Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [12]  PRZYJAC. [57]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Kkasia
Pamiętnik internetowy
ten, kto nie próbuje zdobyć Mount Everestu, nie może poszczycić się nawet klęską

Katarzyna
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania: Toruń
75 / 89


2011-05-12

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
kurcze, nadal to lubię (czytano: 633 razy)



Teraz "nie liczy się nic - liczą się przyspieszone tętna".
A wczoraj - jak to powiedział pewien komentator sportowy na widok Bjorgen, która padła na glebę (śnieg)za metą - "wyjechana do spodu".
Ano wczoraj właśnie wyjechałam się do spodu. Mianowicie razem z córunią Ma.udałyśmy się na start naszego leśnego crossowego cyklu Grand Prix. Ma. rowerkiem, ja truchcikiem. Pogoda przecudnej urody, ale nie dla biegaczy.
Ma. pobiegła jedno kółko. Dla 10-latki 1,5 kilometra to spory wysiłek, ale poradziła sobie nieźle, a nawet bardzo dobrze. Wznieciła kurz niektórym chłopakom, trzymała do końca.
Potem ruszyła mamuńcia. Z tą było gorzej. Pierwsze dwa kółka trzymałam się za A. Było tak pięknie...Potem wyprzedził mnie kolega D. i ktoś mi odciął dostawę prądu. Czyli dobrze żarł, ale zdechł. Że ja nie zeszłam to cud, a raczej poczucie wstydu przed koleżankami i kolegami.
Potem powrót przez las okołoszpitalny. Znalazłyśmy w nim jakiś domek gospodarczy cudownie pomalowany widokiem - jakby jeziora z pomostem o zachodzie słońca. Zielenie przechodzące w pomarańcze, a odbicie w wodzie w różach. Bajka.
Mijałyśmy potem budynek szpitalny. Myślałam, dlaczego takźle mi poszło. Na parterze przez szybę zobaczyłam mężczyznę, chyba dość młodego, podłączonego do aparatury - sądzę, ze do dializ. Poczułam smutek i jednocześnie wdzięczność. Że ja jestem zdrowa, a przejmuję się głupstwami. Że móc biegać to PRZYWILEJ, o którym często się zapomina. Że w każdej chwili może być on odebrany.
"Ciesz się młodzieńcze w młodości swojej" jak mówi Pismo.
Taaak. Jestem szczęściarą.
...
A w niedzielę MM. Nie czuję się przygotowana za bardzo fizycznie, chociaż P. wciąż wyciąga swój dzienniczek treningowy i klaruje mi, że nie jest źle. Ale ja czekam co na MM powie moja psyche, jak sobie poradzi. Umieram z ciekawości. Jak można cieszyć się na ten okropny wysiłek?? Nie rozumiem. No i co z tego? To czysta radość, przywilej.
JOY. I to by było na tyle

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


papaja (2011-05-12,10:27): Właśnie! Ciekawość. Ciekawość mnie zżera, jak bedzie w niedzielę. Do zobaczenia!
Mijagi (2011-05-12,13:20): Powodzenia na maratonie. Dasz radę, trzymam kciuki!!!!
Truskawa (2011-05-12,14:14): w niedzielę moje kochane panie, będzie dobrze! damy radę. :)
byk68 (2011-05-12,20:01): Trzymam kciuki za Ciebie na MM :-)
Renia (2011-05-16,16:57): Szczęściara! Biega i jeszcze czerpie z tego radość;)
jacdzi (2011-08-16,13:58): Jakze czesto w zyciu mowimy: ja to jeszcze wciaz lubie, z wiekiem coraz czesciej sie na tym lapiemy. To znaczy ze zyjemy, idziemy do przodu i czerpiemy z tego zadowolenie.







 Ostatnio zalogowani
Admin
07:47
Ryszard N.
07:11
kos 88
06:46
jaro109
06:25
biegacz54
06:20
schlanda
05:26
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |