2013-06-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Półmaraton, 15km, a na deser Maraton (czytano: 2757 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://plus.google.com/photos/111625048065003480438/albums/5886101913183625217
Można by rzec, że jak co roku ;) pojechałem zmierzyć się z Naszymi Polskimi Górami. W tym roku założenie było ukończyć wszystkie trzy biegi z Grand Prix Sokoła. A w tym roku trudność podniosła się o całą klasę. Zamiast jak rok temu testu Coopera był VI Bieg Sokoła na dystansie 15,6km. Na drugi dzień rozbieganie ;) w Biegu hr. Władysława Zamoyskiego na Morskie Oko, tradycyjnie 10km. A na deser VI bieg dh. Franciszka Marduły 25,5km z lekko zmienioną trasą. A wszystko to w Naszych Tatrach.
Jechałem do Zakopanego z zamiarem ukończenia wszystkich trzech biegów i zmieszczenia się w regulaminowym czasie, tak aby być sklasyfikowany w Grand Prix Sokoła.
Przebiec i przeżyć był to priorytet. Trasy Biegu Sokoła nie kojarzyłem w ogóle. Pozostałe dwa miały być do poprawy.
To opowieść czas zacząć.
Za rzekami, za lasami w miejscowości Zakopane, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” zorganizowało trzydniowy turniej po górach. Trzy dni zmagań z żywiołem, swoimi słabościami i przeciwnościami. A wszystko zaczęło się dnia pańskiego 31.05.2013 roku. A właściwie to dzień wcześniej, bo samotny rycerz musiał odebrać pakiety startowe. A w pakietach tych były koszulko-zbroje na każdy dzień turnieju, kwity na jadło i inne cudeńka.
…Tu samotnego rycerza trąca jego Ślubna i przypomina mu, że sam to może był w czasie i miejscu, kiedy chodził piechotą, a nie na turnieju. Że tak naprawdę to do miejsca odbioru pakietów wniósł małą śpiącą Królewnę, bo ta nie wytrzymała trudów przedturniejowych, a druga mała Królewna sama chciała przymierzać zbroje i pytała się kiedy będą łody… Oczywiście była także wszystko ogarniająca Ślubna rycerza :)…
Dzień pierwszy 31.05.2013 Kuźnice.
Start odbył się przy lekko padającym deszczu. Po odliczeniu zawodników, udzieleniu instrukcji na co uważać, o godzinie porannej kawy (8.00) rycerze wystartowali w górę do Kalatówek, tu skręciliśmy w prawo w Ścieżkę nad Reglami. Następnie Doliną Białego, Ścieżką pod Reglami, przez Czerwoną Przełęczą, Doliną Strążyską, powrót Ścieżką nad Reglami Meta na Kalatówkach. Dystans: ~15,6km Suma podbiegów: ~1066m, suma zbiegów: ~878m. To suche fakty. A rycerz miał do dyspozycji tylko podkowy z nizinnych stron tak zwane slicki, całkowicie nieprzydatne w terenie górzystym, a do tego na śliskim ze względu na aurę (cały czas padający deszcz), podłożu. Pomny ostrzeżeń druha organizatora uważał bardzo. Głupio by było zakończyć zmaganie na pierwszym dniu. Zdradliwe były szczególnie zbiegi, drewniane schody i mostki. Początek był wyjątkowo ciężki, prawdopodobnie ze względu na brak aklimatyzacji, może za szybki początek oraz świadomość kolejnych dni zmagań. W połowie zawiązało się kilka nowych znajomości. Namówiłem rycerza Michała na udział w drugim dniu turnieju. Skoro bierze udział w pierwszym i trzecim to dołoży do kolekcji i Morskie Oko z drugiego dnia.
Rycerz przyspieszył na końcówce, gdzieś się odblokował i spokojnie wbiegł na metę z czasem 2:29:53. Rycerz posilił się polewką i wrócił do czekających nań Królewien. Wynik bez rewelacji, ale bez kontuzji, z lekkim rozpoznaniem bojem wstępnym własnych możliwości. No cóż były możliwości, aby urwać z 15 może 20 min, gdyby przyłożyć się bardziej na końcówce. Ogólnie rycerz był zadowolony, choć pomału zaczął wkradać się lęk przed trzecim dniem zmagań. Na wieczór nasmarowanie kopytek maścią nabytą od miejscowego znachora i spać.
Dzień drugi 01.06.2013 Polanica Białczańska
Start o tej samej porze co w dniu poprzednim jakieś 20km od miejsca postoju rycerza. W drodze na miejsce zmagań rycerz zabrał rycerzynę i jej stajennego. W nagrodę otrzymał kilka obrazów z tego dnia. Dystans: ~10km Suma podbiegów: ~430m
Trasa znajoma. Na początek błogosławieństwo i prośba kapelana o to aby zastanowić się „po co w życiu biegnę”.
Błogosławieństwo to tradycja tego Biegu. A bieg wyjątkowy bo to 160 Rocznica Urodzin hr. Władysława Zamoyskiego.
Początkowa pętelka coś jakby dłuższa niż w poprzednim roku. Powrót i ostro pod górę. Rycerz dobrze się czuł do około 7km. Później miał lekko przyspieszyć, ale brakło siły. Wynik był jak najbardziej zadowalający. Widok schroniska na Morskim Oku dodawał sił.
…Chciałbym każdy bieg kończyć z takim uśmiechem…
Buła ze syrem, podziwianie widoków, parę malunków zrobionych telefonem i rozbieganie w dół. I to w towarzystwie rycerzyn z miejscowego hufca.
Przy żelaznym koniu dostałem od druha organizatora dodatkową zbroję z Sokołem na piersi.
Tak, zostałem przyjęty do TG „Sokół” w Zakopanem.
Zadowolenie pełne 1:03:31. Życiówka poprawiona o 6min. Wieczorem ponowne smarowanie kopytek i ta ciągła myśl „czy jutro mi się uda”.
„Jeśli wierzysz, że ci się uda to jest szansa, że się uda, jeśli nie wierzysz to się na pewno nie uda”
Dzień trzeci 02.06.3013 Jaszczurówka
Elita turniejowa na starcie. Rycerze z takimi czasówkami po płaskim, że rycerz autor mógł się choć trochę ogrzać w ogniu ich chwały.
Start prawie równo z kurami (7.00). Trasa Parking przy Jaszczurówce, Polana Kopieniec, Psia Trawka, Schronisko Murowaniec, Czarny Staw Gąsienicowy, Przełęcz Karb, Czerwone Stawki, Świnicka Przełęcz, Przełęcz Liliowe, Beskid, Sucha Przełęcz, Kasprowy Wierch, Myślenickie Turnie, Kużnice, META: Kalatowki. Dystans: ~25,5km Suma podbiegów: ~1753m Suma zbiegów: ~1437m.
Start opóźniony o 20m. TOPRowcy zgłaszają, że turyści schodząc dzień wcześniej przez Przełęcz Świnicką uszkodzili poręczówkę i trzeba ją naprawić dla bezpieczeństwa rycerzy.
Starujemy. Na początku jest nieźle. Zgodnie z zaleceniami druha organizatora zaczynam wolno, spokojnie, ale na tyle szybko aby jak najkrócej znaleźć się na Murowańcu. Później dopiero zacznie się zabawa. Na wysokości Psiej Trawki dwóch rycerzy schodzi ze skręconymi kopytkami.
Zakupione dzień wcześniej antypoślizgowe podkowy zdają egzamin. Na trawie nie ślizgam się. Spokojnie i pewnie, a nawet na zbiegach dość szybko. Na murowańcu melduje się z czasem 1,5h. Tak jak teraz patrzę jest to optymalny czas, aby resztę trasy przebyć w czasie pozwalającym na zmieszczenie się w limicie. Do Czarnego Stawu Gąsienicowego biegnę bo wiem, że jest to jeden z ostatnich bardziej płaskich odcinków. Na przełęczy Karb czuję zmęczenie, ale już nie mylę się jak przed rokiem i dobrze skręcam. Czuję, że jestem w tym miejscu w dużo lepszej kondycji niż przed rokiem. Zbieg na dół i za parę chwil podbieg na Przełęcz Świnicką. Trudność biegu w górach polega, przynajmniej dla mnie, że do końca nie wiem ile czasu zajmie mi dany odcinek np.1km. Na maratonie, bo do niego porównywana jest ta trasa, można obliczyć ile czasu do połówki, 30km, mety. Nawet idąc wiem ile mi to czasu zajmie. Tutaj podejście na Przełęcz Świnicką (1km) zajęło mi i moim towarzyszom 30min. Nie stawaliśmy nawet na chwilę. Cały czas do przodu. TOPRowcy nawoływali we mgle, motywowali. Na przełęczy było już 3h biegu. 2km do ostatniego punktu kontrolnego. Zaczyna się wyczekiwanie jak na zbawienie tego miejsca. Dodatkową trudnością jest ograniczająca orientację mgła. Widoczność max 50m. Górka, zbieg, górka, zbieg, gdzie ten Kasprowy. Czas ucieka. Motywacja zaczyna spadać, czas zaczyna topnieć w oczach. 15min do limitu. Nagle ukazuje się przeszkoda. Góra, rycerz nie może uwierzyć, że jeszcze to trzeba przejść. Może jakoś bokiem. Jednak rycerze przed nim przechodzą przez czubek (Beskid). Trzeba się z tym zmierzyć. Blisko wierzchołka motywują „dalej Sokół jeszcze 800m”. Faktycznie na ostatni punkt wpadam z czasem 3h22min. 8min przed końcem czasu. Okrążam Kasprowy od słowackiej strony. Jeszcze wejście na szczyt i w dół. Umiejętności narciarski czasem się przydają. Na płatach śniegu. Trasę już znam, pamiętam. Zaczynam się cieszyć. Jeszcze nie wierzę, że się udało. W Kuźnicach dostaję colę i w górę. Na zakręcie dopinguje Piotr z TG Sokół. Jeszcze tylko 1,4km i meta. Czas nie ma znaczenia. Ale nie ustajemy w wysiłku. Na 500m przed metą podrywamy się z towarzyszem do biegu. Ostatni skok. Na Kalatówkach widzę moje Królewny i Ślubną. Krzyczę, że się udało. Chwilo trwaj… 4:42:17
…Meta. Medal. I chyba coś więcej. Tego po prostu nie da się opisać, to trzeba przeżyć. Jeszcze sesja portretowa. Jadło bardzo zacne. Droga w dół. Oczywiście rycerz znosi dzielne Królewny do Kuźnic.
Jeszcze długo nie mógł się rycerz przyzwyczaić do tego, że ukończył wszystkie biegi z Weekendu Biegowego w Zakopanem organizowanego przez Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Ta wiara jest potrzebna rycerzowi, by mógł być lepszy na co dzień i od święta. I tak rycerz spełnił swoje małe marzenie i wyznaczył nowe cele, bo cóż życie jest warte bez marzeń. Jesteśmy ulepieni ze wspomnień i napędzani miłością, małymi radościami i marzeniami, reszta to szara codzienność.
We wszystkich biegach wystartowało razem około 700 zawodników. Tych co ukończyli wszystkie trzy było 28. Rycerz autor był 27. Wygrał rycerz Marek góral z Gdańska z TG Sokół.
W linku zdjęcia z trasy najdłuższego biegu zrobione przez jednego z rycerzy.
A morał. Należałoby wyjaśnić tytuł. Jeden z rycerzy-biegaczy górskich porównał dystans w górach do dystansu po płaskim. Do sumy przewyższeń w km należy dodać 1 i przemnożyć przez długość trasy np. 430m podbiegu + 1 = 1,43. Mnożąc przez 10km daje po płaskim 14,3km. Można przyjąć dla prostego rachunku, że jest to 15km. Stąd tytuł. I jeszcze własne odczucie. Nigdy nie biegałem na zmęczeniu, nie dzień po dniu. Ciekawe doświadczenie :-).
Śpiący Rycerzu z Zakopanego z Krzyżem na nosie do zobaczenia za rok.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu kirc (2013-06-12,09:27): "W drodze na miejsce zmagań rycerz zabrał rycerzynę i jej stajennego. W nagrodę otrzymał kilka obrazów z tego dnia" ... leżę i kwiczę :) Zacny wpis Waćpanie :) (2013-06-12,12:16): gratulacje mości Rycerzu! byłem w tym roku tylko na Biegu Sokoła. Wszystkie 3 starty to bardzo fajny cel - spróbuję, więc do zobaczenia. piotrbp (2013-06-12,21:28): Dzięki Wam Waszmościowie. Powodzenia w turniejach!!! anusiak (2013-06-13,22:10): Stajenny powiadasz... hmmm a ja mu całą drogę wmawiałam, że jest nadwornym fotografem... ;) piotrbp (2013-06-13,22:16): Ewo, a czy nie dba on o kopytka Twe ;)
|