2016-05-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| III Ogólnopolski Bieg Dookoła Twierdzy Zamość 2016 (czytano: 1390 razy)
III Ogólnopolski Bieg Dookoła Twierdzy Zamość
W tym roku 2 maja 2016 r. odbył się III Ogólnopolski Bieg Dookoła Twierdzy Zamość. Przymierzałem się do wcześniejszych edycji tego biegu i dopiero w tym roku udało mi się w nim wystartować.
Tym milej wystartowałem tam, bo razem ze mną wystartował mój syn, dla którego jest to drugi sezon biegania. Numer startowy trzeba było odebrać nieco wcześniej, aby nie robić tego w ostatniej chwili.
Bieg z samej nazwy „Ogólnopolski” mógłby mieć nazwę Europejski, gdyż wśród zawodników i zawodniczek było wiele z Ukrainy. Od Zamościa do granicy z Ukrainą jest stosunkowo blisko – to ok. 40 km., więc obecność tej grupy biegaczy jest stałym elementem biegów organizowanych w Zamościu.
O 13.00 był wyznaczony start na rynku przed ratuszem i do tego czasu trzeba było zrobić rozgrzewkę. Pogoda była słoneczna więc dość szybko po rozgrzewce był czas na rozciąganie. Te elementy trzeba zrobić dokładnie aby nie nabawić się kontuzji.
Wystartowaliśmy w środkowej grupie zawodników. Czołówka od razu po strzale oddanym przez wiceprezydenta miasta Zamościa Pana Andrzeja Zastąpiło rozciągnęła się w długi warkocz. Dla biegnących z tyłu pokazywała jednocześnie trasę. Zgodnie z nazwą biegu trasa wiodła wokół murów twierdzy. Początek to prosta wychodząca z rynku w kierunku na Bastion VII, przed nim zakręt w prawo i dalej uliczkami przed kościołem Franciszkanów i placem Wolności. Biegnę swoim tempem, syn nieco wolniej. Dwa dni wcześniej biegłem na 5 km w Biegu Pucharu Maratonu Warszawskiego uzyskując tam czas 22,37, więc nie wiem czy mój organizm zregenerował się na tyle aby powalczyć.
Z placu Wolności lekki skręt w lewo w ul. Krysińskiego i tam widzę niecodzienny widok.
Biegacze dość szybko zmieniają trasę i z ulicy przeskakują na chodnik, bo czołowo w ich kierunku zbliża się autobus miejski, który zgodnie ze swoim rozkładem jazdy przewozi pasażerów. Dziwne trochę jest to, że w takim biegu nie została zamknięta ulica dla garstki –ok 150 biegaczy? Też musiałem szybko skoczyć na chodnik, aby nie znaleźć się na masce autobusu. Kiedy autobus minął, można było wrócić dalej na ulicę, gdzie wiodła dalsza część trasy. Inne samochody zatrzymywały się i czekały kiedy biegacze miną je i zwolnią ulicę. 5 minut po starcie biegaczy wystartowała grupa zawodników z kijkami w rękach. Oni także mieli tą samą trasę, ale byli nieco później.
Ulica prowadzi dalej aż do skrętu w prawo w ul. Sienkiewicza. Tam jest 1 km. Ulica jest nieco z górki, więc mogę odrobinę przyspieszyć i biec swoje. Mijam zawodników w różnym wieku utrzymując optymalne tempo. Część zawodników, która wystartowała szybciej – już nie jest w stanie utrzymać tempa i słabnie. Moje równe tempo pozwala mijać tych zawodników.
Ulica Sienkiewicza - dobiegam prawie do rzeki Łabuńki, przed rzeka skręt znowu w prawo wzdłuż jej prawego brzegu. Po prawej stronie mijam dany budynek Elektrowni. Teraz tam mieści się browar i Szkoła wyższa. Jeszcze lekki podbieg w górę i znowu skręt w prawo. Jestem teraz na drodze prowadzącej na Rotundę – miejsce kaźni z czasów II wojny światowej. Biegacze biegną w drugą stronę – czyli w stronę odrestaurowanych murów twierdzy okalającej miasto. To były czasy – kiedy to miasto Zamość nie dało się potopu szwedzkiego. Tu mamy gdzieś drugi kilometr trasy.
Dalej możemy podziwiać po prawej stronie dalszą część murów z Bastionem II i III. Pomiędzy nimi jest brama prowadząca do miasta z charakterystycznym mostem.
Droga teraz prowadzi alejkami przeznaczonymi dla spacerowiczów. Na trasie mijam kolejnych zawodników. Teraz trasa prowadzi wzdłuż odnogi rzeki Łabuńki, która prowadzi do stawu w parku. Teren za rzeczką i murami to pałac Zamoyskich i jego pozostałość. Przeznaczony jest do odrestaurowania czeka na swoją odnowę. Tam jest Bastion IV. Przebiegamy skręcając w lewo na ul. Królowej Jadwigi w stronę OSIR-u, by za chwilę skręcić do parku. Przepięknie prezentuje się park o każdej porze roku – tak jest i tym razem. Biegniemy wzdłuż najdłuższej alei wypełnionej wodą, a następnie główną aleja parku. Parzę na zegarek. Z czasu wnioskuję ze to 3 kilometr trasy, więc jeszcze dwa zostało do końca. Taktycznie zostawiam na koniec trasy więcej sił, by wystarczyło mi do końca.
Znowu kilka skrętów i trasa wiedzie najpierw w dół w kierunku starej Bramy Lubelskiej, która Zamoyski kazał zamurować kiedy ta brana przywiózł w niewoli Księcia Maksymiliana.
Przed bramą skręt i droga prowadzi w górę, po lewej stronie mijamy pozostałości fosy. Wreszcie wybiegamy z parku, przecinamy ul. Piłsudskiego i biegniemy dalej mijając Bastion V oraz Nową Bramę Lubelską z charakterystycznym mostem. Most prowadzi nad dawną fosą, gdzie szczególnie tu i w dalszej części pozostałość fosy jest bardzo widoczna. Biegnąc możemy podziwiać nie tylko mury i kolejny Bastion VI w którym mieści się Zespół Szkół, ale i kamieniczni starego miasta wraz z ratuszem w jego centralnym miejscu.
Tu jest gdzieś 4 kilometr, a więc nie pozostało już dużo do końca. Staram się trzymać nadal równe mocne tempo przez ten ostatni kilometr i zaatakować na ostatniej prostej. Mijam długi mur łączący Bastion Vi z Bastionem VII z charakterystycznymi otworami strzelniczymi. Wewnątrz jest tam korytarz udostępniony do zwiedzania. Już coraz bliżej – dobiegam do Bastionu VII i jeszcze tylko jego okrążenie i ostatni zakręt w lewo na ostatnia prostą.
Dziś jest dzień flagi, mam cały czas z sobą 2 takie małe flagi biało-czerwone. To jest ich święto. Przegadam je do rąk i z całych sił finiszuję ostatnie 200 m. Przed samą meta rozkładam ręce w bok i winszuję z naszymi flagami w dłoniach. Za meta medal i chwila odpoczynku.
Czekam na syna. Kiedy on finiszuje – dopinguje go jak najgłośniej! Też jest na mecie i z medalem na szyi możemy wymienić między sobą wrażenia z biegu. Pojawiają się wyniki. Mam czas 21.59 netto i 22.04 brutto i okazało się że jestem 2 w swojej kategorii wiekowej! To super w debiucie być na pudle.
Wygrał Ukrainiec
Udzielam wywiadu reporterce z Radia Zamość i szykuję się do ceremonii dekoracji. Mój kolega Ryszard filmuje bieg i także sfilmuje dekoracje. Będzie pamiątka. Już na drugi dzień mogłem zobaczyć cały film.
Dla zawodników na pudle byłem zaskoczeniem, bo nie przypuszczali że jestem w ich kategorii wiekowej. Każdy z nas dostał puchar, okolicznościowy dyplom i torbę foliową z nagrodami. Po ceremonii zobaczyłem co było nagrodą. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłem że nagrodą jest 1 kg cukru i 1 kg maki. Jeszcze nie widziałem nigdzie aby na zawodach sportowych były takie nagrody.
Podsumowując
Pogoda była dobra ok. 15-17 stopni, przy niewielkim zachmurzeniu. Trasa przepiękna wzdłuż murów twierdzy . Impreza raczej z tych mniejszych, ale mająca swój niepowtarzalny klimat. Nie padało.
Zapewne gdyby była jeszcze jedna dłuższa trasa, np. półmaraton – może byłoby więcej chętnych z Polski.
Może będzie kiedyś???
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |