2008-05-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| GP Warszawy (czytano: 296 razy)
Dwa poprzednie biegi kabackie musiałem odpu¶cić, tym razem mimo niesprzyjaj±cych okoliczno¶ci się udało. Obowi±zki zwi±zane z białym tygodniem przejęła dzi¶ babcia. Biegło mi się dobrze, nie miałem stopera ani pulsometru. Pogoda dobra, ciepło ale nie upalnie, słonecznie. Czas mniej więcej 42:30, czyli najlepiej od pół roku co najmniej. Galeria licznie się stawiła, zdaje się że było 13 osób. I obłowili¶my się przy losowaniu nagród na zakończeniu, mnie trafiła się koszulka polo. Na bieg dotarłem rowerem i metrem, nawet fajna wi±zanka.
Gdzie¶ na ósmym kilometrze dogoniłem 14-letni± dziewczynkę, która co i rusz odskakiwała mi do przodu. Najpierw był podziw, że taki dzieciak może przebiec dyszkę w 42 minuty z kawałkiem. Potem lekki dysonans, jak dziewczę mówi mi: Daj se siana, co ty chcesz mnie wyprzedzić, przecież ja mam 14 lat. Na kilkaset metrów przed met± jednak dziewczę po trwaj±cej z półtora kilometra gonitwie i wymianie uwag wyprzedziłem. Bo walczyłem z Piotrem, mniej więcej od połowy (i wygrałem na finiszu) i z Letkim, który wyprzedził mnie kilkadziesi±t metrów przed met± (tu przegrałem). Po raz pierwszy od paru miesięcy była Olena, ale pilnowana przez cerbera Leszka. Nie dał nam nawet przez kilka minut porozmawiać. A z Olen± mamy przecież do wspólnego za¶piewania Gałuboj wagon. Co się odwlecze, to nie uciecze.
To mój dwusetny wpis, mały jubileusz. :-)
Fot. Doris, www.maratonczyk.pl
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |