2016-11-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 28. Bieg Niepodległości (czytano: 923 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/MaciejMalecki/photos/a.1501322780082895.1073741828.1501266773421829/181796
W piątek Internet zalała fala opisów, relacji i przeżyć z 28. Biegu Niepodległości, zdecydowałem się trochę poczekać z przelaniem swoich myśli na papier bo z jednej strony byłem naprawdę zadowolony ale zawsze pozostaje nie dosyt.
Cel wyznaczony na ten bieg modyfikowałem kilkukrotnie i każdy kolejny był coraz bardziej ambitny, ostatecznie chciałem pobiec w widełkach 35:30 – 36:00. Ambitnie ale patrząc na ostatnie tygodnie treningowe realne bardzo. Nie będę pisał jaka była pogoda, czy wiało i itp. bo to już było pisane w ostatnich dniach, skupmy się na samym biegu.
Pierwsze 5 km miał mnie prowadzić Kasper na czas 17:50 – 18 min. Wszystko szło zgodnie z planem mocne tempo, chwilami po prostu biegliśmy ramię w ramię ale obecność klubowego kolegi dawała kopa za co mu bardzo dziękuje! Połowa trasy poszła w 17:47 lepiej niż zakładałem ale czułem w nogach wiadukt na przekór wszystkiemu chciałem podkręcić tempo. Kolejne kilometry mijały szybko aż do wiaduktu. Niestety odcięło mnie momentalnie spuchły mi dwójki, a tempo drastycznie spadło 8 i 9 kilometr jest tym odcinkiem trasy o którym bym z chęcią zapomniał. Na ostatnim kilometrze zrobiłem zryw Daniel kibicujący dodał mi jeszcze kopa i udało mi się rzutem na taśmę postawić kropkę nad i czyli 35:58 min na 10 km :) Brzmi dumnie! Nadal nie mogę uwierzyć, że wyrwałem ten czas rzutem na taśmę bo mogłem lekko odpuścić końcówkę i czas na zegarze wyniósłby już 36:01 mała granica między niebem, a ziemią!
Pisałem o małym niedosycie otóż co bym mógł poprawić teraz będąc mądrzejszy o te 10km. Na pewno bym nie zakładał koszulki termicznej które wraz z numerem startowym zrobiła mi strefę sauny na brzuchu! Tragedia… Kolejny punkt dotyczy biegów tempowych chwała w ogóle Filipowi, że mi doradził zwiększyć kilometraż tych treningów ale trzy tygodnie biegów tempowych to i tak za mało.
Nie mogę pominąć wielkiej cierpliwości i wsparcia mojej Edytki tego się nie da opisać jak dawała sobie radę z moim niezdecydowaniem przed biegiem może tu pójdę, a nie jednak do toi toia to nie lecę się rozgrzewać :D
Fot. Jarek Iżycki Photography
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |