2021-04-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ku nadziei (czytano: 1919 razy)
Przyszła wiosna :) Za oknami coraz więcej słońca, a w domach niestety covid i infekcje zbierają swoje żniwo. Homo sapiens w odwrocie. Aktywność fizyczna albo zabroniona, albo wyszarpywana. Bieganie pozostało dla tych, najbardziej zdeterminowanych, dla zwariowanych, dla niedopasowanych. Wreszcie dla tych, którzy chcą żyć, a nie powolnie umierać psychicznie, umysłowo.
Ostatnio otarłem się o sars cov 2. Wszystko wskazywało, że go mam, jednak wynik okazał się negatywny. Niemniej najpierw walczyłem z tym czymś dwa tygodnie, potem dochodziłem do siebie ponad tydzień. Czułem podświadomie, że muszę się zacząć ruszać, natleniać, dotleniać, by żyć. W pierwszy dzień po chorobie był to spacer. Na drugi dzień zacząłem truchtać, a w trzecim biec. Nieocenioną pomocą była w tym wszystkim Sansa :)
Mam koleżankę z Uzbekistanu, która ostatnio zadziwiła mnie opowieściami o radzeniu sobie z pandemią w ich kraju. Tam na porządku dziennym jest zalecenie, by po covidzie zacząć jak najwięcej się dotleniać, truchtać, biegać, by rozruszać układ oddechowy, płuca. Ciekawa terapia.
W dobie pandemii olbrzymie niedobory szczęścia, radości można rekompensować sobie przynajmniej przez bieganie. Jest to jak przepływanie z jednego brzegu owianego chmurami do drugiego słonecznego, pełnego nadziei. To obecnie jedno z nielicznych narzędzi dostępnych na rynku. Nie trzeba wielkich przygotowań, przedsięwzięć, by móc sobie otworzyć drogę do bycia bardziej pogodnym, uśmiechniętym, wyrozumiałym. Wystarczy przebrać się w stój sportowy i wybiec z domu.
Izolacja społeczna, pandemia pustoszą nasze życie sportowe, wewnętrzne. Nikomu nie jest łatwo. Sytuacja mocno ogranicza wszelki zapał i pomysły. Tym, co udaje się mimo wszystko robić coś ponad od siebie dla innych – cześć i chwała. To dzięki nim świat jeszcze jest trochę piękny.
Ostatnio gdzieś wyczytałem: „róbmy dziennie miłe rzeczy, kwarantannę czas uleczy”. Bieganie może nie jest celem samym w sobie, ale jest z pewnością środkiem do radzenia sobie z wieloma problemami. Jest miłą rzeczą dla siebie, a jednocześnie uskrzydla w ciężkiej rzeczywistości pandemicznej.
P.s. a tak swoją drogą, ciekawe czy wiosną odbędzie się jakiś triathlon (Sieraków, Charzykowy…). Jakby co, to jestem zapisany i czekam :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu DamianSz (2021-04-13,12:15): Przyszła wiosna ? Na Śląsku jeszcze jej nie widać ;-) Gdybym nie biegał to chyba bym już zwariował z tego wszystkiego. paulo (2021-04-13,13:14): a to dziwne. Jesteście bliżej Afryki i macie zimniej ? :) To już pretensje do tego Najwyższego :) andbo (2021-04-14,09:32): Bez biegania nie ma życia, a jeszcze teraz; zdrowia Pawle życzę. paulo (2021-04-14,09:38): Andrzeju, święta racja :) Mimo, iż po drodze w bieganiu "złapałem" wiele dolegliwości, to nie zamierzam się poddać :) Jeśli biegamy, to znaczy, że żyjemy :) Hung (2021-04-14,14:47): Prawie zawsze człowiek może liczyć na psa, który już nie jednego uleczył a przynajmniej poceszył. paulo (2021-04-14,18:33): Nasze czworonogi są nieocenionymi Przyjaciółmi w każdym położeniu 🤗
|