2012-06-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| O tym...jak siedzę pod palmą;) (czytano: 2524 razy)
Palma, która stoi w naszym dziennym pokoju jest naocznym świadkiem moich niezliczonych przemyśleń, wpisów w biegowym dzienniku i pamiętnikowych przemyśleń, które do dnia dzisiejszego "drukuję" własnoręcznie:) Z tej perspektywy pokój i otoczenie a szczególnie widok za oknem wygląda bajecznie...no niby nic takiego, domy sąsiadów, drzewa owocowe, kawałek nieba, który przysłania globus z nałożonym na niego biretem;) W końcu globus absolwentki geografii;)
Za radą mojej młodszej siostry, która półmaratoński debiut ma już za sobą, rozpoczęłam dziś czytanie książki TRZYDZIESTY KILOMETR:) Kupiłam ją jakiś czas temu, przeglądając co ciekawego proponują księgarnie internetowe...a że zakupy przez internet stały się bardziej wygodne i mniej czasochłonne, wybrałam KUP TERAZ i stałam się dumną posiadaczką owej książki. Niedawno zniknęła z mojej półki na rzecz półki Hondy, która postanowiła zmotywować się przed biegowymi wyzwaniami..teraz pałeczkę przejęłam ja:) Przed GPS czyli Grodziskim Półmaratonem Słowaka - wymyśliłam ten magiczny skrót tak aby nikt nie dowiedział się, że mam zamiar pobiec i aby móc o nim rozmawiać swobodnie z Hondą w towarzystwie, nie narażając się na teksty z cyklu: nie za wcześnie, może we wrześniu, czy dasz radę!!! Na Poznań nie byłam gotowa psychicznie, forma fizyczna też odbiegała od ideału ale przede wszystkim moja głowa była daleko ode mnie, gdzieś na targach, w pracy, przed komputerem z mnóstwem obowiązków i z iskierką, która pchała mnie w kierunku półmaratonu. Tak bardzo chciałam zrealizować to marzenie, chciałam poczuć smak przebiegnięcia mety. Nie udało się!!! Maniacka Dycha wszystko zweryfikowała, pokazała mi jaka słaba jestem psychicznie, jaka podatna na niebiegowe myślenie...jaka ulotna jest moja siła i motywacja. Minęło trochę czasu, udało mi się tchnąć w siebie nowego ducha...ducha biegacza nie półbiegacza, nie prawie biegacza...tylko biegacza, który wie po co startuje, po co biegnie, po co przeżywa kryzys, po co w ogóle męczy swoje ciało i po co przebiega magiczną linię mety. Decyzja o przebiegnięciu Półmaratonu Słowaka zapadła w Bolewicach na Fidlerowskiej Dzisiątce...upał, trasa z podbiegiem, dwie pętle, mało zawodników, głownie samotna walka...a ja biegłam szczęśliwa, uporządkowana, zmotywowałam nawet Rafała (biegacza poznanego na trasie) do biegu ze mną:) W porozumieniu z Hondą, zapisałam się, zapłaciłam i za tydzień pobiegnę swoją połówkę:)
W związku z tym, że przyszło mi zostać z zawodu meteorologiem...nieczynnym zawodowo ale z zamiłowania, zawsze zwracam uwagę na to co mnie otacza czyli pogodę...o bądź nam łaskawa za tydzień, tak jak dziś...choć dziś akurat nie napawa mnie optymizmem to wiem, że za tydzień będzie lekarstwem na trudy biegu.
Wiem jedno...jakkolwiek będzie, czy słonecznie, czy wietrznie a może lunie deszcz i pomarszczy nam stopy...pobiegnę najlepiej jak mogę, pobiegnę w klubowej koszulce, pobiegnę w moich grafitowych spodenkach, które pokochałam ostatnio;) Pobiegnę, żeby udowodnić sobie samej, że umiem pracować, że umiem ćwiczyć swoje ciało i umysł, że jestem silną babką...która odkryła w tym bieganiu sposób na siebie:) Która w miniony piątek biegnąc sobie wśród klonów, doznała olśnienia, które przyniósł ze sobą wiatr...ach...już mnie nogi niosą...nie tracę czasu, zakładam swoje biegówki i śmigam na niedzielny trening, na przekór pogodzie, ruszam w nieznane...
fot. Sama droga jest celem.. (Trzydziesty kilometr)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2012-06-04,09:22): Powodzenia w GPSie ;) grunt to pozytywne nastawienie, reszta sama się ułoży po twojej myśli. Banan na twarzy i będzie okay ;) rw74 (2012-06-04,09:48): Takiego dobrego nastawienia życzę do samej mety GPS. Pozdrawiam :) Werq (2012-06-04,12:28): GPS - wywołuje tyle uśmiechu;) Na poczatku był tylko tajnym kodem obecnie to nasza wewnętrzna oficjalna nazwa Grodziskiego Półmaratonu Słowaka, choć niektórzy do dnia dzisiejszego myślą, że wybieram się w teren określać swoje współrzędne...GPS hmm:) Banan murowany:) Honda (2012-06-04,18:52): Weruś... co tu więcej mówić :) Będę Twoim najwytrwalszym kibicem na GPS-ie (ten skrócik to nam się nieźle udał)! Pamiętaj, że gdy ja biegłam połówkę, to na piątym kilometrze pomyślałam "jeszcze 16" i cieszyłam się z tego! A na piętnastym żałowałam, że tak szybko minęło! I życzę Ci, żeby i Tobie tak przyjemnie mijał czas :) 10.06. będzie wielkim dniem! :) już nie mogę się doczekać! NEVER GIVE UP! Blubraj pod nosem niczym Rocky Balboa rozbijający jajko o szklankę... wejdź na wyżyny swoich możliwości... bo przecież spełnienie swojego marzenia to najwspanialsze uczucie pod słońcem! I nic Ci w tym nie przeszkodzi :) W niedzielę skrzydła swoje weź! Na Wielką Górę z nimi wejdź! I leeeeeeć! :)) :* Werq (2012-06-05,08:14): Honda...miec takiego kibica i motywatora jak Ty to szczęście, wielkie szczęście:) W niedzielę biorę swoje skrzydła i lecę;) dzemek (2012-06-06,18:49): Też jestem w trakcie czytania tej książki z tymże znalazłem ją w cieszyńskiej bibliotece :) W sumie...nie da się opisać maratonu, to nie te emocje, nawet film, zdjęcia tego nie oddadzą. To trzeba samemu przeżyć. Zaletą jest to, że sytuacje które pojawiają się w książce można odnieść do swojego życia :)Czytam dalej :) Werq (2012-06-08,09:21): Nie ma recepty na bieg, na dychę, połówke czy sam maraton tak jak nie ma recepty na sukces czy szczęście. Jedni szczęsciem określają stan kiedy mają pieniadze, inni kiedy realizauja marzenia. Definicji brak! Jedno jest pewne, z Trzydziestego kilometra można czerpać inspiracje i siłę to pokonywania siebie, do biegu dalej kiedy inni rezygnują...
|