2013-01-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Co to znaczy biegać z sercem. (czytano: 619 razy)
Dlaczego tak wielu z nas zdecydowało się biegać? Odpowiedzi jest wiele, jednak zdecydowana większość uważa, że biega dla zdrowia. Ogólnie aktywne życie, dla tych którym się chce oczywiście, to sposób na samego siebie. Zdarza się również i tak, że sami nie potrafimy tego sposobu dopasować do naszego życia, nie wiemy tak naprawdę czego od niego możemy oczekiwać, którą drogę wybrać. Błądzimy i szukamy tej właściwej, a wyciągnięte w naszą stronę pomocne dłonie nie jednokrotnie są fałszywe i wrogie. Jednak jeżeli już znajdziemy tą właściwą, poczujemy jej ciepło i oddanie, nasza droga staje się przejrzysta, wszystkie ścieżki jaśnieją w blasku przyjaźni.
No cóż, to takie nudne, takie cukierkowe, takie nie prawdziwe – powie większość, jednak do momentu, kiedy nie zetknie się z podobna sytuacja w własnym życiu. Ja na swojej drodze spotkałem grupkę ludzi, zaliczanych do tzw. zapaleńców, każdy z nas miał inny cel w życiu, każdy z nas był po prostu inny, jednak łączyło nas jedno – BIEGANIE. Jedni z nas biegali dla przyjemności, inni dla wyników lub po prostu dla zdrowia, powód nie ma znaczenia, najważniejsze jednak było to, że nie baliśmy się wyjść z domu, wziąć głęboki wdech i równym rytmicznym ruchem przemieszczać się, tak szybko i tak daleko jak nasz organizm na to pozwalał. Między nami jest spora różnica w osiąganych wynikach, każdy ma swoje miejsce w szeregu, jednak kiedy przychodzi ten właściwy czas, wszyscy stajemy jak równy z równym w jednej linii, wszyscy patrzymy sobie w oczy mówiące tylko jedno „zróbmy to razem”. Pytacie co takiego? To takie proste, cokolwiek byle dla kogoś innego. Tak właśnie zrodziła się jedna z naszych akcji polegająca na pomocy dzieciom z Zabrzańskiego domu dziecka. Wcześniej zorganizowaliśmy już pierwszy Gliwicki Bieg dla Orkiestry w ramach finału WOŚP, jednak był to bardziej poligon doświadczalny naszych możliwości niż świadoma akcja, dodatkowo nie byliśmy jeszcze sformalizowaną grupą a wszystko co robiliśmy było ujęte w ramach Gliwickiego Towarzystwa Wolontariatu. Jednak podczas tej imprezy zaiskrzyło światełko oświetlające nam drogę, którą podążamy i którą zamierzamy podążać nadal, może trochę szybciej i dalej ale przynajmniej poznaliśmy już jej kierunek.
Impreza która odbyła się 13 stycznia była już naszą i tylko naszą imprezą, nie chce pomniejszać wkładu osób zaangażowanych podczas jej organizacji, ale II Gliwicki Bieg Orkiestrowy jest naszym dzieckiem, które podobnie do nas pozytywnie zakręcone osoby pomagają nam wychować.
Akcja pomocy jaką prowadzimy od jakiegoś czasu w domu dziecka miała na celu pobudzenie w dzieciakach chęci spędzania czasu w sposób dotychczas im nie znany. Wszystkie nasze spotkania były próbą przemycenia im miłości do uprawiania sportu, czas miał pokazać czy ta próba się uda. Co sobotę jeździliśmy do placówki i poświęcaliśmy im kawałek naszego mniej lub bardziej zakręconego życia tylko po to, aby usłyszeć magiczne „kiedy idziemy pobiegać?”. Zaczęliśmy to słyszeć coraz częściej i od coraz to większej grupy dzieci, dodatkowo każdy przyjazd do placówki był traktowany jak małe święto a pożegnania stały się coraz trudniejsze. Pomału lista chętnych dzieci chcących wystartować w naszym biegu robiła się coraz liczniejsza, przyjmując, że wcześniej cokolwiek związane z wysiłkiem fizycznym nie było mile widziane, uznaliśmy to za ogromny sukces. Rozpieszczamy naszych podopiecznych tak jak potrafimy a oni odwzajemniają się nam uśmiechami, radością a nie jednokrotnie po prostu mocnym przytulaniem.
Jednak czy można zrobić coś więcej, np. bardziej zwariowany pomysł, aby dzieci niepełnosprawne pomogły nam. Dzieci, które same jej potrzebują, miały stać się dobrymi aniołami niejednokrotnie nie potrafiącymi samodzielnie latać, miały nieść na swoich niepełnosprawnych skrzydłach ciężar pomocy innym. Ta próba również zakończyła się sukcesem, dzieci z ZSZ dla niepełnosprawnych w Gliwicach wniosły swój wkład w akcji wspierania naszych podopiecznych oraz w samej organizacji II Gliwickiego Biegu dla Orkiestry. Coś co wydawało się niemożliwe zostało zrealizowane, wystarczyło tylko chcieć.
Sytuacja na polu walki stawała się coraz bardziej klarowna, pomału dopinały się guziki. Ostatni z nich zapieliśmy 13 stycznia o 13:20, to właśnie wtedy wystartował ostatni bieg przeznaczony głównie dla dzieci z ZSZ w Gliwicach. Łącznie wszystkie biegi ukończyło blisko 560 osób goniąc najszybszego zawodnika na odcinku 10 km w biegu głównym oraz na odcinku 1250 metrów w biegu dla dzieci. Stukanie obcasów Pań idących do kościoła przeplatało się z gromkim hukiem kijów podczas marszu Nordic Walking na odcinku 5 km. Emocji było sporo, zarówno dla organizatorów jak i dla samych uczestników. Ilość śniegu zalegającego na trasie nie pozwalała na chwile dekoncentracji a każdy krok musiał być rozważny, ulice pozornie odśnieżone mogły stać się śliską pułapką. Jednak kolorowa rzeka biegaczy i kijkarzy z uporem Syzyfa powtarzała kolejne okrążenia, aby ukończyć swój trud po przekroczeniu linii mety w zamian za to otrzymując metalowe trofeum. Bieg dzieci ruszył o 12:40, parę minut po tym jak ostatni zawodnik z biegu głównego przekroczył linie mety, maleńkie stópki na przemian z tymi większymi stukały o asfalt. Kolorowa fala przemieszczała się w stronę mety, czasami na własnych nogach a czasami pchana przez babcie, mamusie czy tatusiów. Dzieci z domu dziecka w Zabrzu co chwilke mijały punkty obstawiane przez organizatorów otrzymując ogromne oklaski, to był ich dzień w którym życie dla nich stało się inne, zostali małymi sportowcami a nie tylko dziećmi niechcianymi przez rodziców. Ostatni bąbel w różowym kombinezonie z uporem chciał samodzielnie pokonać całą trasę co zajęło mu to ponad 16 minut, z całą pewnością ma przed sobą świetlaną sportową karierę.
Ostatni bieg na odcinku 2,5 km ruszył, po 13:20. Tu podobnie widać było ogromną wole walki, chociaż startujący w nim zawodnicy mieli problem niejednokrotnie z samodzielnym przemieszczaniem się. W ich oczach był ten sam blask, który można zobaczyć u zwycięzcy, jednak ich walka nie kończy się wraz z przekroczeniem linii mety, oni w ten sam sposób walczą przez całe swoje życie. Bieg zamykały dwie dziewczyny, ich niesprawność ruchową widać było bardzo wyraźnie. Jeżeli ktoś z nas miał wątpliwości do tej pory czy warto poświęcać się dla innych, to historia oparta na biegu tych właśnie dziewczyn skutecznie je rozwiała. Ta krótka chwila na trasie zawierała w sobie całą esencje życia, można było zobaczyć niesamowitą wole walki młodego człowieka wytrenowanego w boju przez całe życie. Była chwila zwątpienia kiedy do mety pozostało 600 metrów, one jednak przetrwały w postanowieniu dotarcia do mety wspierane przez okrzyki swojego opiekuna, była radość kiedy z za zakrętu widać było metę a kolejni wolontariusze przyłączali się do nich wspierając ich podczas ostatnich metrów, była tragedia podczas upadku jednej z nich 20 metrów przed metą, jednak pomocne dłonie pomogły w odrodzeniu nadziei. Ostatecznie była wielka euforia gwiazdy która w tym dniu i na tym biegu zaświeciła najjaśniej. To dla takich chwil warto się poświęcać, to takie chwile pozwalają na to aby rano przez lustrem powiedzieć znajomej od lat twarzy „warto było kolego”. Biegać można zawsze i wszędzie a ten kto może potrafi to robić na pewno. Jednak My potrafimy więcej, potrafimy BIEGAĆ Z SERCEM.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2013-01-18,12:47): kto biega z sercem, ten ma dużo więcej radości i satysfakcji.
|