2015-06-15
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jurajski piekarnik (czytano: 784 razy)
Po czterech latach wróciłem na Jurajski. Dobrze go wspominam, stąd mam życiówkę. Teraz też nie poszło źle, choć było bardzo, bardzo ciepło i już po czterech kilometrach miałem wrażenie, że moja głowa płonie.
Ostatnio dużo biegałem w górach, więc start w asfaltowym, choć mocno pagórkowatym, półmaratonie z atestem, był dla mnie urozmaiceniem. I wydarzeniem towarzyskim. Nie chciało mi się jechać do Rudawy samotnie, więc skorzystałem z oferty przejazdu busem stowarzyszenia Pogoria Biega. To był świetny pomysł - w busie jechało się wygodnie i chłodno, towarzystwo okazało się pierwszorzędne, a po biegu mogłem napić się piwa.
W Rudawie wszystko przygotowano jak należy. Wielki parking na łące i nie tylko, żadnych kolejek po pakiety startowe (dość bogate - picie, książka, baton), kto chciał, mógł zaopatrzyć się w żele energetyczne na dobrze zaopatrzonym stoisku.
Pogrzałem się solidnie 20 minut i... Już byłem cały mokry. Start wyznaczono na godz. 10, temperatura wynosiła ze 25 stopni.
Jakiś czas temu myślałem, że w Rudawie spróbuję pobiec na 1:45, potem na 1:47 (żeby osiągnąć lepszy wynik, niż 3 maja w Jeleniej Górze). Ale upał zweryfikował te zamiary - biegłem za ekipą na 1:50 i czułem, że tempo wcale nie jest za wolne. I tak zostało do mety - czasem wysuwałem się przed zająców, niekiedy zostawałem nieco w tyle, ale ciągle biegłem blisko nich.
Najmocniejszą stroną Jurajskiego Półmaratonu są mieszkańcy wiosek, przez które biegnie trasa. Strażacy (ale nie tylko) polewali biegaczy wodą ze szlaufów w kilkunastu miejscach! To było bardzo przyjemne i ratowało życie. Ludzie podawali też wodę do picia, kibicowali, a największe wrażenie robił starszy pan siedzący przy trasie przed stolikiem, na którym na biegaczy czekały truskawki.
Biegło mi się bardzo dobrze. Bardzo, bardzo. Pomimo upału. Nie tak szybko, jak chciałem, ale 1:49 w tych warunkach jest OK. Miejsce w stawce też: 304/973. Nawet w kategorii wiekowej załapałem się dość mocno do górnej połówki. Wniosek oczywisty: inni też stracili minuty przez ciepło.
Za metą były prysznice, grochówka i piwo. I długie czekanie na nagrody, ale ponieważ spotkałem bardzo bliską przyjaciółkę z lat szalonej młodości, nie dłużyło mi się.
Jak zwykle prawie wszyscy czekali na losowanie samochodu. Szczęście uśmiechnęło się do pewnej niewiasty.
Powrót busem Pogoria Biega okazał się niezwykle relaksujący. Uwielbiam takie wypady, spotykanie dawnych znajomych i poznawanie nowych ludzi, z którymi łączy mnie pasja.
Po tym starcie jedno nie daje mi spokoju: dlaczego tak fajna impreza, jak Jurajski Półmaraton, tak gwałtownie traci uczestników? Kilka lat temu było ich prawie 1600, a tym razem niespełna tysiąc. Przecież biegaczy w tym czasie przybyło, trasa jest w pobliżu ogromnych aglomeracji (krakowskiej i śląsko-zagłębiowskiej) oraz autostrady A 4, więc wielu zawodnikom łatwo się tam dostać, organizacja jest zadowalająca (choć obsługa punktów z wodą i izo mogłaby być liczniejsza), atmosfera fajna... A przede wszystkim są to zawody robione z sercem.
Konkurencja ze strony innych, coraz liczniejszych biegów, niektórych znacznie silniejszych marketingowo, jest potężna, może dlatego Jurajski tak traci. Może trudność trasy odstrasza - 261 metrów wzrostu wysokości na połówce to sporo, słyszałem na miejscu opinie, że z powodu podbiegów traci się - w porównaniu z płaskimi półmaratonami - nawet 10 minut. Może, nie zaprzeczam, choć jestem przykładem czegoś odwrotnego - z Rudawy mam życiówkę (1:42).
Tak czy inaczej, w Rudawie może biegać nawet 300 osób, a mnie i tak się tam będzie podobać i będę tam wracać!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu aspirka (2015-06-15,11:05): Lokalnych zawodników było wielu, ale najważniejsze, że i tacy z dalszych stron docierają:-) To prawda, kibice na tej trasie są niepowtarzalni, ja zapamiętałam też Pana, który przed najwyższym wzniesieniem trasy głośno wykrzykiwał,że jeszcze 500 metrów i już większej górki nie będzie, mocno mnie zmotywował, by nie przejść do marszu:-) kokrobite (2015-06-15,12:49): Maszerowanie zostawmy chodziarzom...:-) adamus (2015-06-15,21:48): Pisząc o frekwencji trzeba również brać pod uwagę, że na linii startu nie staneło około 3OO osób, które zapłaciły za ten bieg. Pogoda jednak też swoje zrobiła......
Truskawa (2015-06-16,13:52): Bardzo podobnie widzieliśmy ten bieg. Gratuluję czasu. W tym upale pobiegać tak normalnie na wynik to już wyczyn. A Pogorianie to bardzo fajni ludzie. :) kokrobite (2015-06-16,17:01): Upał to znak firmy Jurajskiego. Ale może się mylę, biegłem tu tylko dwa razy, może stali bywalcy mnie poprawią.
|