2019-03-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| PÓŁMARATON BAŻYNA POGORZELICA 24.03.2019 (czytano: 624 razy)
Powtórnie nadmorski las, wertepy, piasek, zwalone drzewo i 35 metrowa Sowia Góra – wizytówka biegu.
Jadę razem z Łukaszem. Mamy już pakiety startowe. Nowość tutaj – czip w numerze startowym.
Zawsze w takiej sytuacji mam obawy, żeby nie zgubić go na trasie, bo pomiar szlag trafi.
Mój numer 94, Łukasza 100, żartuję, że wedle tego Łukasz będzie po raz pierwszy na mecie za mną. Jest pochmurno, ok. 8 st. C. Ubieram krótkie spodenki i 2 koszulki techniczne – krótką i długą.
Jak zwykle zabieram telefon i po raz pierwszy mp3 – będzie mi towarzyszyć George Michel i soundtrack z La La Landu.
Trasa biegu jak poprzednio 4 pętlowa z małą modyfikacją - startujemy i kończymy na ośrodku leśników, gdzie znajduje się biuro zawodów i kończące imprezę ognisko.
Tym razem jestem dobrej myśli w kwestii swojej formy i końcowego czasu. Nie jestem pewien formy współzawodników, ale miejsce na podium powinno się znaleźć.
Start w południe, trzymam się za plecami mojego głównego rywala Roberta z Goleniowa.
Nieoczekiwanie wyprzedzam go na tej pieprzonej, upierdliwej górce i tak już pozostanie do końca.
Górka jest masakryczna, z bardzo stromym zbiegiem, ale nie wyobrażam sobie trasy bez niej – toż to cały urok tego biegu. Słabsi zawodnicy już na drugiej pętli podchodzą pieszo.
Od 2 okrążenia biegnę razem z jakimś nieco młodszym facetem. Życiówkę w półmaratonie ma gorszą o 8 min. ale daje radę i będziemy tak wspólnie biegli aż do mety. Pytam się w końcu skąd jest – okazuje się krajanem z sąsiedniego Trzebiatowa. Szybko wyjaśniliśmy sobie brak wzajemnego zagrożenia .Różne kategorie wiekowe skłaniają do współpracyi nie ścigałem się już z nim na mecie. Dziękuję Ci Grzesiek za nacisk i towarzystwo – dzięki tobie zrobiłem dobry czas 1:37:49 ( półmaraton był dłuższy o jakieś 700 m).
Chyba po raz pierwszy pobiegłem negativ split – czasy kolejnych pętli – 25:48, 24:26, 24:44, 22:51.
Korzystając z problemów zdrowotnych Łukasza, tak jak prognozowały to numerki, przybiegłem przed nim jako 18 zawodnik i pierwszy na podium w M50. Tak naprawdę byłem drugim pięćdziesięciolatkiem, ale ten pierwszy był 3 w open ( wielki szacun! ) dzięki czemu zwolniło się pierwsze miejsce dla mnie. Medal podobnie jak w zeszłym roku – ekologicznh brzozowy krążek.
Na koniec wyjrzało słońce i w sielskiej atmosferze piekliśmy kiełbaski, degustowaliśmy pyszną pomidorówkę i domowe ciasto na deser.
Po posileniu się czas na nagrody – w open puchary , w kategoriach drewniane statuetki – bażynowe krzewinki. W losowaniu czerwone plecaki z tajemniczą zawartością – tu niestety brak szczęścia.
Impreza wielce udana – szczere podziękowania dla organizatorów z Trzebiatowa.
Na fotografii ten zwalniający zbieg z górki
Prognozowałem w zeszłym roku tłumy biegaczy w kolejnej edycji ze względu na urok i klimat biegu, ale trudna trasa odstraszyła chyba potencjalnych zawodników.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |