2012-08-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Czy warto planować wyniki w bieganiu... ? (czytano: 922 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: Planowanie wyników
Minęło ponad pół roku od mojego ostatniego wpisu. Miałem tak wielkie plany bić swoje rekordy na różnych dystansach. Jak zatem mi idzie ich realizacja?
Szczerze przyznam, inaczej to sobie wyobrażałem - pewnie jak większość początkujących biegaczy ;-) . Jeśli chodzi o moje założenia czasowe na półmaraton i maraton to mam jeszcze wiele do zrobienia by takie wyniki osiągnąć. Z drugiej jednak strony nie znaczy to, że nie mam się czym pochwalić. Zacznę od maratonów. Pierwszy taki dystans w tym roku pokonałem w lutym w czasie 03:39:48 zajmując 7 miejsce. Na koniec marca pokonałem maraton po raz drugi w czasie 03:29:42 poprawiając rekord życiowy z ubiegłego roku. Trzy tygodnie później tj. 21.04 na tej samej trasie poprawiłem swój czas skracając go do 03:24:28. Te trzy maratony przebiegłem biorąc udział w cyklu Biegowej Korony Ziemi w Katowicach. Najlepszy jednak wynik osiągnąłem w maju w IV edycji Silesia Marathon ustanawiając trzeci rekord życiowy w tym roku z czasem 03:16:36 (03:16:25 netto). Zająłem wtedy 30 miejsce w klasyfikacji Open (maraton ukończyło 729 osób). Poza maratonami brałem udział także w innych biegach. 28.04.2012 razem z trzema innymi kolegami zajęliśmy II miejsce w IV Rudzkiej Sztafecie 4-godzinnej pokonując między innymi służby mundurowe. Mimo iż w naszej drużynie biegli sami amatorzy wyprzedzili nas tylko biegacze z Rudzkiego Klubu Sportowego TKKF "Jastrząb". Jeśli chodzi o wyniki na dystansie półmaratonu, to w zasadzie w tym roku nie startowałem w takich zawodach. Co miesiąc startuję w Panewnickim Dzikim Biegu, którego długość wynosi 19528m więc wiem , że do półmaratonu muszę włożyć sporo pracy by osiągnąć swój cel. Najlepszy czas jaki uzyskałem to 01:20:40, a przecież do półmaratonu brakuje tu ponad 1,5km.
Niestety nie obyło się też bez porażek. Po rewelacyjnym wyniku na Silesia Marathon wydawało mi się, że będzie coraz lepiej, ale niestety brak doświadczenia i zbytnia eksploatacja organizmu doprowadziły do tego, że zacząłem odczuwać mocny ból w lewym biodrze. Na moje szczęście staw biodrowy nie ucierpiał. Ból dotyczył tylko mięśni, które były przemęczone. Musiałem jednak zrobić przerwę, aż trzytygodniową - zero biegania, nic a nic (podśmiewałem się wtedy, że może chociaż teraz coś przytyję :P - niestety ani grama).
Po tak długiej przerwie wziąłem udział z marszu w kolejnym maratonie na Biegowej Koronie, ale oczywiście nie łudziłem się, że przebiegnę go cały (29km to i tak niezły wyczyn po takiej przerwie), ale nie przypuszczałem, że 20 dni "urlopu w bieganiu" tak obniży moją formę. Trzeba było zacząć od początku ją budować, co bardzo mnie frustrowało, bo musiałem być teraz bardzo ostrożny by znowu nie doprowadzić do kontuzji.
Dzięki wsparciu ze strony trenera Augusta Jakubika oraz mojego przyjaciela Andrzeja Głuszka moja forma zaczęła powoli wracać. Dziękuję za pomoc i rady.
Już w czerwcu miałem powody do radości. W dniach 23-24.06. pobiegłem w III edycji Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów w Złotoryi (zdjęcie powyżej). Ja zająłem 62 miejsce w klasyfikacji open, a Andrzej jeszcze lepsze bo 21 miejsce (udział brały 492 osoby). Ale nie miejsce miało dla mnie znaczenie. Bieg Wygasłych Wulkanów podobny jest do Katorżnika. Ponieważ w Złotoryi dobiegłem do mety to mój optymizm bardzo się podniósł i pewniej pobiegnę w biegu Katorżnika.
Czy zatem warto planować wyniki w bieganiu?
Przecież żadnego założenia jeszcze nie osiągnąłem, ba nawet nabawiłem się kontuzji i musiałem zrobić aż 3-tygodniową przerwę w bieganiu.
Moja odpowiedź brzmi: Zdecydowanie tak!!!
Taki jest sport - nie wszystko przewidzisz (ani dobrych ani złych chwil). Planowanie bardzo motywuje do wysiłków. Plany oczywiście muszą być rozsądne. Z drugiej strony rok się jeszcze nie skończył - to prawie 5 miesięcy. Udział w półmaratonie planuję w październiku. Oczywiście nie mam pewności że osiągnę jakikolwiek cel w tym roku, ale jednego jestem pewien. Dzięki planowaniu zrobiłem kolejny krok by osiągnąć sukces w bieganiu i bynajmniej nie mam tu na myśli żadnego podium czy nagrody (choć takimi nie pogardzę - one bardzo motywują). Mówię o radości z biegania i przebywania w towarzystwie ludzi emanujących pozytywną energią!
Życzę tego każdemu z Was :-))
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |