2008-01-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| III Etap ZIMNaR (czytano: 1768 razy)
Dziś najciężej było z dojściem i powrotem. Najpierw prosto z nocnej zmiany, którą kończę o 6:00, pędem na pociąg. W pociągu nastawiałem telefon na budzenie przed przesiadką bo byłem wręcz nietomny, we Wrocławiu pzesiadka i na dzień dobry opóżnienie pociągu o 20 minut do Lublińca, to już stawiało pod znakiem zapytania mój udział ponieważ planowo w Lublińcu jestem na styk przed zawodami. Przed wysiadką pociągowe WC posłużyło mi za szatnię i gotowy do startu już w pociągu, włącznie z przypiętym numerem, planowalem pobiec sprintem na linię startu na stadion UNI. A tu na stacji niespodzianka! Nie zastąpiony kolega, Marcin Świerc czekał na mnie z samochodem i spokojnie zdążyłem na bieg. Zawody jak przed tygodniem, znowu drugi. Chociaż z Marcinem jesteśmy dobrymi kolegami , to jednak na zawodach nie ma przebacz i leje mnie jak młodego chociaż jestem starszy 7 lat:))) Pocieszeniem dla mnie jest to że w klasyfikacji generalnej prowadzę nad drugim Mariuszem Zembroniem o półtorej minuty. Z kobiet znowu najlepsza Diana. Na uwagę zasługuje Greg, który ZIMNaR pokonuje w pełnym zimowym umundurowaniu. Pamiętam, że na pierwszej educji w pełnym umundurowaniu biegła też dziewczyna pewnie też z JW 4101, dla mnie to są normalnie prawdziwi tytani. Po zawodach znowu cięzki powrot, bo nocka zaczęła się udzielać, opóżnienie pociągu, przez które z Wałbrzycha musiałem na piechotę drałować po ciemku 20 km do domu, bo po 20 już do Głuszycy nic nie jeżdzi, a w domu czekał na mnie tylko zimny piec w którym musiałem napalić. Najważniejsze, że III etap zaliczony.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |