Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [12]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ślimaczek12
Pamiętnik internetowy
Od startu do mety- ślimaczkowe przemyślenia :)

Klaudia Węgrzyn
Urodzony: 1996-10-07
Miejsce zamieszkania: Grodzisk Wlkp.
3 / 8


2013-10-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Wyjątkowo. III Dycha Drzymały. (czytano: 1350 razy)

 

Jak wrażenia?
Ciężko to określić.

Założenia były ambitne. Miałam osiągnąć 55 minut, a to wszystko przy pomocy Rafała. Przed biegiem nawet nie byłam aż tak zestresowana, jak to zwykle bywało.:)
Zaczęliśmy spokojnie. Tempo mi odpowiadało, samopoczucie także było dobre. Tak było do 6 kilometra. Późnej moje nogi stały się ciężkie, but trochę obcierał, kostka pobolewała, raz po raz dało się odczuć małą kolkę, a ogólne zmęczenie sprawiało, że ciężko było mi przyspieszyć. Co tu więcej opisywać? Jak można się domyślić, nie udało mi się zrobić ani 55 minut, ani jakiejkolwiek życiówki. Ale czego można było się spodziewać, skoro przez trzy tygodnie przed zawodami moje treningi nie wyglądały zbyt porządnie, a czasem wcale ich nie było? To grypa żołądkowa, to jakiś inny powód dla którego nie mogłam wyjść biegać, a tydzień przed zawodami przeziębiłam się i miałam masakryczny katar... Niektórzy stwierdzą, że to po prostu wymówki, że marudzę, narzekam… Może faktycznie opisałam to trochę pesymistycznie, a nie powinnam. Prawda jest taka, że nie przygotowałam się zbyt dobrze, więc samopoczucie podczas biegu było nienajlepsze, szczególnie z resztkami przeziębienia…
A teraz w takim razie bardziej optymistycznie :) :
Wymazując z pamięci niezbyt ciekawe momenty, mogę powiedzieć, że było... super! Na każdym biegu, w którym dotychczas brałam udział, byli kibice, lecz wydaje mi się, że nigdy nie było ich aż tak wielu. Praktycznie na każdym kilometrze stali uśmiechnięci ludzie, którzy klaskali i dopingowali. W paru miejscach grała muzyka, śpiewał i grał jakiś zespół. Mówiąc krótko: bardzo sympatycznie i wesoło. Myślę, że podziękowania należą się przede wszystkim Rafałowi, który był ze mną od początku do końca, motywował , no i znosił moje małe marudzenia i ślimacze tempo :)
Mimo, że nie wszystko było tak jak sobie zaplanowałam, najbardziej cieszę się z tego, że ukończyłam cała i zdrowa, a co najbardziej dla mnie wyjątkowe- linię mety przekroczyłam trzymając się z Rafałem za ręce. Czyż nie dla takich chwil, które sprawiają nam radość, warto pomęczyć się te 10 kilometrów? :)
Udało się wywalczyć 57:56. Po biegu miałam małego dołka z powodu braku życiówki, ale teraz już wiem, że nie liczą się wyniki tylko dobra zabawa :)


Przede mną jeszcze test coopera w Opalenicy, bieg na orientację i bieg Coccodrillo (6,5km) w Kościanie. Jeśli się uda, zaliczę te biegi w barwach mojego klubu, do którego teraz należę: RÓŻOWA TORPEDA ZSP GRODZISK WLKP. !!!! :)
Wszystko potraktuję na luzie, żeby w listopadzie móc powiedzieć: To był mega udany sezon :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
jacek50
21:01
JW3463
20:50
Jerzy Janow
20:32
Arti
20:23
StaryCop
20:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |