2009-05-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dawno już nie pisałem... (czytano: 266 razy)
... i wypadało by coś naskrobać.
Zacznę od Maratonu w Dębnie. Plan był jasny. Połamać 3 godziny. Nastawienie było mega pozytywne. Treningi szły bardzo dobrze, samopoczucie doskonałe, ZERO kontuzji, nic nie bolało no i jeszcze czas na połówce w Poznaniu...
Chwila po 9. Zaczynam rozgrzewkę. Trochę zimno mimo, że cały czas świeciło słońce. Jednak potem było już lepiej. Kilka minut przed 10 stoję już w tłumie biegaczy. Znajduje mnie Benek. Biegnie ze mną jedno okrążenie. W ogóle nie czułem że biegnę maraton, jakoś to do mnie nie docierało. Niedziela, rano. Czułem się jakbym miał zaliczyć kolejne niedzielne długie wybieganie :P O 10 start. Lecimy z Benkiem. 1km - 4.17. Extra. W ogóle nie czułem tempa. No i tak lecimy, lecimy, kilometry mijają. Dargomyśl potem Cychry i znowu Dębno. Benek zostaje lekko zmęczony biegiem poprzedniego dnia. U mnie nie jest źle. Na punktach odświeżania i odżywczych biorę kilka łyków izotonika, po dwa gryzy banana i dalej lecę. Czas na połówce - 1:30,13. Jak w zegarku. Koniec drugiej pętli. Już nie było dobrze. 33 km i kryzys. Punkt odświeżania i kubki z wodą!!! Zatrzymałem się i piłem w miejscu. Już nie dwa łyki ale 4 kubki xD I potem już marszobieg... 50 marszu, 300m biegu. Przynajmniej tak mi się wydawało, nie wiem, umierałem :P Punkt odżywczy. Zbawienie!!! Już nie 2 gryzki banana ale cały kawałek banana (nawet nie wiedziałem, że potrafię tak szybko jeść banany xD) + 3 herbatniki + kostki cukru. To wszystko zapite 4 kubkami wody i 2 kubkami izotonika (albo i więcej :P). Było strasznie. Już wiedziałem że mogę pożegnać się z 3 godzinami... Wszyscy mnie wyprzedzali... 40km znowu punkt odżywczy i znowu wziąłem trochę prowiantu na drogę :P Pierwszy raz na biegu czułem głód. Byłem tak głodny że marzyłem o jakimś fast foodzie ;) Od 40km biegłem już bez przerw na chodzenie. Kiedy wbiegałem do Dębna ekipa z Polic coś mi krzyczała, chyba "brawo Police", nie pamiętam. Chciałem dobiec do mety i się najeść... Ostatni zakręt, mijam Wasyla pstrykającego fotki i upragniona MEEEETAAAAAAAAAAAAAAA! Czas: 3;14,24. Pierwsze moje słowa na mecie to: "Żal.pl Jestem głodny, idę na kebaba" Benek to usłyszał i się ze mnie śmiał xD Szybko się przebrałem i poszedłem po pakiet regeneracyjny i coś w końcu zjeść.
Start uważam raczej za nie udany. Nie mogę powiedzieć, że "przebiegłem" maraton ale "ukończyłem" maraton. Wiem gdzie były błędy, wnioski wyciągnięte. W Berlinie 20 września poprawka. Mimo, że się nie udało, było to nowe doświadczenie, ciekawe doświadczenie, będzie co kiedyś opowiadać o swoim pierwszym maratonie :)
Po maratonie w miarę szybko doszedłem do siebie. W następną sobotę Benek miał urodziny i chciał sprawić sobie prezent wygrywając jakiś bieg. Znalazł w Poznaniu na Winogradach cichy bieg i namówił mnie żebym też pojechał. On wystartował na 10,5km ja na 7km. Benkowi nie udało się wygrać ale na pudle był, zajął 2 miejsce. Ja byłem 3. Każde wejście na pudło daje motywację ;)
Od środy jestem w domu. Czwartek SB, piątek BC2, sobota rozbieganie i dziś dłuższe wybieganie. Już w Poznaniu planowałem, że dziś pobiegnę na Szczecińską Gubałówkę. Dawno tam nie byłem i musiałem wykorzystać okazję. W końcu są to moje ścieżki biegowe :) Nigdzie takich nie znajdziecie! :P
A od wtorku biorę udział w sztafecie "Polska biega". Jest to akcja organizowana przez Gazetę Wyborczą. W ekipie w której biegnę jest Robert Korzeniowski, Przemysław Babiarz, Czesław Lang, Szmajchel, Adamus, Tusik i jeszcze kilka osób z TVP. Będzie niezła zabawa i możliwość poznania nowych, ciekawych osób :)
Forma jeszcze jest tak więc jeszcze gdzieś wystartuję zanim rozpocznę przygotowania do Berlina. W planie jest Policka Piętnastka i może jeszcze dyszka w Stargardzie Szczecińskim.
Się rozpisałem :p
Pozdro & Cya (=
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora dario_7 (2009-05-03,21:37): Wojtku, wiem że liczyłeś w Dębnie na załamanie trójki, jednak to jest maraton. Jak na debiut - moim skromnym zdaniem - to naprawdę udany start... Następny będzie Twój tak jak chcesz, jestem pewien!!! :) Marysieńka (2009-05-03,22:34): Wojtek...Jak to powiadają..pierwsze koty za płoty...
Najważniejsze, że nie "zraziłeś " się do maratonu...:)))) Dybol (2009-05-04,23:48): Dzięki za słowa wsparcia :) Teraz też już wiem, że maraton to całkiem inne bieganie :P Tak więc będzie dobrze :)
|