2018-09-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jesień. (czytano: 330 razy)
Czy startować?
Przystosowanie się do nowych warunków jeszcze trwa, nogi jeszcze nie ogarnęły tematu. Dzisiaj w nocy kilka razy budziły mnie kurcze, musiałam wstawać by płasko stać na ziemi i przeczekać aż się uspokoi. Gdy przeciągałam się rano, chwyciło mnie w prawej czwórce. Nie potrafię sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek miałam kurcz w tym miejscu, chyba nie. Fakt, że jestem też odwodniona. No i nie biegałam znowu przez miesiąc.
Maraton za tydzień. Najrozsądniej byłoby nie biec. 40. edycja mojego ukochanego maratonu....
Nawet nie wiadomo, czy pojedziemy razem, czy będę w stolicy sama.
A jeśli pobiegnę... to w starych butach, które są na wykończeniu. Bez przygotowania totalnie. Czwartek i piątek mam urlop, zdążę się nawodnić, ale cudów nie będzie. Może spróbować Galloway"a?
Nie czułam upływającego czasu, chociaż zaczynam/kończę pracę w okolicach wschodu słońca i codziennie obserwuję wydłużającą się noc. Dopiero niedawno wjechałam z otwartym oknem w chmurę dymu i owionął mnie zapach palonych liści. I ten zapach uderzył mnie świadomością jesieni. Dziwne to było, bo te zapachy to często od sierpnia już krążą, gdy topole pierwsze zrzucają odzienie. Może po prostu poruszam się po innych trasach i tego nie widziałam, nie czułam? I jeszcze na niebie pojawił się Orion, nieodłączny towarzysz zimowych treningów...
Trochę do tego tęsknię.
Wróciłam do normalnej wagi, jeszcze rzeźba została, ale to musi chwilę poczekać. Bez biegania, odżywianie i zmiana pracy.
Nie napiszę "chciałabym wrócić do biegania", bo jeśli czegoś chcesz, to po prostu to robisz. Tu sytuacja jest nieco bardziej złożona. Jedyne co wiem na pewno, to że zacznę morsować tej zimy. W sąsiednim mieście na basenie miejskim spotyka się grupa Harcioli i zamierzam do nich dołączyć.
Zastanawiałam się ostatnio, czy mogę o sobie mówić, że biegam? W którym momencie zaczyna się bieganie? Jaka regularność sprawia, że to "już"?
Myślałam o tych wszystkich osobach, które znam, które biegały, czasem miały naprawdę dobre wyniki, a których próżno już szukać na biegowych ścieżkach. Niektórzy już nawet nie pamiętają że biegali, albo mają co najwyżej wytatuowane gdzieś "42,195". Może też powinnam odpuścić? W sumie przecież biegać nie lubię i do szczęścia tego nie potrzebuję, a poczucia swojej wartości też nie buduję na mnogości wiszących wszędzie medali.
Ot, takie myśli jesienne....
Czy startować?
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |