2009-04-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ja na CRACOVIA MARATON (czytano: 198 razy)
Tak jak pisałem, na dworcu głównym byłem o 19:19. Tramwajem nr 15 dojechałem wprost z dworca do biura zawodów, które mieściło się na Krakowskich Błoniach, przy linii startu. Odebrałem pakiet startowy i udałem się na Pasty Party. W czasie Pasta Party odrazu pomyślałem o mojej Karolci. Jejku, jakby ona zobaczyła Nas wszystkich. Każdy zajadał makaron popijając Power rade'em, słuchając w tym czasie wykładu guru Skarżyńskiego i oglądając filmy motywujące z youtuba. :-) Już wiem co by powiedziała::: "to jakaś sekta" :-).
Później razem z Jaremą udaliśmy się na halę Wisły Kraków i poszliśmy spać :-).
Pobudka, gdzieś przed godziną 6:00. Zjedliśmy, przebraliśmy się i na linię startu.
Start, godzina 9:30.
Do 28km trzymałem się spokojnie grupy na 3:45. W tym czasie zaliczyłem na 10km kibelek i gdzieś na 20km wywrotkę przy punkcie odżywczym. Asfalt w tej części trasy był mocno mokry, a ja ślizgałem się jak nie wiem co. Wywrotka wyglądała dość groźnie, bo poleciałem do tyłu na plecy. Całe szczęście nie uderzyłem głową o podłoże, bo byłoby po maratonie.
Od 29 do 35km trzymał mnie kryzys. Do tego te palące słońce, gdy biegłem przy Wiśle.
No,ale nic...nie popisałem się. Czas 3:55, do tego opalony jestem na raka :-).
Biegło, mi się dobrze, tylko te słońce. Jeśli chodzi o kryzys, to wiedziałem, że mnie on spotka, ale też przejdzie.
Pozostaje mocniej trenować na jesień. Plan w maratonie 3:40-3:45, spokojnie jest do zrealizowania.
Jeśli chodzi o samą trasę, to była przepiękna. Sama oprawa maratonu była fantastyczna. Z wszystkich imprez biegowych w jakich uczestniczyłem, ta wydaję mi się najbardziej profesjonalnie przygotowana.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora biegaczka;-) (2009-04-29,21:25): Szkoda, że sie nie zgadaliśmy bo ja wracałam samochodem do Łodzi ... przedpel (2009-04-30,17:10): W takim razie zgadamy się na przyszły rok :-)
|