcach, tylko w ciężkich butach do asfaltu. Biegło nas sześciu. Mnie zdublowali na moim ostatnim okrążeniu. Najadłem się tylko wstydu. A chciałem tylko dostać się od klubu i zacząć profesionalnie trenować.
Przed zimą uzyskałem następujące rekordy:
3km-00:10:50
4km-00:16:02
5km-00:19:33
10km-00:44:40
W lutym 2008 roku wystartowałem w Biegu Urodzinowym Gdyni. Dystans wynosił 10km. Cały bieg przebiegał wzdłuż Bulwaru Nadmorskiego. Bieg ten miał 4 pętle. Zająłem na nim 131 miejsce na 282 osoby, uzyskując czas 00:46:17. Po biegu ujrzałem biegnącego do mety mężczyznę. Był nim Staszek Skrzypski. Po biegu przywitałem się z nim. Radość była ogromna. Kolejnym startem był XXV Bieg Szpęgawski. Trase już znałem więc byłem spokojny i opanowany. W lesie w Szpęgawsku, gdzie rozgrzewali się wszyscy startujący, spotkałem ponownie Staszka. Razem zrobiliśmy rozgrzewkę i udaliśmy się na miejsce startu. Staszek mnie odstawił na ponad minutę na poprzedniej edycji biegu. Wystartowaliśmy. Na początku biegliśmy ze Staszkiem równo, lecz ja pózniej zacząłem przyśpieszać. Na mecie byłem 87 na 441 osób uzyskując czas 22:09. To był dla mnie przełom. 10 maja wystartowałem w Biegu Europejskim Gdyni. Na te zawody wziąłem moją dziewczynę Kasię, z którą musiałem na początku wakacji zerwać. Na 50 minut przed startem przywitałem się ze Staszkiem. Po wspólnej rozgrzewce ustawiliśmy się na lini startu. Na kilka minut przed startem poznałem się z Pawłem Grabkowskim i jego młodszym bratem Piotrem. Po starcie ruszyliśmy. Ja starałem się biec przy Staszku, lecz po pierwszym okrążeniu on mnie zgubił. W tym dniu był nieznośny upał, a bieg ten rozgrywał się w tym samym miejscu co Bieg Urodzinowy Gdyni, przy samej plaży. Na 2km przed metą zaczęłem doganiać Piotra. Trzymałem jego tempo, ale na 200 metrów przed metą zaczął mi uciekać. Na mecie byłem 98 na 196 osób. Czas 00:46:07. Słabo mi poszło na tym biegu. Staszek miał czas 00:43:33, a Paweł około 40 minut. Do końca maja uzyskałem na 10km czas 00:43:19 Po tych zawodach miałem kontakt z Pawłem. Na moją prośbę, pisał mi plany trenigowe (bardzo skuteczne). W czerwcu uzyskałem na 5km czas wynoszący 00:19:11. 21 czerwca odbył się IV Nocny Bieg Świętojański Gdyni, a także III Nocny Maraton i Pół Maraton Świętojański Gdyni. Paweł z Piotrem nie mogli niestety wystartować a Staszek startował w maratonie. Paweł mi zalecił abym trzymał równe szybkie tempo. Wszycy ( Czyli uczastnicy na 9.3km, pół maraton i maraton) mieli start o godzinie 22. Ja biegłem na dystans 9.3km. Na mecie znalazłem się z lokatą 62 na 188 biegnących z czasem 40:55. Był to kolejny przełom w moim życiu. Następne zawody odbywały się w Gdańsku. Był to XV Bieg Świętego Dominika w Gdańsku. Przed biegiem zapoznałem się z panem Radosławem Dudyczem, zwycięzcą Biegu urodzinowego Gdyni 2008, rozmawialiśmy dość długo. Paweł z Piotrem tym razem się pojawili. Staszek pojawił się też. Dystans wynosił 3.74km. Były cztery okrążenia. Zrobiłem sobie wspólną rozgrzewkę z Pawłem i Piotrem. Były duże zachmurzenia, ale było też strasznie parno. Bo rozgrzewce szybko ustawiliśmy się na linię startu. Na początku biegłem nawet szybko, ale na trzecim kółku złapała mnie kolka i nie mogłem przyśpieszyć. Znów zostałem pokonany przez Piotra. Na tym biegu miałem miejsce 122 na 188 osób z czasem 00:15:33, Paweł miał czas 00:13:39 a Staszek 00:16:13. To były najgorsze zawody w moim życiu. W tym roku jeszcze mnie czekają stary na Biegu Kociewskim i Biegu Niepodległości Gdyni. Czeka mnie jeszcze ciężki trening w tej mojej drodze do sukcesu.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |