2010-10-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Niedzielne wybieganie (czytano: 209 razy)
Budzik o 8.00, ale wstałem o 9.00. Popatrzyłem na Kubice w Korei, zjadłem owsiankę (podobno nie powinno sie przed biegiem je¶ć zup, otrebów, ziaren, itp, ale nie znam lepszego zastrzyku energii i nie obci±żaj±cego żoł±dka porannego wspomagacza)i nie wzi±łem rękawiczek. 10 stopni i pochmurno. Krótkie rozciaganie i biegnę w kierunku zoo, podobno to ma 7 km, lekko wieje, znowu jako¶ ciężko, choć nie forsuje tempa, dobrze ze mam czapke, bo szybko sie pocę, zastanawiam sie, czy nie za grubo się ubrałem, ale przecież mam tylko czarn± podkoszulkę nez rękawów oraz bluzę.Po drodze nordic walkingnicy trenuja wyginanie sie przy swoich kijkach, mało spacerowiczów, bo pogoda nie zachęca, jak wczoraj. Koło przystani czuję że wlokę nogi za sob±, biegne obok Hali, potem okolice kilometrówek, park z drzewem Młodego, Biskupin, i docieram do samochodu lekko dysz±c. Czuje znowu palca u lewej nogi, odezwał sie po miesi±cach, spuchł i wieczorem wylałem z niego wodę. To powłóczenie nogami daje mi znowu sygnal, że mam słabe nogi, bo kondycyjnie to moge biec ale nogi czuje, nie dobiegn± półmaratonu, no moze do 30 km dadz± radę. Po napiciu sie izotonika, robię jeszcze pętlę 4 km, w czasie 22:54, czyli o jakie¶ 20 sek niz 2 tyg temu. Ł±czny czas biegu to 1:24.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |