Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [54]  PRZYJAC. [85]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
zbig
Pamiętnik internetowy
Pamiętnik Marudy.

Zbyszek Kapuściński
Urodzony: 1972-07-13
Miejsce zamieszkania: SZCZECIN
223 / 241


2018-12-31

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Tydzień czwarty. (czytano: 239 razy)

 

Tydzień czwarty i ostatni w 2018 roku zamknięty przebiegiem 123km. Waga 69,7kg. Znów zamiast schudnąć, przytyłem 0,6kg. Więcej trenuję, a mimo to więcej ważę. Nie potrafię ograniczyć ilości tankowanego paliwa. Jest jasne, że na początku treningów traci się tłuszcz, a zyskuje mięśnie (mięśnie więcej ważą – mięso przecież tonie w wodzie, a tłuszcz pływa), ale to już zbyt długo trwa i nie pomaga mi w robieniu formy. Zresztą widzę po dziurkach w pasku, że nie jest dobrze.
Już dawno odkryłem, że szybkość biegania jest odwrotnie proporcjonalna do wagi. Nikt mnie nie przekona, że tak nie jest. Trening owszem, jest ważny, ale waga powinna być stale pod kontrolą i ograniczona do minimum. Przynajmniej w moim przypadku.

Bardzo lubię jeść :-)

We wtorek, jako swój mocny akcent zrobiłem trening tempowy. Tym razem 2 odcinki po 4800m przebiegnięte z prędkościami:
• 3:57 min/km
• 4:03 min/km

i z odpoczynkiem 1600metrowym w truchcie. I znów zepsułem najważniejszy mój trening. Trochę to była wina warunków pogodowych, bo strasznie w tym dniu wiało. Odcinek 4800m był trochę długi, a biegałem go nie po pętli, lecz tam i z powrotem. Powrót po nawrocie dwukrotnie wypadał mi pod wiatr, więc mocno dał mi w kość.
Czwartkowy basen pływałem już monotonnym lekkim kaulem, ale za to zwiększyłem dystans do 2500m. Oczywiście po basenie poszedłem na 10 minut do sauny. Piątek sobie odpuściłem, żeby lepiej wypocząć.
W sobotę kontrolnie wystartowałem w szczecińskim parkrunie – 5km. I tu miła niespodzianka. Pomimo zbyt dużej wagi udało mi się nabiegać 18:21min. Poprawiłem się o 12 sekund względem ostatniego biegu. Czyli wreszcie jakiś postęp. Z tym wynikiem zająłem 1 miejsce.
Reszta treningów to nudne klepanie kilometrów w tempie komfortowym. W tym sezonie mam takie postanowienie, żeby w żadnym tygodniu okresu budowania formy nie zjechać poniżej 110km. Żeby to zrealizować w środy muszę robić mega długie wybiegania. W tym tygodniu we środę wyszło mi 30km. Co tydzień w każdą środę systematycznie dodaję 2km więcej. Zacząłem od 24km potem było /26km/28km/30km. Gdy dojadę do 40km, to gwałtownie zredukuję je do 20km i od nowa. Taka drabinka. Ciekawi mnie jak pobiegnę parkruna po tym zjechaniu kilometrażem. Czy nastąpi jakiś skok wyniku? Zobaczymy w 2019roku. A tymczasem już dziś trzeba będzie przywitać Nowy Rok. Bez postanowień noworocznych, bo one nigdy nie działają. Za to marzenia na 2019 rok są i jestem pewien, że wszystkie się spełnią. Marzę o nowej życiówce w wiosennym maratonie, poprawieniu wyniku na 10km i oczywiście rekordzie na 5km. I wadze, która pozwoli mi to osiągnąć ;-)


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Śmigło
23:06
grzedym
23:05
soniksoniks
22:33
42.195
22:10
fit_ania
22:10
Citos
21:35
heelmaes
21:29
Marcin Kaliski
21:13
BULEE
20:59
uro69
20:55
Admin
20:35
Raffaello conti
20:31
Wojciech
20:26
gpnowak
20:26
eldorox
20:18
UKS ATOS Woźnice
20:02
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |