Punktualnie o 14:00 w sobotnie popołudnie w bałtowskim JuraParku wystartowali odważni biegacze by zmierzyć się z wyzwaniem biegu na 10km z przeszkodami. Godzinę wcześniej ruszyła grupka dzieci by rywalizować na 1 km. Piękna, słoneczna pogoda nie sprzyjała biegaczom – było za gorąco.
Bagna, wąwozy, rzeki, stoki narciarskie stworzyły niemal wymarzone warunki do ścigania się w trudnym terenie. Świetny klimat stworzyli DJe oraz turyści, którzy obrzucali zawodników przy mecie na ochłodę bombami wodnymi pod „Ścianą płaczu” oraz żywe przeszkody w postaci dwóch siłaczy.
Zwycięzcą Hunt Run Jura Park został Kamil Leśniak, który najszybciej przebiegł trasę w czasie 1h 4min 28s. Na asfalcie pokonuje ten sam dystans w około 33 minuty. Ostatnia grupa zawodników którzy biegli razem dotarła na metę w czasie 2:21. Zmęczeni, ale szczęśliwi po pokonaniu trudnych 10km odebrali zasłużone medale w kształcie dzidy.
Wysokiej jakości czarne koszulki techniczne świetnie sprawdziły się na trasie - komplementowali uczestnicy. Po wysiłku zawodnicy spożyli zasłużony posiłek regeneracyjny w postaci specjałów z grilla oraz napoju.
Ekstremalna impreza biegowa w JuraParku w Bałtów pokazuje, że Polacy są gotowi na udział w profesjonalnie zorganizowanych tego typu biegach. JuraPark to miejsce gdzie dwa w roku odbywa się rajd samochodów terenowych 4x4 Bałtowskie Bezdroża, na którym służba medyczna pod dowództwem Mariusza Jagiełło spisuje się medal. Dzięki ich pomocy było naprawdę bezpiecznie, a organizator mógł dokładać wszelkich starań aby utrudniać maksymalnie bieganie.
"Mamy nadzieję, że uczestnicy Hunt Run JuraPark zarażą swoim entuzjazmem i pasją następnych, a za rok pobijemy rekord frekwencji i biegaczy będzie jeszcze więcej" – mówi główny organizator Hunt Run.
Uczestnicy otrzymali nagrody finansowe odpowiednio: dla I miejsca 1000zł, II miejsce 400zł III miejsce 200zł. Dodatkowo zawodnikom wręczono cenne nagrody rzeczowe: porcelana i biżuteria ufundowane przez Fabrykę Porcelany AS Ćmielów Adam Spała oraz kosmetyki Efektima o łącznej wartości 7000 zł. Nagrody wręczał poseł Zbigniew Pacelt – olimpijczyk, pływak i pięcioboista, były wiceminister sportu. To chyba właśnie te nagrody zmusiły biegaczy do narzucenia sobie morderczego tempa.
Wielu zawodników leżało długo za metą starając się zebrać w sobie. Pokrzywy, skały, woda, lasy, piach, paintball, ekrany dymne, ponton, belki siana, liny, czołganie, siatki labirynty, zbocza, ściana płaczu, siłacze, spacer farmera, ścianki wojskowe były mieszanką tak ekstremalną, że niektórzy uczestnicy z wycieńczenia gubili trasę mimo że była bardzo dobrze oznakowana ostatecznie jednak trafiając do celu.
"Umierałem na trasie kilka razy, po kilku kilometrach byłem tak zmęczony, jakbym przebiegł dziesięć po asfalcie" napisał na swoim blogu Michał Szaflarski ze Sport.PL
Organizatorzy zadbali również o zdrową regenerację dla uczestników, oferując im po biegu świeże soki z owoców sezonowych, kanapki z domowymi pastami z strączków oraz ciasto rabarbarowe. Wszystko przygotowane z produktów sklepu internetowego Slow Flow (www.slow-flow.pl, otwarcie 10 czerwca) przez Maję Sobczak z portalu „Qmam Kasze” (www.qmamkasze.pl)
Na dekoracji zwycięzców panowała luźna atmosfera. Zwycięzcy cieszyli się z zajętych miejsc na podium, a publiczność gratulowała im gromkimi brawami. Pod koniec organizator Adam Sułowski musiał się wywiązać z przegranego zakładu. Założył się z uczestnikami, że zje łyżkę cynamonu w przypadku ukończenia biegu przez kogoś w czasie krótszym niż 1h15 min. Ku uciesze wszystkich wraz z jednym z biegaczy zjadł karną łyżkę.
Sukces i zadowolenie każdego uczestnika Hunt Run Jura Park daje nadzieję na kontynuację imprezy i osiągnięcie coraz wyższego poziomu.
Chociaż nie uczestniczyłem w tym biegu to oceniam go bardzo wysoko – daję mu 10. Ponieważ jest on wyjątkowy, wyróżniający się spośród setek innych biegów w Polsce. Na większości biegów czynniki wpływające na sponiewieranie biegacza to: zmęczenie, ból nóg, wylany pot, odciski na stopach. Głównym sponiewieraczem jest ból nóg, jest on na powszechny, że już niektórym biegaczom się nudzi. Na Hunt Run głównym sponiewieraczem jest B R U D. Bieg jest udany, jeśli na mecie biegacz ma tak ubłoconą twarz, że tylko mu oczy świecą, oprócz nóg bolą go też ręce i większość mięśni i po prostu jest wykończony po pokonaniu 10 km. Po tych 10 km jest tak zmęczony jakby przebiegł co najmniej maraton. Pot musi być wymieszany z błotem, łzami i kurzem – wtedy widać gołym okiem, że trasa wykończyła biegacza. A gdy w biegu ulicznym biegacze wbiegają na metę to nie widać po nich żeby trasa ich wykończyła – są czyści, nie ukurzeni, nieubłoceni, niepodrapani, niepoharatani, nieumorusani i czasami mało spoceni :-) Biegacz musi pokonać trasę, ale ta trasa musi go wykończyć. Tak żeby nieco umarł podczas biegu :-) A potem narodził się na nowo. Poza tym na biegu ulicznym na biegaczy poluje tylko karetka, która jedzie na samym końcu peletonu, za ostatnim zawodnikiem. A w Bałtowie na biegaczy polują siłacze, z którymi każdy biegacz musi się zmierzyć. I trzeba uważać aby nie zostać nabitym na dzidę :-) Tutaj nie może być mowy o pokonaniu całej trasy bez zatrzymywania, bo tutaj mało się biegnie a w większości pokonuje się przeszkody i przeciwności na trasie. I dzięki temu ten bieg jest wyjątkowy w skali Polski i aby taka też była edycja w 2014 roku.
Ile jest biegacza w biegaczu, który na trasie nie został upolowany? Na to pytanie każdy może sobie odpowiedzieć sam :-)
Pozytywnie sponiewierani biegacze wszystkich krajów łączcie się !
Pozdrawiam serdecznie wszystkie biegające gepardy i żółwie :-)
