2020-02-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Nie zwalniam (czytano: 700 razy)
Zima mnie nie zatrzymała, biegam może mniej, ale są narty, jest Zumba, ogólnie rozruch jest. Właśnie na ostatnim wyjeździe narciarskim przekonałam się jak dobra jest moja kondycja i jak duże ma znaczenie regularna aktywność. W grupie przyjaciół, po części młodszych, byłam chyba jedyną osobą, która na nic nie narzekała. Warunki narciarskie były różne od idealnych po ekstremalne i przy tych ostatnich uratowała mnie głównie siła moich nóg. Niestety codziennie słyszałam, że ten ma zakwasy, a tamtego gdzieś połamało, jeszcze inny ma zadyszkę…, a tu trzeba było dotrzymać kroku towarzyszącej nam młodzieży, co nie zawsze się udawało i często kończyło na dłuższej przerwie na leżaczku.
Nie twierdzę, że wszyscy muszą biegać, mogą robić cokolwiek, co sprawia im radość i utrzymuje ich w formie. Ważne jest jednak wypracowanie sobie takiego nawyku, jakiejś aktywności, która da nam poczucie „naładowanych baterii”.
Z podziwem patrzę na starsze osoby, które nie poddają się swoim bolączkom i ruszają się w jakikolwiek sposób. Mam kontakt z wieloma nastolatkami, którzy nie uprawiają żadnego sportu, nie robią nic, oprócz uczęszczania na lekcje w-fu. Niestety zwykle rodzice są tak samo bezczynni, tłumacząc się najczęściej brakiem czasu. Ostatnio byłam niesamowicie podbudowana, kiedy od jednej z mam dostałam sms-a z wiadomością, że dzięki mnie jej syn, który miał spędzić ferie w domu pojechał na biegówki. W sumie ja sama miałam biegówki na nogach kilka razy w życiu i nawet nie pamiętam co takiego mu powiedziałam, że na drugi dzień kupili narty, zarezerwowali nocleg i tydzień spędzili w Jakuszycach. Była to bardzo miła i zaskakująca wiadomość.
Moim dzieciom staram się wpajać od małego by dbały o swoją kondycję, na szczęście nie mają z tym problemu i sport w różnych postaciach jest w naszym domu od zawsze obecny.
Do biegania też próbowałam ich zachęcić i nawet mieliśmy kilka wspólnych udziałów w zawodach, ale ostatecznie poszli swoimi drogami i wybrali inne dyscypliny. Na pewno jednak, to że na co dzień widzą aktywnych rodziców,motywuje ich jeszcze bardziej. Po powrocie z ferii podsłuchałam nawet, jak córka komuś opowiadała, że „jej mama, to po nartach jeszcze szła pobiegać...” Przyznam, że odebrałam to jako komplement i fajne, że dzieci widzą swoich rodziców w ruchu, a nie na kanapie, bo jednak jest to przykład z pierwszej ręki.
Mam świadomość tego, że co teraz sobie wypracuję, to na pewno zaprocentuje w przyszłości, co tu ukrywać, mam już z górki i szczyt możliwości już za mną, ale nie zwalniam z tego powodu tempa, mój organizm póki co nie buntuje się, a w głowie powstają kolejne plany na nowy sezon.
Może predyspozycje do biegania mam jednak w genach, bo moja mama po kilku tygodniach remontu mieszkania, wczoraj powiedziała, że jest zmęczona i musi iść "na kijki" żeby odpocząć… To co dla jednych jest wysiłkiem, dla innych relaksem, oby takich relaksujących aktywności było w naszym życiu jak najwięcej.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu jacdzi (2020-02-16,18:29): Wciąganie do sportu młodzieży przez własny przykłąd jest najskuteczniejszą metodą. To powinno być misją każdego kto docenia pot wylany w dobrej sprawie. A jak miło się czytało stwierdzenie że stała aktywność powoduje, że ma się dużo lepszą kondycję od o wiele młodszych. Tak jest, w to wierzę i po 13 latach ukochania aktywności fizycznej nie potrafię już bez niej żyć. paulo (2020-02-17,07:46): Ogłaszam Cię Agato Ambasadorem aktywnego trybu życia :) Oby takich ludzi było jak najwięcej wokół nas :) Po prostu bardziej chce się żyć :) aspirka (2020-02-17,08:11): Jacku, to "wciąganie" młodzieży może być w przyszłości jeszcze trudniejsze, dlatego My "weterani" musimy się cały czas starać:-) aspirka (2020-02-17,08:14): Paulo, dziękuję za tą nominację, w takiej roli z przyjemnością będę propagować aktywność wśród młodzieży.
|