2015-05-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jedlina - perfekcja organizacji (czytano: 649 razy)
Na II Półmaraton Górski Jedlina Zdrój pojechałem, bo zachęciły mnie bardzo wysokie oceny tego biegu w rankingach branżowych, układanych na podstawie ocen uczestników. O tym, że zawody organizują ludzie znający się na rzeczy, świadczyła już komunikacja z biegaczami, prowadzona od wielu miesięcy, bardzo kompletna i czytelna. Regularny e-mailing, żywy profil na FB, świetna, prosta strona internetowa. Żadnej akcyjności i chaosu.
Na miejscu panowie w pomarańczowych kamizelkach kierujący samochody na parkingi. Bezpłatne, rzecz jasna.
W biurze zawodów byłem z pięć minut przed ostatecznym terminem wydawania numerów i nie było żadnej kolejki. Może pomógł nowatorski pomysł upominków dla tych, którzy zgłoszą się po pakiety startowe dzień wcześniej? Pewnie tak.
Spiker z idealną dykcją, bardzo kompetentny, z dużą wiedzą o mieście, okolicy i bieganiu, zupełnie pozbawiony ciągotek do autopromocji. Od razu było słychać i widać, że to miejscowy z dużym doświadczeniem biegowym.
Perfekcyjne zabezpieczenie trasy. Startuję w biegach górskich od siedmiu lat, ale czegoś takiego nie widziałem. W każdym miejscu, które mogło zmylić biegaczy, taśmy, gdzieniegdzie oprócz taśm także ludzie pokazujący, którędy biec. Do tego strzałki białą kredą (chyba) na ziemi. Przygotować tak 24.4 km trasy to naprawdę wielkie zadanie. Ale tak powinno być wszędzie. Biegłem tam pierwszy raz i nawet przez moment nie musiałem się zastanawiać nad jej przebiegiem. Brawo!
Punkty z piciem, owocami i czekoladą - rewelacja! Przy stołach po kilka osób obsługi, ale parę metrów dalej rzędy wolontariuszy-harcerzy z kubkami z wodą.
Za metą medal i butelka wody - do wyboru z gazem i bez. Dużo ław i stołów, do jedzenia makaron z mięsem. Na chwilę go zabrakło, ale szybko dostarczono nowe porcje.
Wyniki szybko przyszły esemesem, były też wywieszone na tablicy.
Dekoracja sprawna, potem losowanie nagród, ostatnia dla mnie! Pakiet startowy na Półmaraton Lwa Legnickiego 4 października. Mam w planach ten start.
Pakiety skromne (głównie ulotki, bez koszulek), ale dla mnie nie mają one znaczenia. Najważniejsza jest trasa.
I tu mam jedyny problem z Półmaratonem Górskim Jedlina Zdrój. Bo jest ciekawa - przelot przez miasteczko, potem podbiegi i zbiegi w górach, zdobywanie zamku (na szczycie wojowie dopingujący niebywale głośno), wreszcie najdłuższy tunel kolejowy w Polsce (bodaj 1601 metrów).
Ale trasa nie jest taka ładna i widokowa, jak te, na których zwykle biegam w Karkonoszach, Górach Izerskich, Górach Kaczawskich i Rudawach Janowickich. Nie rzuciła mnie na kolana. No cóż, gdy się mieszka w Kotlinie Jeleniogórskiej i biega w górach kilka razy w tygodniu, jest się nieco wybrednym.
Forma niezła. Ćwiczenia z taktyki zaliczone - początek bardzo wolny (byłem nawet piąty od końca), potem stopniowo szybciej, przede wszystkim w trakcie szalonych, agresywnych zbiegów. Ostatecznie załapałem się do górnej połówki tabeli wyników, co jak na mnie nie jest rezultatem złym.
I jeszcze było świetne spotkanie sympatycznych znajomych z Legnicy.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Truskawa (2015-05-25,07:44): Czytam właśnie Dołęgowskich "Szczęśliwi biegają ultra" i oni twierdzą, że Anglicy w ogóle nie znakują tras. Zachęcają najwyżej żeby dobiec "do tej górki i wrócić". Co kraj to inne podejście.. Ale wracając na nasze podwórko cieszę się, że u nas jest inaczej. :) kokrobite (2015-05-25,10:37): Ultra to jeszcze co innego. Ale nie jestem ultrasem, więc nie będę się wypowiadał na ten temat.
|