| Pamiętnik internetowy ->
Tomek Kowalski Urodzony: 1988-08-29 Miejsce zamieszkania: Opole
Liczba wpisów - 5
|
2016-04-03 | 12 tygodni do Nocnej (czytano: 777 razy)
Będę tutaj wpisywał swoje wrażenia z planu treningowego pod ten półmaraton. Dla własnej motywacji i refleksji nad realizacją planu. Niemniej, Wasze spostrzeżenia i uwagi chętnie przyjmę.
Punkt startowy. W połowie marca uzyskałem na Maniackiej w Poznaniu swój rekord na 10 km - 36:57. To efekt 12-tygodniowego planu Hala Higdona pod półmaraton, wersja "Advanced". Z powodzeniem zastosowałem te...
| 2014-12-30 | Stats 2014 (czytano: 1588 razy)
Biegacze to egocentryczny gatunek człowieka co udowadniam chwaląc się liczbami.
Po ostatnim treningu czas na podsumowanie mijającego roku:
Przebiegniętych 2368,9km
157 dni treningowych, średnio w każdym pokonane 15km i 88m.
Starty: 1 maraton, 2 półmaratony, 0 piętnastek, 1 dyszka, 7 piątek
Ogólnie mało startów, mało "akcentów", dużo "luźnych" treningów byle przed siebie, dla zdrowia i samo...
| 2013-04-14 | ParkRun Poznań (czytano: 1807 razy)
Relacja z ostatniego biegu na poznańskiej Cytadeli.
Termometr wskazujący 6*C i słońce zachęciły tej soboty do wybiegnięcia o 8:00 w krótkich gatkach i adekwatnej długości rękawie na kolejny-sam-już-straciłem-rachubę bieg po parku. Po 1,7km jestem pod Obeliskiem, mieszkam niedaleko miejsca startu. Wolontariusze już ruszyli rozstawiać strzałki, a ja tradycyjnie zaczynam weryfikować ich pracę w c...
| 2013-03-16 | Sekunda. (czytano: 1434 razy)
Macie prawo ze mnie szydzić przez cały sezon, bo taki klops biegowy w życiu mi się jeszcze nie przytrafił.
Pal licho przebieg mojego biegu w Maniackiej Dziesiątce. Do 7km biegłem na styk z moją życiówką, co do sekundy. Tylko że wbiegając na Maltę bez laserów w oczach, miotacza ognia, czy podręcznego pługu śnieżnego, nie masz szans biec po czarnym asfalcie. Zdemotywowany tym nawet nie patrzę ju...
| 2012-04-18 | 39. Maraton w Dębnie 15.IV.2012 (czytano: 1582 razy)
10:05 - początek rozgrzewki obok ekipy zza wschodniej granicy - naśladuję ich rozciągając się. Uwiera mnie w kieszeni spodenek żel energetyczny - wyciągam go i na samo wspomnienie tego smaku i konsystencji mnie mdli - po chwili namysłu wyrzucam go do kosza, banany zawsze mi na trasie wystarczyły. Potem 3km truchtu - wieje! - znów rozciąganie, tym razem dokładniejsze - i na koniec 2km truchtu z akc...
|
|
|
|
|