Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [41]  PRZYJAC. [96]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
kasjer
Pamiętnik internetowy
miałem szczęście...

Grzegorz Perlik
Urodzony: 1955-11-18
Miejsce zamieszkania: Bydgoszcz
103 / 129


2016-09-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
drugi krzyk (czytano: 1085 razy)

 

drugi krzyk

Na ten bieg czekałem. Biegałem już po wielu miastach i wsiach, ale w mieście, gdzie się urodziłem zawodów nie było. Dlatego bardzo się ucieszyłem, kiedy pojawiła się informacja o Pierwsze Wąbrzeskiej Dziesiątce.

Wąbrzeźno. Nazwa trudna do wymówienia dla obcokrajowców, jednak dla mnie mile brzmiąca. Mam ja wpisaną w dowodzie osobistym jako miejsce urodzenia. Czy czuje się Wąbrzeźnianinem? Zdecydowanie nie! Moje serce skradło Ostromecko, do którego rodzice przeprowadzili się, kiedy miałem około 9 tygodni. Ale sentyment do Wąbrzeźna mam.

W Wąbrzeźnie byłem zaledwie kilka razy. Ostatnio chyba 4 lata temu, przy okazji powrotu z jakiegoś biegu. Nie zachwyciło mnie. Było trochę smutne.

Na sobotni bieg wybrałem się jako pasażer. Za kierownicą Tomek ze swoim specyficznym poczuciem humoru, obok Magda, dziewczyna niezwykłego serca i Justyna, mówiąca prawie tyle co ja. Całe towarzystwo bardzo lubię i dobrze się z nim czuję. Podróż upłynęła na rozmowach. Podróż trochę dłuższa, bo nawigacja chyba nigdy nie była w tych terenach i poprowadziła nas jakąś dziwną trasą. Nic to, czasu było dużo.

Biuro zawodów znajdowało się niedaleko szpitala, w którym się urodziłem. Czyli jakbym był u siebie. Po załatwieniu formalności całą czwórką poszliśmy na spacer. Wąbrzeźno zmieniło się bardzo, na lepsze.

Po kilku minutach doszliśmy do miejsca, gdzie kiedyś znajdowała się stacja Wąbrzeźno Miasto. To na tej stacji zawiadowcą był mój tata. Został tylko fragment toru, który prowadził kiedyś do stacji Wąbrzeźno (linia miała zaledwie ok 3,5 km), semafor i drezyna służąca za ławkę, na której można sobie zrobić zdjęcie. I takie sobie zrobiłem, bo przecież byłem, jak to mawiał Kazimierz Pawlak z Krużewnik, na tatowym.

Po spacerze przebieramy się na bieg i czas na rozgrzewkę. Biegając rozglądam się i zastanawiam, czy poznam jednego z biegaczy, którego widziałem na liście. W czasach szkoły podstawowej koledzy kibicowali Zawiszy i Polonii Bydgoszcz, a ja Unii Wąbrzeźno. Zdalnie kibicowałem. Niewiele wiedziałem o tej drużynie, poza osiąganymi przez nią wynikami, które znajdowałem w gazetach, jednak o jednym wiedziałem – najlepszym piłkarzem Unii Wąbrzeźno, a i całej ówczesnej ligi okręgowej, był Brunon Janowski. Chciałem mu opowiedzieć o tym moim kibicowaniu. Zauważyłem go przed startem, kiedy było już za późno na rozmowy.

Ruszamy. Na początku trochę tłoku i biegaczy, którzy powinni wystartować z dalszych pozycji. Po 500 m robi się miejsce i normalne bieganie. Tempo mam dobre, nawet za dobre. Nigdy nie biegłem pierwszego kilometra w biegu na 10 km poniżej 5 min.

Na drugim kilometrze dobiegam do pana Brunona. Dla pewności pytam czy to on.
- Tak.
- Na mecie chciałbym z panem porozmawiać.
- Dobrze

Biegnę dalej, ktoś mnie klepie w plecy. To pan Brunon.
- A ty skąd jesteś?
- Z Bydgoszczy, kiedyś panu kibicowałem
- No to na mecie musimy porozmawiać

I tak też się później stało, kiedy spotkaliśmy się na mecie przyozdobieni w wyjątkowo duże i ładne medale. Mieliśmy okazje porozmawiać o czasach odległych. Pamiętał mecze Unii Wąbrzeźno o których mu opowiadałem. Wspominał bydgoskich piłkarzy. Miałem wrażenie, że sprawiłem mu przyjemność tymi wspomnieniami. Pan Brunon dzień po biegu obchodził 76 urodziny. Bieg ukończył z czasem 1:04. Robi wrażenie, prawda?

Ale wróćmy do biegu.

Pan Brunon zostaje, a ja dalej biegnę tempem poniżej 5:00/km. Chciałem dobrze pobiec w rodzinnym mieście. Jak najlepiej, a przy okazji właśnie w rodzinnym mieście zaliczyć kolejny bieg w czasie poniżej 50 min.

Trasa wąbrzeskiej dziesiątki jest bardzo ładna. Trochę podbiegów, trochę zbiegów, częste zmiany rodzaju nawierzchni, ale długi odcinek wzdłuż wąbrzeskiego jeziora rekompensuje wszystko. Mijają kolejne kilometry, które ciągle biegnę szybkim tempem. Jest dobra pogoda do biegania, jest dużo kibiców, trzeba to wykorzystać.

Gdzieś na 4-5 km widzę dziwną sytuację. Ulica skręca w prawo po kątem 90 stopni. Większość biegnących wskakuje na chodnik i w ten sposób skraca sobie dystans. Ja grzecznie ulicą. Za zakrętem ulica długim łukiem skręca w prawo, a biegacze, także ci skracający, biegną lewą strona ulicy, ja prawą. Jaki jest sens skracania przez chodnik, żeby za chwilę biec kilkaset metrów po zewnętrznej stronie trasy? Zadziwiająca sprawa.

Na 7 km, jedynym który pobiegłem powyżej 5 min, łagodny, ale długi podbieg. Jego pokonanie nagradza zbieg praktycznie do mety.

Na 9 km zza chmur wychodzi słońce. Zaczyna się robić ciepło. To nic, dam radę. Powoli zbliżam się do wąbrzeskiego rynku. Tuż przed metą coraz więcej kibiców, a przy samej mecie tłumy.

Wpadam na metę (z czasem netto 49:09) i na mecie wydaję z siebie bardzo głośny okrzyk.

Niedługo minie 61 lat kiedy w wąbrzeskim szpitalu wydałem z siebie pierwszy głośny krzyk. Co chciałem nim wyrazić? Nie wiem, nie pamiętam ;)

Wczoraj już w pełni świadomy wydałem z siebie drugi krzyk. Pewnie mocniejszy, pewnie radośniejszy niż tamten pierwszy, w wąbrzeskiej porodówce.

A co wczoraj wykrzyczałem?

Przecież wiecie

miałem szczęście…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


andbo (2016-09-05,08:56): Taki wynik nawet trzeba skomentować głośnym okrzykiem! Gratulacje...!
jacdzi (2016-09-05,10:19): Ponizej 50", gratulacje. Opis trasy zachecajacy niezwykle, a plaga skracaczy - coz , taka juz ludzka natura, choc per saldo nic im to nie daje.
jacdzi (2016-09-05,10:19): Ponizej 50", gratulacje. Opis trasy zachecajacy niezwykle, a plaga skracaczy - coz , taka juz ludzka natura, choc per saldo nic im to nie daje.
kasjer (2016-09-05,11:58): Jacku, nie napisałem tego w tekscie, ale Wąbrzeźno zrobiło imprezę "na bogato" :) Warto przyjechac za rok.
sojer (2016-09-05,23:06): Jakby jeszcze wyprostowali trasę to w ogóle byłoby super. A tak poważnie to mają jeden drobiazg do dopracowania, ale to pikuś. Impreza warta zaliczenia. (że niby ja mam specyficzne poczucie humoru? ja już wyrugowałem 80% czarnego hihi).







 Ostatnio zalogowani
Jarek42
05:46
biegacz54
04:48
Arti
01:19
orfeusz1
01:04
stanlej
00:55
Lektor443
00:49
cierpliwy
00:41
fit_ania
00:03
gpnowak
00:00
szyper
23:51
GriszaW70
23:43
mariachi25
22:48
Zedwa
22:41
LukaszL79
22:24
Wojciech
22:18
edgar24
21:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |