2015-07-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Japońska szkoła treningowa (czytano: 5777 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.festiwalbiegowy.pl/festiwal-biegowy/biegowe-wydarzenie-i-dziennikarz-roku-glosujmy#overl
Niewiele nacji jest w stanie obecnie rywalizować w biegach długich na równi z Kenią i Etiopią.
Jednym z nich z pewnością jest Japonia, kraj unikatowy zarówno jeśli chodzi o styl życia, kulturę,
dietę i obyczaje życia codziennego. Ta fascynująca odmienność Japończyków, idealnie odwzorowująca
ich sposób bycia i charakter odzwierciedla się również w maratonie. Nie ma wątpliwość, ze w Kraju
Kwitnącej Wiśni ludzie kochają maraton i kochają maratończyków. Warto wnikliwie przyjrzeć się ich podejściu
do sportu, rywalizacji i treningu maratońskiego.
W Japonii bieganie jest sportem narodowym. W nieco innym wydaniu jednak, niż ma to miejsce w Afryce, gdzie tabuny
biegaczy z wykrzywionymi w grymasie bólu twarzami pokonują bezdroża sawanny. Japończycy lubią biegać
amatorsko, dla zdrowia, po parku. Co za tym idzie, Japończycy znają się na bieganiu i lubią je oglądać.
Maraton w Tokio, bądź też sztafety Ekidena przyciągają przed ekrany rekordową publiczność. Największe wydarzenia
biegowe stanowią magnes dla porównywalnej ilości widzów jak amerykański Super Bowl. Transmisje z maratonów
w Japonii, takich jak Fukuoka, czy wspomniane Tokio, są darmowe, przeprowadzane na najwyższym poziomie - często trwają po 7-8 godzin, oprawione są odpowiednim wstępem, zapowiedziami, wywiadami a następnie podsumowaniami.
Wpływa to na rosnącą z roku na rok publiczność żywo zainteresowaną biegowymi wydarzeniami w swoim kraju.
Tokio już teraz obok takich "gigantów" jak Boston, Berlin czy Londyn zalicza się do serii World Marathon Major.
Bieganie długich dystansów znakomicie oddaje japońskiego ducha walki, który tkwi w tym narodzie od tysięcy lat.
Kultury samurajów, który przejawia się w poświęceniu, honorze, walce do końca, nie poddawaniu się, oddaniu
pracy i wytrwałości. Te wszystkie cnoty Japończycy odnajdują w biegach, a zwłaszcza w maratonach. Popularnym
przysłowiem odzwierciedlającym japońskie wartości jest "Nana-korobi, ya oki" co znaczy dosłownie "Upadnij siedem
razy, ale za ósmym razem wstań." Największym komplementem jakim można obdarzyć tutaj biegacza jest powiedzieć mu że posiada makenki, co oznacza "niezwyciężoną duszę". Wartości charakterystyczne dla rycerzy, dla wojowników, przyświecają Japończykom w zmaganiach z treningami i rywalizacją na trasach maratońskich.
Wspomniane makenki nigdzie nie objawia się lepiej niż w Ekidenach. Tradycje Ekidenów sięgają 1917 roku, kiedy
to z okazji przeniesienia stolicy z Kyoto do Tokio zorganizowano trzydniowe zawody między tymi dwoma miastami.
Obecnie, każdej zimy Japończycy oraz zaproszeni biegacze z zagranicy, dopingowani przez gigantyczne rzesze kibiców
na trasie i przed telewizorami rywalizują w rozmaitych biegach sztafetowych. Nie ma z góry ustalonych
dystansów dla sztafet Ekiden . Każda tego typu impreza przez lata rozwinęła swoją formułę i swój dystans.
Dla przykładów Ekideny uniwersyteckie obejmują dystans półmaratonu dla kobiet oraz maratonu dla mężczyzn.
Ekideny noworoczne zaś to rywalizacja 7-osobowych zespołów, których członkowie mają do pokonania różne dystanse
od około 8 do 22 kilometrów - łączny dystans jaki ma do pokonania sztafeta to 100 kilometrów. Punktem wspólnym
dla wszystkich Ekidenów jest niewiarygodna atmosfera jaką tworzą kibice, walka do upadłego o każdą sekundę
między zawodnikami, jednym słowem ogromny entuzjazm w wydaniu zarówno biegaczy, organizatorów, jak i fanów.
Japończycy śledzą swoje ulubione teamy w telewizji i w internecie, żywiołowo reagują na zmieniające się
w trakcie zawodów sytuacje. Zespoły uniwersyteckie oraz inne profesjonalne drużyny, które zgłaszają się
do zawodów na tyle poważnie traktują rywalizację, że rokrocznie przez wiele miesięcy poszukują zawodników z całego
świata, którzy mogliby pobiec w ich barwach. Na wzór amerykańskiego systemu uniwersyteckiego NCAA, rekrutują
najlepszych biegaczy i oferują im kontrakty. Warto dodać, że szansę na tego typu oferty mają wyłącznie
wybitni sportowcy. Nieżyjący już Kenijczyk Sammy Wanjiru - mistrz olimpijski w maratonie z Pekinu, w 2004 roku
został rekrutowany przez drużynę Sendai Ikuei High School. Poprowadził swój team do zwycięstwa oraz
ustanowił rekord zawodów w biegu na 8,1 km - 22:40.
Z drugiej strony niektórzy eksperci twierdzą, że zaangażowanie i entuzjazm jaki Japończycy wkładają w Ekideny
spowodowany jest tym, że bardzo rzadko japońska elita liczy się w największych maratonach na świecie
w rywalizacji z biegaczami z Afryki. Czy tak jest czy nie, faktem pozostaje, że wielu maratończyków
osiągających znakomite wyniki w późniejszych latach, swą karierę zaczynało właśnie w Ekidenach. To właśnie te zawody
również stanowiły podwaliny pod późniejsze organizacyjne sukcesy wielkich japońskich maratonów.
Kolejnym ważnym elementem japońskiej układanki maratońskiej są korporacje i teamy korporacyjne.
Międzynarodowe firmy mające swoje siedziby w Japonii są żywo zainteresowane sponsorowaniem i finansowaniem
biegaczy, którzy następnie w zawodach reprezentują ich barwy. Można tu zaobserwować podobny system, jaki obowiązuje
w Polsce na linii Wojsko Polskie - czołowi maratończycy. W Japonii korporacje zatrudniają najlepszych
biegaczy jako swoich pracowników, zapewniają im mieszkanie, jedzenie, stypendia, trenerów, fizjoterapeutów,
oraz czas pracy dopasowany do planu treningowego. Biegacze zrzeszeni w ramach jednego teamu korporacyjnego
spotykają się codziennie na porannym treningu/rozruchu. Następnie czekają ich obowiązki zawodowe, zwykle
jednak sportowcy traktowani są bardziej ulgowo niż zwykli pracownicy. Popołudniu biegaczy czeka trening główny
pod okiem zatrudnionych przez korporację trenerów. Ponadto przez większość okresu w ciągu roku, maratończycy na koszt
danej firmy którą reprezentują wyjeżdżają na tzw. gasshuku - obozy sportowe na terenie Japonii, bądź za granicą -
często kierunkiem ich wyjazdu jest Szwajcaria - Font Romeau bądź St Moritz.
Trening japońskiej elity ściśle oddaje ducha walki, wytrwałości i poświęcenia - makenki, o którym wspomniane
było powyżej. Są to cnoty właściwe dla całego społeczeństwa japońskiego niezbędne do przetrwania mozolnego,
monotonnego reżimu treningowego.
Jest wiele cech wspólnych charakterystycznych dla japońskiego treningu maratońskiego:
1.) Na plan pierwszy wysuwa się ogromna objętość, potężny kilometraż jaki w swoich dzienniczkach treningowych
zapisują Japończycy. Nie jest niczym niezwykłym dla mężczyzn i kobiet 60-kilometrowy long run, bądź tygodniowa
objętość przekraczająca 320 kilometrów. Dla przykładu Yuko Amori, srebrna i brązowa medalistka olimpijska
miewała miesiące w których pokonywała 1200 kilometrów. Ogromna baza tlenowa i kilometraż to elementy treningu
w które Japończycy pokładają ogromną wiarę.
2.) Orientacja ściśle maratońska - Japończycy już od wczesnych lat treningu biegowego myślą w ogromnej większości tylko i wyłącznie o maratonie jako o celu swojej przygody z bieganiem. Nie interesują ich krótkie dystanse biegowe, w których od lat nie odnoszą większych sukcesów.
3.) Dni wolne - Japończycy są mistrzami regeneracji i odpoczynku. Podczas mocnych treningów doprowadzają swoje organizmy do granic wyniszczenia, ale są także zdolni do rekreacyjnego truchtania 2, a nawet 3 razy dziennie z uśmiechem na ustach w swoich dniach przeznaczonych na regenerację. Jest to jednak zwykły trucht, czasem 5 minut na kilometr, a nawet wolniej.
Japończycy wierzą, że to co daje im progres to czas spędzony w ruchu, w biegu. Czy więc trenują mocno, czy odpoczywają, robią to biegnąc, pokonując kilometry. Różnicują jedynie tempo.
4.) Siła mentalna oraz monotonia. Japończycy nie dysponują ogromnymi bezdrożami sawanny, ścieżkami leśnymi,
czy drogami o miękkim podłożu, charakterystycznymi dla Afryki. Japońska elita mieszka w wielkich,
wysoce zurbanizowanych, zatłoczonych miastach, gdzie ciężko znaleźć kawałek piaszczystej ścieżki bądź nawet jakiś park.
Są więc oni prawdziwymi mistrzami biegania okrążeń i pętli. Japończyk, który wyznaczy sobie nawet kilometrowe
okrążenie w parku potrafi trenować na nim swoje 20-to, 30-to kilometrowe biegi, rano, wieczorem, całymi
miesiącami i latami. Nie narzeka przy tym na nudę czy na monotonię. Wie jaki odcinek ma pokonać, w jakim czasie i
po prostu to robi. Nierzadki jest obrazek grupy Japończyków biegających przez dwie, trzy godziny w wokół malutkiego jeziora, gdzie jedno okrążenie zabiera im niecałe 5 minut. Toshihiko Seko, dwukrotny mistrz olimpijski
w maratonie i były rekordzista świata potrafił pokonywać nawet do 400 kilometrów w swoich
najcięższych tygodniach treningowych. Całymi latami biegał niewyobrażalny wręcz kilometraż, a jego jedyną
trasą biegową było okrążenie dookoła Parku Yoyogi, które mierzy sobie 3 kilometry.
Te cechy, a także wiele innych, jak zdrowa dieta właściwa Japończykom, oraz drobna budowa ciała i niska waga
składają się na sukcesy maratończyków z tego kraju na arenie światowej. Czy poświęcenie, duch walki i obsesyjne oddanie treningowi pozwolą w przyszłości wychować w Japonii biegaczy zdolnych do wygrywania laurów na międzynarodowych imprezach? Jednego można być pewnym - nigdy się nie poddadzą.
Jeżeli podobają Ci się moje wpisy, szanujesz mój czas i lubisz inne artykuły czy newsy mojego autorstwa to proszę o głos na dziennikarza biegowego roku, nie będę miał żalu jak zagłosujesz na innego. Niech będzie ocena fair play i niech otrzyma najwięcej głosów waszym zdaniem najlepszy
Link do głosowania powyżej
lub wyślij tekst o treści: MEDIA<13>uzasadnienie na nr 70068(koszt 62 grosze)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Joseph (2015-07-29,10:36): Pracowałem kiedyś z jednym Japończykiem. Urodzony maratończyk: z postury, charakteru, siły woli, kondycji. Szkoda tylko, że nie biegał - uprawiał Kendo:(
|