2015-06-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| O ekstremalnych eksperymentach z obuwiem. (czytano: 1290 razy)
Jakiś czas temu w internetach rozgorzała afera – pewien znany producent butów ( PZPB ) zauważył, że tanie buty z pewnej znanej sieci dyskontów ( PZSD ) wyglądają prawie identycznie, jak buty tegoż producenta. Trudno odmówić znanemu PZPB racji - podobieństwo faktycznie było uderzające i przyznaję, że PZSD w mej opinii zachowała się mało elegancko i to nie pierwszy raz – kopiują wzornictwo na potęgę, tylko inni znani producenci butów najwyraźniej ( pewności nie mam ) nie robili z tego afery. Zapewne wyszli z założenia, że ich marka obroni się sama w konfrontacji z tańszym zamiennikiem. Ale nie o tym chciałem …
Zdumiewające były dla mnie inne rzeczy. PZPB na swoim fanpage na pewnym znanym portalu społecznościowym ( PZPS – nie mylić z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, czy jak się ten twór zwie ) napisał, że zwraca uwagę na kopiowanie wzoru nie ze względu właśnie na kopiowanie tegoż wzoru, ale ze względu na troskę o zdrowie biegaczy! Otóż zdaniem PZPB bieganie w butach od PZSD prowadzi w prostej linii do kontuzji i kosztownej wizyty u ortopedy! Czyli na butach nie warto oszczędzać – najpierw zapłacisz mniej, a potem tysiące ( tak przeczytałem ) na lekarza. Co więcej – kilku blogerów, których notki czytam, popełniło wpisy, potwierdzające niezwykłą teorię PZPB. Biegasz w butach PZSD = lubisz życie na krawędzi. Jako stateczny mąż i ojciec życia na krawędzi unikam, ale tak się złożyło, że w tym przypadku zaryzykowałem. ;-)
Tak więc od kilku tygodni prowadzę ekstremalny eksperyment obuwniczy – biegam w butach PZSD. Na początek trochę butki rozbiegałem i przyszła pora na pierwszy start. Do ekstremalnego eksperymentu pasują ekstremalne ( dla mnie ) zawody, więc wybrałem Bieg Rzeźnika. Sam bieg z różnych przyczyn poszedł bardzo słabo, ale skupmy się na obuwiu. O dziwo buty, które miały mnie doprowadzić do kontuzji ( i jeśli wierzyć zapewnieniom PZPB na pewno doprowadzą ) spisały się świetnie. Na stopach zero otarć, jedynie parę małych bąbelków, które nie przeszkadzały i zauważyłem je dopiero pod prysznicem. Chyba całkiem nieźle jak na buty, których używanie to najprostsza droga do spotkania z ortopedą, prawda?
Zapewne jakiś dobry biegacz by zauważył poważne mankamenty w obuwiu PZSD – zresztą ja też pewne widzę – musiałem przymierzyć kilka par o tym samym numerze i mam wrażenie, że każda trochę inaczej „leżała”. Ale poza tym dla takiego kartofla jak ja, co od czasu do czasu potruchta kilkadziesiąt minut – super buty, w dodatku bardzo tanie. No ale póki co eksperymentu nie kończę – potestuję jeszcze za tydzień Górach Wałbrzyskich i za trzy tygodnie w Stołowych i zobaczymy … Na razie nadal mam dwie nogi i nadal są sprawne.
Miłego dnia wszystkim!
Edit: jest połowa roku 2017, ja nadal biegam w butach PZSD, nóżki całe, zaś o tej małej aferce pewnie już wszyscy zapomnieli. :-)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Jarek42 (2015-06-12,13:02): Biegam w butach z Lidla i nie narzekam. Chociaż tak na oko, to coraz gorszej jakości te buty, więc trzeba uważać. Mahor (2015-06-12,19:42): Lidl spuścił z tonu.Buty są wygodne do biegania lecz z wytrzymałością niestety znacznie gorzej.Czyżby zlekceważyli biegaczy? A zanosiło się na niewiarygodny sukces...
|