2016-07-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 26 Bieg Powstania Warszawskiego (czytano: 142 razy)
Nasz wspaniały team znowu biega po stolicy! Od ostatniego razu minęły dwa lata - dużo zmian - co widać na zdjęciach ale pewne rzeczy pozostają na szczęście niezmienne :)
No właśnie! Mało brakowało i drugi rok z rzędu przegapilibyśmy zapisy na Bieg Powstania Warszawskiego. Komuś się przypomniało w ostatniej chwili i rzutem na taśmę udało się. W tym roku organizatorzy zmienili trasę zmieniając dwie pętle na jedną dużą, rezygnując tym samym z biegu towarzyszącego na 5 km i pozostawiając jedynie dłuższy 10 km dystans. Nowa trasa była jeszcze ciekawsza, równie ekscytująca i tradycyjnie "wyposażona" w kilku miejscach w powstańcze rekonstrukcje i odgłosy walk i wystrzałów. Dopingu też nie zabrakło. Na ten w stolicy zawsze można liczyć. Atmosfera jak zwykle była wspaniała i podniosła, zwłaszcza przed samym startem. O 21 ustawiamy się do VI- ostatniej strefy - wszyscy razem bo nie o czasy tutaj przecież chodzi. Już po chwili szum się zmniejsza następuje wspólne odśpiewanie Roty, to ten moment kiedy najbardziej można poczuć dreszcze podniecenia. Potem następuje długie i przeciągające się wyczekiwanie aż wystartują kolejne strefy. Przebieram nogami, nie mogę się doczekać. Tak startu jak i powrotu. Biegnę jeszcze myślami do małego Henia, którego tak bezceremonialnie zostawiłam z Basią i mam nadzieję, że nadal śpi a nie płacze za swoją pokopaną mamą.
Towarzyszą nam dźwięki powstańczych piosenek, pstrykamy zdjęcia z powstańcami. A to dopiero początek. Ruszamy 35 minut po starcie pierwszych biegaczy ze świadomością, że tamci już kończą. Maszerujemy, do bramki startowej, biegniemy. W końcu! Później, na trasie już tylko jednostajny tętent uderzających o ziemię tysięcy butów biegowych, jednakowe (w większości) ciemnozielone koszulki i powstańcze biało-czerwone opaski. To wszystko robi ogromne wrażenie!
To była moja pierwsza dyszka po ciążowej przerwie jak też pierwszy bieg kiedy nie było z nami babci. Dzidziol spał (uff... całe szczęście) pod czujnym okiem jednej z licznych cioć. Denerwowałam się zatem podwójnie nie wiem sama czym bardziej - biegowym wyzwaniem czy porzuconym ssakiem ;) Mój wynik 607 K / 1318 czas na mecie 01:00:21. Bieg ukończyło 8343 biegaczy, w tym 7 Krejzoli!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |