2014-02-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jazda bez trzymanki (czytano: 538 razy)
Dzisiejszy trening biegowy na Barbarce był niesamowitą jazdą. Nocny przymrozek spowodował, że to, co już powoli zaczęło pływać teraz stwardniało tworząc prawdziwą szklankę. Barbarka zdążyła odtajać tylko w połowie. Były fragmenty, gdy biegło się już po ziemi i stwardniałym piachu, lecz przeważał zmrożony śnieg i lód. Tak było już od samego wejścia do lasu ul. Pawią od Wrzosów. Moje Trabuco ledwo dawały radę. Lód zgrzytał i trzaskał, śnieg skrzypiał. Hałas w sumie całkiem spory i gdyby nie to, że miałem słuchawki, a z nich sączyły się niekoniecznie radosne postękiwania Iggiego Popa (Iga Popiego jak mawiają niektórzy) miałbym prawdziwe wyrzuty sumienia, że zakłócam poranną ciszę w lesie. Postanowiłem jednak się nie poddawać i w sumie machnąłem ponad 14 km zataczając moją ulubioną pętlę z podbiegiem pod lotniskiem. Nie, nie byłem sam na tej trasie. W sumie spotkałem po drodze jeszcze troje podobnych wariatów. Wszyscy byli chyba jednak zadowoleni…
Przywodziciele ud i pośladki jednak chyba mi tego nie wybaczą..
Zerknij też na:
http://mciomn.cba.pl/
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |