2023-02-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój pierwszy start? (czytano: 1586 razy)
Mój pierwszy start?
Niedawno odbył się tutaj konkurs na najlepszą relację z "pierwszego startu". Ponieważ nagroda - udział w Mistrzostwach Świata Weteranów, nie interesowała mnie, więc nie wziąłem w nim udziału. Dlaczego? Nastartowałem się już tyle, że mi wystarczą biegi, gdzie mogę dojechać rowerem. Jest ich tak dużo, że muszę z wielu rezygnować. Tym bardziej, że dalej bardzo dużo biegam w ramach Maratonu do Pracy.
Myślałem jednak o tym co bym napisał, gdybym miał opisać mój pierwszy start. Co prawda w tym blogu już taki start opisałem, ale biegu z 1975 nie można nijak zweryfikować. Została co prawda książka jako nagroda, ale bez żadnego wpisu.
Pierwszy start, który mogę udokumentować, to bieg na 10 km w Goleniowie z 1996 roku. To też pierwszy bieg uwzględniony w MaratonyPolskie.pl. Ale po pierwsze mało co z tego biegu pamiętam, po drugie nie był on początkiem startowania w imprezach biegowych.
Wygląda na to, że w temacie "mój pierwszy start" powinienem opisać bieg na 10 km w Płotach z 1998 roku. Był to bieg, który zapoczątkował serię startów, która ciągnie się 25 lat. Były co prawda lata kiedy nie miałem ochoty na startowanie, ale przynajmniej raz w "4 Milach Jarka" wziąłem udział i tylko dlatego, że żal mi był zrywać ciągłość startów w tym biegu. Wystarczyło mi wtedy "tylko" bieganie, czyli to co najważniejsze.
A więc Płoty, 19 września 1998 roku, godzina 13:00, 10 km - II Euroregionalny Bieg Uliczny o Sztachetkę. Pierwsze co zrobiłem to znalazłem komunikat z biegu, który to komunikat w formie książeczki rozsyłał organizator uczestnikom. Dawno temu to było, a pamiętam, że wiele razy te wyniki oglądałem. Oglądałem i marzyłem, żeby kiedyś stanąć na podium w kategorii. Długo musiałem czekać aż to się stało na jakimś większym biegu. Biegałem szybko, coraz szybciej, ale zawsze byli lepsi. Miało to też swoje plusy. Widziałem nieraz jak ci najlepsi nerwowo spoglądali na wyniki. Ja i tak wiedziałem, że nie mam szans na podium, więc ta nerwówka mnie omijała.
Dużo nie pamiętam z samego biegu, ale przeglądając wyniki mogę co nieco już napisać. Na 53 biegaczy zająłem 31 miejsce z czasem 41:04. Mimo braku atestu, organizatorzy zapewniali, że jest dokładnie dyszka. Teraz z tym czasem byłbym bliżej czołówki, a wtedy to dawało odległe miejsce.
Wyniki:
1. Daniel Lorenc 29:22
2. Rafał Wójcik 29:37
3. Dariusz Nawrocki 30:14
...
8. Jerzy Kulczyk 31:39 (z mojego rocznika - często się później spotykaliśmy na zawodach, nie wygrałem z nim chyba nigdy)
...
14. Bogusław Mamiński 33:21 (wicemistrz świata na 3 km z przeszkodami, pracuję obecnie w jego hotelu, więc często się spotykamy)
15. Bogusław Barański 34:57 (stały konkurent)
16. Grzegorz Kiljan 35:29 (ze Świnoujścia, więc ciągle rywalizowaliśmy ze sobą - najczęściej on wygrywał)
...
19. Szymon Kecler 36:06 (stały konkurent)
...
24. Jacek Jurkiewicz 37:57(ze Świnoujścia, więc ciągle biegaliśmy ze sobą)
...
Zacząłem dużo biegać, startować w zawodach, więc skończyły się rajdy rowerowe po Europie. Ten start może nie był jakimś punktem zwrotnym w mojej karierze biegowej, ale na pewno dużo znaczył jako pierwszy z ponad 400 startów (na dzień dzisiejszy dokładnie 434).
Jeszcze sprawy okołostartowe. Na bieg pojechałem "Małym Fiatem" z żoną, z pobliskich Gryfic, gdzie dzień wcześniej przyjechaliśmy z synkiem do rodziny. Synek został z babcią, bo był jeszcze malutki. Samochodem tym jeździłem później na wiele zawodów, najdalej do Dębna (170 km) i Piły (240 km). Gdyby trzeba było, to bym pojechał jeszcze dalej. Z moich zapisków wynika, że przed startem biegałem 1,5 miesiąca w większości po 40 minut dziennie. Mogę przypuszczać, że tempo było gdzieś 4:30 min/km - 5:00 min/km. Jeszcze w dniu zawodów zrobiłem krótki trening o godzinie 9. Czy były jakieś zdjęcia? Może były, ale nie znalazłem.
Zdjęcie - strona początkowa komunikatu z biegu
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |