2009-11-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| KTO KOGO NIE CHCIAŁ?:) (czytano: 525 razy)
Jak to z legendami bywa każdy wie, trochę w nich prawdy niby, ale nie do końca. Wczoraj doszłam do wniosku, że wersje którymi nas raczono mogą okazać się jedną wielką „ściemą”. Ale od początku...
Jadąc wczoraj z pracy do domu (i tu nie omieszkam publicznie podziękować takiemu jednemu za dobre i wrażliwe serce i wybawienie mnie od korzystania z usług komunikacji miejskiej:)), stojąc w sznureczku aut, w oczekiwaniu na światło koloru nadziei, siedzący obok mnie kierowca – Wybawca swym bystrym okiem spostrzegł na równoległym pasie zgrabny, terenowy samochód z oryginalnym numerem rejestracyjnym „WANDA”.
(nie wiem jak to się stało, ale nie zwróciłam uwagi na markę auta, a zazwyczaj takie szczegóły mi nie umykają, pamiętam tylko, że był srebrny. Ale to taka nieistotna dygresja:)))
Chcąc zaspokoić swoją ciekawość, jakaż to urocza osóbka kryje się pod tym legendarnym imieniem, ruszając przyspieszyliśmy....O zgrozo, naszym oczom ukazała się osoba bynajmniej nie przecudnej urody, nikomu nie ubliżając. Dość krępa postać o pucułowatej twarzy, z siwym zarostem i grubymi, krótkimi paluchami na kierownicy. Jak na Wandę to paskudna bez wątpienia.
Tylko jak się ta sytuacja ma do legendy?
Otóż jak wiemy według najbardziej znanej wersji polskiej legendy księżniczka Wanda nie zgodziła się na małżeństwo z księciem niemieckim i skoczyła w nurt Wisły. Mówiąc wprost nie chciała Niemca i już.
I tu pojawiły się od wczoraj wątpliwości. Może jednak to książę niemiecki widząc niegrzeszącą urodą Wandę, odpowiadającą powyższemu opisowi, nie zechciał wiązać się z maszkarą na całe życie, a ta z rozpaczy, nie widząc sensu swej samotnej egzystencji (bo cóż było robić jak operacji plastycznych jeszcze nie wykonywano) targnęła się na swoje życie.
Można by dyskutować, że przecież Wanda Słowianką była, więc z pewnością niebiańsko piękną kobietą, ale czyż wyjątek nie potwierdza reguły?!:))) Jak więc było???;)))
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora szlaku13 (2009-11-06,09:20): Po pierwsze... te legenda krąży wieki już, a zatem starowinka mogła przez ten czas nieco się zmienić... Nawet najpiękniejsza niewiasta dzięki zbawczym kosmetykom nie jest w stanie oszukać takiego upływu czasu... :))) szlaku13 (2009-11-06,09:24): Po drugie... padło określenie... kolor nadziei...? Niby to zieleń, ale dla wielu również czerwień może sie z tym kojarzyć... Np. spacerujemy sobie po dzielnicy "czerwonych latarni"... w jakim celu? Otóż z nadzieją, że coś interesującego na wystawie wypatrzymy... :) A domy publiczne... czerwienią okraszone... dla wielu to "domy nadziei"... :) Przykładów snuć można wiele... ale mnie w to nie mieszajcie... :))) Gosiulek (2009-11-06,11:14): Artur wszystko zależy kto na co ma nadzieję a kolor wyobraźnia podpowie;) Gosiulek (2009-11-06,11:16): wybacz Tomek że kolejne wątpliwości Ci podsunęłam ale tak jakoś mi się od Ciebie udzieliło:) A czy ta co Ciebie nie chciała to Niemka była czy Wanda może;))) Gosiulek (2009-11-06,11:23): Tomek jeśli ani Niemka ani Wanda i do tego nie chciała to Ty z jakiejś zupełni innej legendy jesteś, trochę sie zakręciłam:) Hepatica (2009-11-06,12:23): Małgosiu, a jesteś pewna, że tam nie było wczesniej napisane WANDAL i tylko jakiś złośliwiec zamalował ostatnią literę:)))??? Gosiulek (2009-11-06,12:42): :)))Krysiu taka opcja chodziła mi po głowie i nawet było by coś na rzeczy, bo to od niej ponoć Wandalowie pochodzą, ale znaków na tablicy rejestracyjnej jest 5 więc niestety odpada;))) Gosiulek (2009-11-06,15:14): może być bo węży na tych terenach pewnie nie było i nie miała go czym zastąpić, ten wibrator oczywiście;)
|