2013-10-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 4 biegi w 11 dni - Czyli jak się zajechać w krótkim czasie (czytano: 1769 razy)
Czołem! Na samym starcie chciałbym odpowiedzieć na pytanie, które często słyszałem od osób, które czytają mojego bloga, dlaczego nie dodawałem żadnych wpisów pomimo kilku biegów, które odbyły się ostatnimi dniami. Odpowiadam - Czekałem, aż zakończy się najcięższy okres startowy w całym roku, tj. indywidualne biegi przełajowe, zaraz po nich sztafetowe przełaje, po nich, lub (jak to się zdarzyło w tym roku) pomiędzy jest jeszcze bieg kociewski i na zakończenie wybrałem mocny bieg przełajowy jakim były Karwiny Biegają. No i właśnie o tych biegach będą moje dzisiejsze wypociny :)
Zacznijmy od zawodów, które (nie ukrywając) postawiłem na pierwszym miejscu w październikowych startach. Indywidualne biegi przełajowe, które tradycyjnie odbywają się na początku października w Skórczu. Całość rozegrała się 2-go października. Nie ukrywam, że nie było z kim biegać. Od samego początku byłem nastawiony na mocną końcówkę, podczas to której ścigać chciałem się z Patrykiem Kasperkiem (KKB Starogard), Mikołajem Dzienniakiem (LLKS Skórcz) i Adrianem Hennigiem (KKB Starogard). Kilka słów o trasie. W tym roku dodano pół pętli na stadionie, dzięki czemu trasa miała długość ok 1600 metrów. Na starcie stanęło ok. 80 reprezentantów swoich szkół. Po starcie od razu przesunąłem się na czoło biegu i tak prowadziłem do końca, bo koledzy Mikołaj i Patryk nie chcieli prowadzić chociaż przez kilkaset metrów. No i po takim prowadzeniu zakończyłem bieg na 1 miejscu z czasem 4:58, co dało średnie tempo 3:05 na kilometr, co nie było złym wynikiem jak na przełaj, chociaż na mecie zapas był duży :) Na drugiej pozycji, 2 sekundy za mną przybiegł Patryk Kasperek, a za nim Mikołaj Dzienniak. Upewniło mnie to w swoich szansach na zwycięstwo w Biegu Młodzieżowym 22. Biegu Kociewskiego, który odbywał się już 3 dni po Mistrzostwach Powiatu w przełajach.
Teraz kilka słów o Kociewskim. Taktykę na bieg obmyślałem przez kilka dni, by w nocy przed biegiem dowiedzieć się o zmienionej, dłuższej trasie niż zeszłorocznej. Nowa miała długość 1850 metrów i podbieg na końcówce podczas wbieganiu na starogardzki rynek. Na starcie stanęło zaledwie 30 osób, ale wśród nich znaleźli się koledzy z kolejno 2. i 3. miejsca z przełajów. Także znów byłem nastawiony na mocniejsze bieganie. Po wystrzale startera ruszyliśmy. Teraz postanowiłem schować się za Patrykiem. Tak też zrobiłem. No i przez 1km biegliśmy dużą grupką, w której znaleźli się Arek Różek (KKB), Krystian Zander (KKB), Mikołaj (LLKS), Patryk no i ja :) Po dość wolnym pierwszym kilometrze w około 3:20, wraz z Patrykiem postanowiliśmy trochę podkręcić tempo by zgubić ogon. Na zbiegu na ulicy Sobieskiego trochę przyspieszyliśmy, lecz nasza przewaga nie wzrosła zbyt mocno. Więc od ulicy Kanałowej, skąd było jakieś 600 metrów do mety, postanowiłem zerwać. Mocno zerwać. Przez kilkanaście metrów trzymał się za mną Patryk, lecz po chwili zwolnił. Zabawna sytuacja miejsce miała na zakręcie na wcześniej wspominany podbieg na rynek. Policja prowadząca bieg chyba nie zauważyła, że mocno przyspieszyłem i zamiast oni jechać przede mną, ja biegłem koło nich :) Po chwili oczywiście mocno przyspieszyli i spokojnie dobiegłem na metę jednocześnie wygrywając :)W nogach znów nie poczułem tego biegu, pewnie przez ten pierwszy wolny kilometr. Dekoracja i wręczenie pucharu z rąk MONIKI PYREK, naszej najlepszej tyczkarki, była czymś wyjątkowym :)
Teraz krótko o sztafetowych biegach przełajowych, bo nie mam sił by pisać o tym. Po indywidualnych biegach, moja szkoła zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji punktowej. Lecz świetnie ułożone zmiany sprawiły, że musiałem lecieć "na zgon" by mieć medal dla naszej szkoły. Pętla o długości 900 metrów z nieprzyjemną 180-stopniową nawrotką znacznie obniżyła tempo. Wybiegałem z około 100-metrową startą do szkoły, która aktualnie zajmowała 3 miejsce. Ale na 200 metrach przed metą dałem z siebie wszystko i udało się zdobyć brąz. Pętlę pokonałem w czasie 2:45, co dało 3:03 na kilometr, co jak na przełaj nie jest złym wynikiem.
Pomimo brązu miałem mega nerwy do wuefisty za tak idiotycznie ustawione zmiany. Ale było minęło. Zwyciężyli chłopacy z Owidza, którym życzę powodzenia na etapie wojewódzkim w Garczynie.
Po tym starcie miałem jeszcze jeden start do wyboru, przed powrotem w okres treningowy. Postanowiłem sprawdzić się na biegu przełajowym - Karwiny Biegają.
No i teraz trochę słów o tym biegu. Bez wątpliwości mogę powiedzieć, że był to najtrudniejszy bieg w moim życiu pomimo że potraktowałem go tylko i wyłącznie treningowo. Praktycznie cały dzień spędziłem z kolegą Andrzejem Rogiewiczem, (LLKS Zantyr Sztum) 4. zawodnikiem ME oraz wielokrotnym Mistrzem Polski. Sam Andrzej stwierdził, że najtrudniejszy podbieg (około 400 metrów biegu pod górę) był mocniejszy niż ten, na który narzekali wszyscy podczas MP w Bydgoszczy z marca tego roku. Ale 8-kilometrowa trasa nie składała się tylko z jednego podbiegu. Takich mocnych podbiegów było kilka, bodajże 3. Poza nimi masa małych, ale mocnych podbiegów lub kilka dłuższych, ale łagodniejszych. Trasa cała w lesie, lecz kilkaset metrów trzeba było przebiec po bruku. W startówkach przeznaczonych na ulicę sprawiło to trochę kłopotów. Na starcie biegu stanęło ok. 200 osób, lecz ukończyło go 181 osób (tylu uczestników, jaki miałem numer startowy :p ). Na trasie przez ok. 3 kilometry miałem kolkę, którą kilkukrotnie próbowałem zwalczyć, lecz na każdym zbiegu wracała. Ale jakoś sobie poradziłem, jakoś ukończyłem. Zwyciężył Andrzej, ja zająłem 7. miejsce w OPEN i 1. w kategorii do 19 lat z czasem... 31:42, co dało 3:58/km. Jestem zadowolony z tego czasu jak na trening. Spokojnie mógłbym urwać z tego ponad minutę, gdybym odpowiednio nastawiłbym się na te podbiegi. No ale cóż, poszło jak poszło, trzeba walczyć dalej.
Teraz czeka mnie ok. miesiąc samych treningów aż do Biegu Niepodległości, który odbędzie się w... i tu mam do wyboru kilka miejsc, a które wybrałem, dowiecie się się w kolejnym wpisie, który pojawi się za jakiś miesiąc :)
Najbardziej z tych startów, odczuwam ból pleców po wczorajszym biegu. Uda dochodzą do siebie :) Lecz nie ukrywam, że nie było łatwo z regeneracją i świeżością :)
Chciałbym jeszcze wspomnieć o treningach z akcji POMORZE BIEGA, które odbywają się już w Starogardzie Gdańskim! Po pierwszym, podczas którego swietnie poranek spędziło ok. 30 osób, wszyscy zadeklarowali ponowne przybycie na kolejny trening, który odbędzie się już w tę sobotę o godzinie 9 na stadionie im. Kazimierza Deyny w Starogardzie Gdańskim, na który serdecznie zapraszam :)
Tymczasem idę popracować, bo muszę jakoś zwrócić mamie 80zł, bo tyle wyszły koszta podróży na wczorajszy bieg :p
Zdjęcie z dekoracji biegu kociewskiego z kolegami oraz Moniką Pyrek :)
Czołem ! :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |