2014-05-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| I Krakowski Ultarmaraton Trzy Korony (czytano: 906 razy)
No i wystartowałem w moim pierwszym w życiu biegu na orientację. Była to połówka I Krakowskiego Ultramaratonu Trzy Korony czyli dystans 35km.
Będzie to post o tym jak szkolnymi błędami zniweczyć dużą szansę na pudło a kto wie czy nawet nie na zwycięstwo :). Postanowiłem napisać tą króciutką relację bo być może się przyda świeżakom, którzy jak ja stawiają pierwsze kroki w takich biegach.
Jako, że 4 dni wstecz przebiegłem mocny półmaraton (oczywiście mocny jak na moje możliwości czyli 1:29:07) taktyka na ten bieg była prosta. Przebiec w turystycznym tempie piękną trasę jako ostatnie długie wybieganie tuż przed 13 Cracovia Maratonem. Zacząłem komfortowym dla mnie tempem. Biegłem chyba jako trzeci. Po jakimś czasie dogoniłem drugiego zawodnika jak się później okazało zwycięzcę... Biegliśmy jakiś czas razem troszkę gaworząc. Na trasie pojawił się punkt żywieniowy ulokowany w wioskowym sklepie. Pierwszy błąd – znając swoje reakcje na przestoje w długich biegach nie powinienem się tam zatrzymywać. Tym bardziej, że plecak miałem pełny vege batonów i bananów. Gdybym się tam nie zatrzymał wszystko potoczyło by się inaczej. Ruszyłem spod sklepu biegnąc sam. Biegłem spokojnie, miałem sporo czasu na konfrontację trasy z mapą.. Jak się okazało później do około 12 kilometra biegłem na prowadzeniu . Tempo komfortowe, trasa super. Była szansa ukończyć ten bieg w czołówce. Nagle z bocznej ścieżki wypadł kolega, który zaraz po starcie wydarł do przodu. Okazało się , że mocno zabłądził i nadrabia już 2 kilometr. Niestety dałem się wciągnąć w jego grę... kolejny szkolny błąd. Zamiast dalej biec swoje zacząłem biec zbyt mocnym dla mnie tempem. Tempo było tak mocne, że zaczęło brakować czasu na śledzenie mapy. Efekt – dwukrotnie gubimy trasę. Strata pewnikiem około 20 minut. Na dokładkę aby wrócić na trasę wybraliśmy praktycznie pionowy podbieg na 17 kilometrze.
Ten terenowy podbieg w zasadzie przesądza o wszystkim. Utrzymując tempo zawodnika, z którym biegłem spalam się dokumentnie. Na dokładkę przez ten chaos popełniam kolejny kardynalny błąd – przyjmuje zbyt mało płynów a temperatura w okolicach dwudziestu kilku stopni i świeci słońce. Kiedy się orientuje, że zaczynam być odwodniony pospiesznie staram się uzupełnić płyny. Kolejny szkolny błąd – robie to zbyt szybko i w efekcie zamulam organizm. Zaczyna mi klękać psycha... Zbieram się jakoś do kupy i trochę biegiem trochę marszo – biegiem staram się dobiec do końca. Po jakimś czasie znów dogania mnie mój „zabójca” :). Okazuję się, że znów pogubił trasę. Tym razem biegnie już z kimś innym zatem zostawia mnie w spokoju... ;) . Generalnie duży szacunek dla chłopa. Zrobił w mocnym terenie pewnie ponad 40 kilometrów i tym chaotycznym pędem wybiegał trzecie miejsce.
Ja już spokojnie dobiegam do Błoń. Organizator ustawił trasę tak, że przebiegało się koło mety i robiąc pełne kółko w koło Błoń dopiero finiszowało. Ta perspektywa rozwala mi dokumentnie i tak już mocno zszarganą psychę. I znów bieg przeplatany z marszo – biegiem daje jakieś wątle efekty. Na metę wbiegam chyba jako szósty bądź ósmy i jestem totalnie wykończony.
Jak dla mnie dobra lekcja na przyszłość. Asertywność i chłodne spojrzenie na temat to od dzisiaj moi dwaj sprzymierzeńcy... ;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2014-05-01,20:51): Również ja jestem chłodny i asertywny...do pierwszej pomyłki :-) Peepuck (2014-05-02,18:32): :) Peepuck (2014-05-03,01:22): Z kronikarskiego obowiązku: na mecie byłem ósmy ;) (2014-05-04,20:39): Ósmy, to i tak zajebiście. Zatem masz potencjał. Gratuluję! Porażki więcej nas uczą niż zwycięstwa. Piotr Fitek (2014-05-05,20:09): gratulacje za walkę i ładny wynik :)
proszę uważać na podobne i inne błędy 18 maja :) Peepuck (2014-05-05,20:47): Dziękuję bardzo ;) Peepuck (2014-05-05,20:51): Najśmieszniejsze jest to, że ten "dekalog" biegacza doskonale znamy a jednak łamiemy przykazania. Ten mój bieg idealnie pokazuje, ze biega się przede wszystkim głową. Nogi to tylko "organ wykonawczy" :). Piotr Fitek (2014-05-09,12:34): tak, biega się głową. Albo raczej całym sobą, a steruje głowa :)
|