2014-04-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Czeska masakra piłą łańcuchową czyli Półmaraton Pardubice (czytano: 2386 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.pardubickyvinarskypulmaraton.cz/cs/74-aktuality/
W sobotni ranek wybraliśmy się na półmaraton w Pardubicach. Decyzja zapadła kilka tygodni wcześniej. Dogadaliśmy się z poznanym przez MP Wojtkiem co do wyjazdu, opłacone wpisowe i ruszamy w sobotni poranek. Z Wrocławia do Pardubic jest około 200 km, co przekłada się na około 3 godzinną podróż. Ze strony internetowej biegu mamy dokładne namiary na parking, łącznie z umiejscowieniem bramek, kas i instrukcją jak parkować :).
Na miejscu meldujemy się około 10.30 i mamy 15 minut na to żeby dotrzeć do biura zawodów. W samym „biurze” lekki chaos, chciałoby się powiedzieć „czeski film”, ale odbiór pakietu idzie sprawnie. Pakiet startowy bogaty (nawet biorąc pod uwagę wpisowe 28/32 EURO), miejscowe wino, dwa miejscowe piwa w ładnej kartonowej skrzyneczce + koszulka Nike. Co ważne bez żadnego logo sponsora, jedynie z nazwą półmaratonu na piersi.
Wracając z biura widzimy, że już trwa jakiś wyścig. Myśleliśmy, że chodzi o wózkarzy, więc duże było zaskoczenie gdy zobaczyliśmy czołówkę wyścigu na…. no właśnie, co to było? Połączenie roweru i hulajnogi, jak to Czesi mówią „kolobezka” (na zdjęciu). Ciekawa sprawa. Zwycięzca miał czas 43 minuty, czyli średnią prędkość prawie 30 km/h!
Wracamy do samochodu, przebieramy się i ruszamy do Centrum gdzie usytuowany był start. Miasto wyglądało na lekko wymarłe. Półmaraton odbywał się na 3 pętlach, na końcu przebiegało się przez bramę w zabytkowej wieży, za którą na rynku usytuowana była meta. Przy okazji tego biegu odbywały się Mistrzostwa Czech w Półmaratonie (zwycięzca miał czas 1:07 więc obsada chyba nie była najmocniejsza).
Na miejscu startu panowała jakaś taka fajna, wyluzowana czeska atmosfera. Grał jakiś zespół, ludzie karnie ustawili się w jednej kolejce do Toi-Toi, w oczy rzucała się duża ilość zawodniczek. Kiedy ustawiliśmy się na starcie, obydwaj stwierdziliśmy, że u nas zawodnicy są jacyś bardziej spięci i nabuzowani, nawet Ci biegnący na czas 2h. W końcu brzmiącą z głośników podniosłą pieśń przerywa wystrzał i ruszamy.
Od razu staram się ruszyć w tempie, które ma mi dać poprawę życiówki z Poznania, bo taki ambitny plan sobie postawiłem. Obawiam się trochę pogody, bo start był o 12.00 i słońce mocno grzało. Pierwszą piątkę biegnę średnio 4:54 min/km czyli jest idealnie. Samopoczucie dobre, ale jak to mówią d…y nie urywa. Niestety robi się coraz cieplej, a woda jest tylko na początku pętli + punkt odświeżania z gąbkami gdzieś za połówką pętli. Zaczynając drugą pętlę biorę żel i popijam, powoli czując, że opadam z sił. Druga piątka jeszcze dobrze, w dokładnie takim samym tempie jak pierwsza. Niestety już gdzieś koło 10 km wiem, że z moich planów nici. Trzecia piątka już zdecydowanie wolniej 5:03, zatrzymuję się na punkcie z wodą, żeby się napić. Niestety zaczyna się mega kryzys. Ostatnia pętla to już walka o ukończenie. Czwarta piątka po 5:27 i ostatnie 1.200 metrów w prawie 7 minut, to był finisz! :)
Czas na mecie 1:48.30 czyli dokładnie cztery minuty powyżej życiówki z Poznania. Bardzo dawno tak nie cierpiałem na półmaratonie, właściwie samopoczucie na ostatnich 2-3 km było porównywalne do tego z maratonu. Dość powiedzieć, że na ostatniej pętli 3 lub 4 razy przechodziłem w krótki marsz.
Wojtek poległ podobnie jak ja, uzyskując czas dużo powyżej swojej życiówki. Wracając do samochodu byliśmy jednak ogólnie zadowoleni. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że takie dostanie w d… dobrze robi i motywuje do dalszych treningów. Co zawiodło? Po trochu wszystko: jednak za szybki początek, brak właściwej regeneracji przed startem i swoje zrobiła pogoda. To była naprawdę piękna katastrofa, w pięknych okolicznościach zabytków Pardubic.
Półmaraton w Pardubicach jest zdecydowanie godny polecenie, szczególnie dla mieszkańców Dolnego Śląska. Dojazd dogodny, organizacja bardzo dobra. Dla ścigaczy ważna informacja – trasa super płaska i sprzyjająca uzyskiwaniu dobrych wyników. Rekord tej trasy to 1:00.59 więc naprawdę można tam szybko biegać. Trzeba będzie tam wrócić w przyszłym roku :).
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2014-04-20,13:30): Do tej pory wiedziałem że w Pardubicach tylko koniom ciężko jest... ziko303 (2014-04-20,21:16): ja też tak myślałem :) filips1 (2014-05-11,18:43): za szybko ruszyłeś to pewne . cała reszta to pochodna tempa na początku . ja dzisiaj na półmaratonie w Opolu uparłem się , że trzymam dyscyplinę i chociaż rwało mnie do przodu to popędziłem dopiero ostatni km .
efekt może nie imponujący ale dla mnie 1:30:04 to dobry wynik , a ważniejsze , że panowałem nad biegiem .
pozdrawiam . ziko303 (2014-05-12,19:29): Moim zdaniem tempo było ok skoro chciałem złamać 1:44, niestety pobieglem po normalnym treningowym tygodniu i zabrakło regeneracji do tego ciepło zawsze mnie zabija :-) a może po prostu jeszcze nie ten czas? Następna próba we Wroclawiu na nocnym. Póki co lekka 6 i pół minutowa zyciowka w maratonie, ale do 3 z przodu jeszcze daleko - 13 minut:-)
|