2011-06-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przygotowania (czytano: 535 razy)
Intensywnie zacząłem pływać pod koniec kwietnia tego roku. Ponieważ moim marzeniem było i nadal jest dostać się na AWF Poznań, kierunek fizjoterapia. Na samym początku miałem co do tego pomysłu obawy, czy to ma jakiś sens przecież jest duża konkurencja. Wiedziałem że trzeba dobrze pływać, a ja w sumie noga z pływania. Jednak chciałem spróbować żeby sobie nie zarzucić że odpuściłem. Dlatego wybrałem się sam na basen do Kościana. Niby do Poznania mam bliżej, ale ciężko znaleźć tam miejsce żeby swobodnie poćwiczyć. O dziwo w Kościanie panuje abstynencja na pływanie ( no i dobrze bo ja mam przez to więcej miejsca). Pływałem po swojemu, wydawało mi się że nie jest najgorzej z moim poziomem. Jednak chciałem wziąć kilka lekcji żeby się podszkolić. Zaczepiłem pewnego instruktora (Pan Piotr), żeby się dowiedzieć ile kosztuje ta przyjemność. Hmm 30 zł za 45 min + 10 zł wejście. To chyba rozsądna cena pomyślałem. Wstępnie się zgodziłem i miałem się umówić telefonicznie.
Po wyjściu z basenu czułem się trochę zmęczony, ale to było pozytywne zmęczenie. Najgorsze były jednak schody (po których ledwie zszedłem ponieważ nogi miałem jak z waty ;p. Po kilku dniach zadzwoniłem do instruktora i umówiłem się na indywidualną lekcje. Przedstawiłem jak wygląda moja sytuacja i zaczęliśmy działać. Na początek miałem przepłynąć jeden basen kraulem na piersi a z powrotem na plecach - żeby pokazać co potrafię (marnie jak się okazało). Po przepłynięciu czułem się ledwie żywy, a wyraz twarzy instruktora mówił wszystko. Brak techniki w obu stylach, zły oddech itd. Wiedziałem że tak będzie, ale od czegoś trzeba zacząć. Jestem można powiedzieć "stary byk", ale chcę spróbować. Treningi zacząłem od kraula na plecach nie było łatwo bo musiałem się pozbyć starych nawyków. Po kilku lekcjach było już widać jakąś poprawę. Im dłużej chodziłem tym nabierałem pewności siebie że może być teraz już tylko lepiej. Plecy już wyglądały znacznie lepiej niż na początku. Mój trening tygodniowo wyglądał tak: 3x basen, 3x bieg. Było ciężko jednak organizm się przyzwyczaił. Najgorzej poszło mi z kraulem na piersi- wydawało mi się że to moja mocniejsza strona. No cóż myliłem się...Zostało mi zaledwie 2 tyg. żeby opanować drugi styl...mało czasu (dlaczego się prędzej nie zapisałem ?). Kilka ćwiczeń na prawidłową pracę nóg, nabieranie i wypuszczanie powietrza od tego zacząłem. Niby łatwe ćwiczenia, ale to był pierwszy stopień schodów. Teraz miałem przeskoczyć na 3 czy nawet 4. Niestety szybko spadłem i ucierpiała moja ambicja. Nie poddałem się jednak, chciałem maksymalnie wykorzystać te 2 tygodnie. Instruktor nie miał wyjścia i musiał wdrożyć przyspieszony kurs i pójść na skróty. Ciężko jest nauczyć ciało ruchów w tak krótkim czasie, to wymaga ok. 20 lekcji.
Kilka dni przed egzaminem już zaczęliśmy łączyć kraula na piersi z kraulem na plecach. Nie wyglądało to najlepiej bo moja wydolność nie wzrosła z wiadomych przyczyn(mało czasu). Musiałem płynąć na maksa, na początku nie było najgorzej pod koniec lekcji byłem wypompowany. W trakcie nauki ćwiczyliśmy również skoki na główkę żeby mieć krótszy odcinek do pokonania(minimalna ilość ruchów). Dzień przed egzaminem powtarzaliśmy te dwie długości basenu. Wtedy miałem przyjemność pływać z moim młodszym kolegą Michałem( miał chyba 5-7). Młody był niemożliwy ponieważ pływał każdym stylem lepiej niż ja;p, i nie było po nim widać że jest zmęczony. W każdym elemencie był lepszy, bo jak się dowiedziałem pływał ode mnie dłużej( 2 lata). Co jakiś czas słyszałem jak pan Piotr dawał mu komendy:
teraz płyniesz 3 baseny żabką...teraz delfinem ;p. Lekcja się skończyła a ja miałem nadzieje że jutro popłynę znacznie szybciej niż na treningu...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |