2015-07-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Statystyka najszybszych maratonów na świecie (czytano: 3023 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: www.festiwalbiegowy.pl/festiwal-biegowy/biegowe-wydarzenie-i-dziennikarz-roku-glosujmy#overl
Kiedy w 1998 roku, Brazylijczyk Ronaldo da Costa przekroczył linię mety podczas maratonu w Berlinie, zaczął tańczyć sambę. Niewątpliwie miał ku temu powody: nie tylko wygrał wielki bieg maratoński, ale też pobił rekord świata
na tym dystansie - wynik 2:06:05, do którego nie mógł się zbliżyć żaden inny biegacz przez 10 lat. Da Costa
pobiegł aż o 45 sekund szybciej. Wyczyn Brazylijczyka sprawił, iż nagle całe rzesze biegaczy szerokiej
czołówki światowej zrozumiały, że rekordy są po to aby je bić. Nastąpił globalny wyścig o to, kto bardziej
wyśrubuje rekord świata w maratonie. Efektem tego entuzjazmu jest fakt, iż aż do dnia dzisiejszego
łącznie z biegiem da Costy, aż dziewięciokrotnie bito wspomniany rekord, łącznie ulepszając go o 3 minuty i 53 sekundy, co sprawia, że jesteśmy coraz bliżej magicznej zdawałoby się granicy 2 godzin.
Należy zadać sobie tutaj pytanie:
czy człowiek jest w stanie pobiec tak długi dystans tak szybko? Gdy weźmiemy pod uwagę tak podstawowy czynnik jak lokalizację biegu, nawet przeciętnie zainteresowany maratonem kibic dostrzeże, że sześć ostatnich rekordów świata pobitych zostało w Berlinie. Poza tym 41 wyników poniżej 2 godzin i 5 minut
ustanawianych było w zaledwie 6 lokalizacjach na świecie - właśnie w Berlinie, Dubaju, Rotterdamie, Frankfurcie,
Chicago i Londynie. Statystycy Runners World pokusili się o zestawienie 10.000 najlepszych wyników maratońskich z ostatnich 50 lat - wszystko po to aby analizując każdy poszczególny bieg, każdy pojedynczy wynik wyodrębnić wspólne czynniki, które sprzyjały najszybszemu bieganiu królewskiego dystansu.
To właśnie te czynniki, kiedy złożą się w spójną całość, któregoś dnia sprawią, że doskonały biegacz, przy tych
właśnie doskonałych warunkach brzegowych złamie 2 godziny:
1.) Będzie to chłodny dzień (w marcu lub w listopadzie) - Biegacze elity uzyskują ostatnimi laty doskonałe wyniki
praktycznie przez cały rok. Jednak bazując na statystykach Runners World wyodrębniających top 200 najlepszych maratońskich wyników od 1950 roku aż do chwili obecnej biegacze najszybciej biegają wiosną, głównie na przełomie marca i kwietnia, bądź w październiku. Jednakże najnowsze badania Francuskiego Instytutu Sportu wskazują, że biegacze światowej czołówki, którzy generują poprzez swoją pracę
znacznie więcej ciepła niż biegacze-amatorzy mogą zyskać ścigając się w dużo chłodniejszych warunkach
niż wiosna - jesień. Na bazie badań przeprowadzonych na ponad 2 milionach maratończyków na całym
świecie, stwierdzono, że optymalną temperaturą dla tego typu pracy byłoby 5 stopni Celsjusza.
To prowadzi do konkluzji, że skoro najszybsze maratony w ten chwili odbywają się w kwietniu, bądź w
październiku, to biorąc pod uwagę czynnik temperaturowy, mogłyby być jeszcze szybsze gdyby odbywały
się wiosną w marcu, a jesienią w listopadzie.
2.) Trasa będzie bardzo "nudna" (prawdopodobnie w Polsce).
Nie ulega wątpliwości, że kolejny rekord świata, w przyszłości być może wynik poniżej 2 godzin ustanowiony zostanie na płaskiej jak stół trasie.
Spójrzmy choćby na trasę w Chicago, czy w Dubaju, gdzie nie uświadczymy praktycznie żadnego pagórka bądź wzniesienia terenu a zakręty należą do rzadkości. Statystyki zgromadzone przez Association of Road Race
pokazują, że przeciętnie biegacze elity, finiszują w Berlinie o 81 sekund szybciej, niż w jakiejkolwiek innej lokalizacji na świecie. Tu statystycy wskazują
również na Dębno, jako na dobre miejsce do bicia rekordów, ze względu na porę roku
rozgrywania biegu oraz bardzo szybką płaską trasę.
3.) Paceakerzy stworzą ścianę i będą biec jak maszyny.
Rekordy w maratonie obecnie nie są ustanawiane w biegach taktycznych na mistrzowskich imprezach.
Wyniki takie padają w komercyjnych biegach, prowadzonych przez pacemakerów, zwanych też
"zającami." Powód jest prosty, nawet w pogodny, pozornie bezwietrzny dzień, elita biega
tak szybko, że opór powietrza przy tej prędkości mocno ją spowalnia. Symulacja komputerowa
przeprowadzona we Francuskim Instytucie Sportu wykazała, że biegnący maraton w tempie na 2 godziny
zawodnik trzymający się cały czas za pacemakerem jest w stanie pobiec 100 sekund szybciej, niż
ten sam zawodnik biegnący bez pacemakera. To wyjaśniałoby, dlaczego organizatorzy takich maratonów,
jak Londyn czy Berlin zatrudniają nawet 6 "zająców" do dyktowania tempa biegu. Co więcej, zawodnicy
rozprowadzający bieg pozwalają biegaczom elity skupić się jedynie na trzymaniu tempa, bez analizowania
rywali, gier taktycznych i pilnowania innych zawodników. Jednak wiadomą sprawą jest, że w większości
biegów pacemakerzy kończą swoją pracę około 30-tego kilometra zostawiając biegaczy rywalizujących
na pełnym dystansie samych. Perfekcyjny bieg wymagałby pacemakerów niemal do ostatniego metra biegu.
4.) Gaża za wygraną będzie kolosalna.
Powszechnie znany jest fakt, że najlepsi maratończycy na świecie szybciej biegają w maratonach
komercyjnych, aniżeli w mistrzostwach świata, czy igrzyskach olimpijskich. Kiedy szejk Dubaju w 2008 roku
zaproponował milion dolarów za zwycięstwo w swoich zawodach oraz dodatkowy milion za rekord świata,
niemal od razu Dubaj stał się jednym z najszybszych biegów na świecie. Pomimo bardzo wysokich temperatur,
oraz specyficznego mikroklimatu charakterystycznego dla pustyni, biegacze rywalizują
tam na tyle zmotywowani perspektywą wspaniałego zarobku, że rokrocznie padają tam świetne wyniki.
Od kilkunastu już lat w lekkiej atletyce, a zwłaszcza w świecie biegów obserwujemy trend przenoszenia
ciężaru zainteresowania mediów i kibiców z bieżni na ulicę. O ile gaże za wygrane w biegach ulicznych
przez ostatnie 20 lat podwoiły się, o tyle wynagrodzenia za występy na bieżni, nawet biorąc pod uwagę
tak lukratywne zawody jak Diamentowa Liga, w skali globalnej przez ostatnie lata spadają. Sprawia to, że
biegacze już we wczesnych latach swych karier decydują, że będą biegać maraton.
Prowadzi to do konkluzji, że wynik poniżej 2 godzin pobiegnięty zostanie tam, gdzie na stół położone
zostaną ogromne pieniądze. W dzisiejszych czasach bowiem, najszybsi zawodnicy biegają tam,
gdzie najlepiej im się za to płaci.
Kim będzie biegacz, który ukończy maraton poniżej 2 godzin? Już od prawie 20 lat, trwa dominacja
Kenijsko - Etiopska w biegach długich na cały świecie. W tym okresie, na 100 najlepszych maratończyków, aż 59
spośród nich jest z Kenii a 31 z Etiopii. Czy przyczyną takiego stanu rzeczy są geny przedstawicieli tych nacji,
fakt mieszkania na dużej wysokości, morderczy trening, odżywianie, a może inne pozasportowe czynniki? Nad tym głowią się i będą głowili jeszcze długo eksperci. Bez względu jednak na narodowość, idealny biegacz charakteryzować się będzie kilkoma cechami, z którymi będzie się musiał urodzić:
1.) Będzie musiał mieć wydajność biegu Pauli Radcliffe.
Najbardziej nieprawdopodobny występem maratońskim w historii jest niewątpliwie rekord świata Pauli Radcliffe z 2003 roku.
Z czasem 2:15:25 pobiegła ona prawie 3 minuty szybciej niż jakakolwiek inna kobieta w historii. Fizjolog Andrew Jones który pracował z Paulą już w czasach juniorskich jest w posiadaniu pełnych danych dotyczących wskaźników treningowych zawodniczki przez całe lata jej kariery. Jak twierdzi obserwacje poziomu VO2 max oraz ekonomii biegu u Radcliffe mogą pomóc w prognozach dotyczących wyniku poniżej 2 godzin w maratonie.
Vo2 max to wskaźnik obrazujący jak dużo tlenu jest w stanie dostarczyć do swoich mięśni podczas wysiłku.
Co za tym idzie, im wyższy jest twój wskaźnik VO2 max tym dłużej i szybciej możesz biec.
Podczas gdy dla biegacza amatora, każdy regularny trening poprawia tenże wskaźnik, o tyle biegacze elity
mają go wyśrubowanego do takiego poziomu, że ciężko byłoby im przesunąć go jeszcze bardziej.
Jednym z pomysłów na jego polepszenie jest podawanie dopingu w postacie EPO, jak wiemy jednak jest
to metoda kontrowersyjna i przede wszystkim zabroniona. Co więcej, badania doktora Jonesa pokazują, że wysoki
wskaźnik VO2 max charakteryzował Paulę już we wczesnych latach juniorskich i przez kolejne etapy kariery zmienił się
nieznacznie.
Mówiąc o biegowej ekonomii badania wskazują, że przewaga Kenijczyków nad resztą świata może wynikać
z ich specyficznej budowy ciała - długie nogi i szczupła sylwetka nie wymagają tak dużej ilości energii
włożonej w wysiłek związany z ruchem i biegiem, jak to się dzieje w przypadku umięśnionego krępego biegacza.
Kombinacja idealnego biegacza więc wymagać będzie najwyższego z możliwych wskaźnika VO2 max, oraz najbardziej ekonomicznej
sylwetki oraz ruchu biegowego. W teorii więc potrzebować będziemy sportowca, który podczas 2 godzin wysiłku
dostarczy więcej tlenu do swojego silnika biegowego, aniżeli jego ciało będzie tego potrzebowało przez ponad 42 kilometry wysiłku,
tak aby nie dopuścić do długu tlenowego. Statystycy wskazują, że teoretyczny model takiego maratończyka, mógłby nastąpić
poprzez połączenie VO2 max Pauli Radcliffe bądź biegacza ultra Matta Caprentera z rekordzistą świata w półmaratonie
Zersenayem Tadese.
2.) Będzie miał około 160 cm wzrostu.
Pomiędzy 1990 a 2011 rokiem, przeciętny maratończyk sklasyfikowany w top100 rankingu na poszczególny rok
oscylował wokół 160 cm wzrostu. Niżsi biegacze dźwigają mniej bagażu, są lżejsi, są odporniejsi na przegrzanie,
oraz negatywne oddziaływanie skrajnych temperatur. Zgodnie z badaniami Francuskiego Instytutu Sportu, biegacze
mierzący około 180 cm produkują aż do 42 % więcej ciepła niż ich dużo niżsi koledzy. Co więcej, wyżsi biegacze
pochłaniają przez skórę aż 32 procent ciepła więcej niż zawodnicy mierzący 160 cm. To pomaga niższym biegaczom
jak na przykład Etiopczyk Tsegaye Kebede biec dłużej i szybciej.
3.) Będzie bardzo pewny siebie i będzie miał wokół siebie szybkich kolegów.
Wiara w siebie to podstawa sukcesu - wiadomo to nie od dziś. Hasła wielkich koncernów sportowych
jak Impossible is Nothing czy Just do it, wskazują, że nie ma barier nie do przeskoczenia i rekordów nie do pobicia.
Biegacz idealny będzie musiał charakteryzować się gigantyczną pewnością siebie, oraz wiarą w to, że
rekordowy wynik jest do osiągnięcia. W tracie biegu w jego mózgu wytworzyć się będą musiały ogromne
pokłady dopaminy i endorfin. Specjaliści od psychologii wysiłku wskazują, że ludzie zjednoczeni pracujący
razem w jakimś określonym celu łatwiej ten cel osiągają, aniżeli skupione na tym samym celu jednostki.
Tu dopatrywać by się można przewagi biegaczy afrykańskich, którzy biegają w ogromnych grupach treningowych
pokonując setki kilometrów po sawannie, wierząc, że pewnego dnia sięgną po najwyższe sportowe laury.
Dużo łatwiej młodemu człowiekowi zmusić się do wytężonej pracy, gdy otaczają go ludzie, którzy już po te laury sięgnęli.
Takie warunki brzegowe mają dzieci w Kenii, czy Etiopii.
Niewątpliwie też, podobnie jak da Costa ruszył lawinę rekordowych wyników swoim biegiem przed 17 laty,
tak i pierwszy biegacz, który złamie barierę 2 godzin pociągnie za sobą rzesze kolejnych sportowców, którzy dokonają
tego wyczynu. Zadziała tu psychologia - do umysłów najlepszych biegaczy dotrze po prostu, że tak
szybkie bieganie jest możliwe.
4.) Będzie miał dostęp do rzeczy, których nie znamy.
Już teraz praktykowane wśród najlepszych biegaczy świata są rzeczy, które kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu
nikomu się nawet nie śniły. Mowa o namiotach tlenowych, bieżniach antygrawitacyjnych, laboratoriach
ściśle współpracujących z grupami treningowymi. Niewątpliwie biegacz przyszłości, będzie wspierany przez świat nauki.
Osiągnięcia techniki oraz najnowsze innowacyjne metody treningowe sprawią, że bariery ludzkich możliwości w maratonie
posuną się naprzód.
5.) Będzie miał 20 kilka lat i będzie nieustraszony.
Kiedy 21-latek Sammy Wanjiru wyszedł na prowadzenie w potwornym upale podczas maratonu olimpijskiego
w Pekinie w 2008 roku, korespondent Runners World prowadzący relację na żywo napisał: "To szalone
co on robi, niewiarygodne tempo. Ktokolwiek to utrzyma, będzie to prawdziwy cud". Wanjiru wygrał
z 44 sekundową przewagą nad drugim na mecie rywalem i z czasem 2:06:32. Przed biegiem
eksperci nie dopuszczali myśli, że w tych iście tropikalnych warunkach można pobiec tak szybko.
Wyczyn Wanjiru zmienił punkt postrzegania maratonu. Dotąd dominowali tu starsi zawodnicy grubo powyżej
trzydziestki, mający często za sobą bogatą karierę na bieżni i wiele tysięcy kilometrów w nogach
wybieganych przez długie lata treningów. Dystans ten od zawsze był traktowany z respektem, oraz
ze strachem. Po roku 2008 nastąpił efekt Wanjiru. Maraton zaczęto biegać niesamowicie szybko od samego startu.
Coraz młodsi zawodnicy, głównie z Afryki zaczęli wygrywać maratony na świecie. 18-latek z Etiopii:
Tsegaye Mekonnen zwyciężył w Dubaju z czasem 2:04:32 w swoim debiucie.
Czy więc, któregoś dnia zobaczymy grupkę sześciu szczupłych odważnych, niskich 20-latków sunących płaską
trasą wczesnej wiosny bądź późnej jesieni. Czyste, bezwietrzne powietrze, oraz bezchmurne niebo, zdawać
się będzie idealne do rekordowego wyniku. Zmotywowani przez pulę nagród sięgającą 50 milionów dolarów
mknąć będą kilometr po kilometrze...Być może jak przewiduje Runners World taki obrazek już niedługo zobaczą
kibice w Dębnie a może w Warszawie?
źródło danych: Runners World, lauftreff, Association of Road Race
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu yulo (2015-07-02,19:45): Ładnie - tylko jedna uwaga - da Costa nabiegał 2:06.05. Wynik, który podałeś był poprzednim rekordem i należał przez 10 lat do Densimo Krzysiek_biega (2015-07-02,21:06): Oczywiście literówka, zamiast 05, dałem 50:), już poprawiłem, dzięki
|