2015-10-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Lenię się. :) (czytano: 751 razy)
Po maratonie w Budapeszcie zrobiłam sobie absolutną i całkowitą przerwę w bieganiu. Szczerze mówiąc miałam dość i nawet nie chciało mi się za bardzo o bieganiu myśleć. Codziennie mówiłam sobie, że może dzisiaj wyjdę coś potruchtać a potem wzruszałam ramionami i wolałam długi spacer z Krupską niż popylanie w pegasusach po moich ukochanych, leśnych ścieżkach. Pogoda też była jakaś nie taka (od kiedy mi to przeszkadza??) No generalnie nie chciało mi się i już.
I przyszła sobota. Koło 17.00 pomyślałam sobie, że jak zaraz nie wyjdę pobiegać to wybuchnę i tyle mnie widzieli. Nic ze mnie nie zostanie. Skąd taki nagły przypływ energii? Nie mam pojęcia. Siedziałam, dumałam a wyjść nie było jak. Frustracja narastała, para szła z uszu a nijak nie można było tej mocy zagospodarować. Byłam uziemiona. Ale za to jak tylko wróciłam do chałupy pognałam po rower. Rower!! Rower bywa ratunkiem w takich momentach, bo o 22.00 w sobotę to już naprawdę nie było sensu biegać. W niedzielę powtórzyłam zabieg z tegoż samego powodu. Zbyt późna pora. A od poniedziałku oprócz długeigo spaceru wcześnie rano, doszedł wieczorny rower. Ostatecznie stwierdziłam, że czas jednak skończyć z tym lenistwem i dzisiaj idę wreszcie na trening. Nie mogę się doczekać.
A póki co, muszę strawić to co pożarłam. Objadłam się jak misiek na zimę. Nie lubię tak ale czasami się zdarza. Dobrze, że chociaż słodycze przestały mnie prześladować.
No to dzisiaj pegasusy na kopytka i do roboty. Cieszę się. Ale prawdziwa robota i tak zacznie się dopiero od grudnia. Na razie to będzie taka robota... no taka sobie. Zeby nie zardzewieć. Dużo spacerów, dużo roweru i pływania, rozciąganie, siłownia i wystarczy. Bieganie to będzie ta wisienka na torcie. Oby mi ten torcik nie zaszkodził. :)
PS. Zawsze uwielbiałam wilki. A teraz skończyłam czytać Wilki Wajracze i jestem w nich zakochana po uszy. Kto nie czytał, polecam z czystym sumieniem. :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2015-10-29,15:17): torciki nigdy nie szkodzą ;))) szczególnie z takimi wisienkami ;) DamianSz (2015-10-29,15:23): U mnie właściwie to samo, tylko bez wilków ;-) Truskawa (2015-10-29,16:01): Te chyba rzeczywiście nie. :) Truskawa (2015-10-29,16:02): Będziesz biegał teraz kiedyś w górach? Przydałby mi się jakiś taki bieg, który mogłabym potraktować jak trening. :) Truskawa (2015-10-30,01:03): Maćku, przepraszam! Przypadkiem usunęłam! Mam nadzieję, że nas nie przygniecie. :) michu77 (2015-10-30,08:21): Roztrenowanie dobra rzecz... :P Truskawa (2015-10-30,10:35): Dla głowy na pewno. :) paulo (2015-10-30,12:52): ja też często przeplatam sobie bieganie różnymi innymi sportami i jetem z tego bardzo zadowolony :) A wisienki na torcie niech będą najpyszniejsze :) Truskawa (2015-10-30,21:33): Ty mi się w ogóle Paulo kojarzysz z bardzo wszechstronną osobą. Może to przez Tri? :) żiżi (2015-10-30,22:00): Wy to macie dobrze tzn.Ty Iza i mój mąż,Wam to dobrze-byczycie się już a ja?ja jeszcze muszę flaki wypruwać..byle do 11..p.s.właśnie mamy dzień słodyczy...jaki stopień zasłodzenia mogę mieć o tej godzinie???? Truskawa (2015-10-30,23:33): Boszszsz!! Przypomniałas mi, że nie jadłam dzisiaj nic słodkiego!! Lecę do kuchni! :) żiżi (2015-10-31,12:20): O 23!!!!Iza!oszalałaś:))))a co tam-smacznego:) Truskawa (2015-10-31,19:41): No niestety. takie życie. :))) (2015-11-09,20:32): Something in the air. Mam tak samo. =Andrzej= (2015-12-03,23:24): Izabello nie wylosowali mnie do Berlina...no cóż płakać nie będę :D ...szkoda ,że moczkowy bieg jest w tym samym terminie co strzelecki! :( pozdrawiam ciebie i twoją rodzinkę .andrzej Truskawa (2015-12-05,07:11): Na Moczkę trzeba się szybko zapisywać bo potem nie ma miejsc. :)
|