2015-05-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Relacja z XXIII Biegu Fiata w Bielsku Białej (czytano: 1724 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://bwotr.pl/bieganie/relacje/xxiii-bieg-fiata-relacja/
17 maja w Bielsku odbył się XXIII Bieg Fiata. Jedna z tych najbardziej polecanych przez znajomych imprez. Żal byłoby nie wystartować - choć ja byłem świeżo po jakiejś nieciekawej infekcji, która wykluczyła mnie z Żorskiego Biegu Ogniowego. Stąd nie zakładałem żadnego ambitnego wyniku, chciałem tylko przez jakiś czas trzymać się pacemakera biegnącego na 50:00.
Na miejsce przybyliśmy z dwugodzinnym wyprzedzeniem - zdziwieni, że jeszcze nie ma śladów organizacji biegu. O tej porze w "Korfantym" już pół miasta było "obarierkowane" a tu spokój, cisza. Przejechaliśmy całą trasą samochodem, tak dla zapoznania się z warunkami biegu.
Pobraliśmy pakiet (bardzo bardzo bogaty - fajna koszulka, worek - od razu mi ją "skasował" junior).
Potem błyskawicznie przebraliśmy się, oddali sprzęt do depozytu i przeszliśmy na ... metę, spod której odjeżdżały autobusy na linię startu. Odwrotnie niż w "Korfantym" w Katowicach. Tam wracało się autobusem z linii mety, tu - jechało na linię startu. Osobiście wolę bielskie rozwiązanie.
Autobus był prowadzony najprawdopodobniej przez pilota myśliwskiego, osiągnął kosmiczną prędkość a zakręty były brane bez używania spowalniaczy. Pierwszy raz widziałem przegubowy autobus (załadowany maksymalnie) pochylający się na zakrętach. Dojechaliśmy szczęśliwie.
Przy bramie FIATa był już tłum biegaczy. Łącznie startowało nas coś ponad 1600 osób. Krótka rozgrzewka, podczas której poznałem pacemakerów na 50 i na 60 minut. Narada przedbiegowa - "zając" pobiegnie równo nie będzie robił żadnego negative splitu. No to super. Powinienem kilka kilometrów się za nim utrzymać.
Najpierw start honorowy a później my truchcikiem na linię właściwego startu. I pooooszło! Pacemaker prowadził wspaniale. Na każdym kilometrze podawał dokładny czas i dopingował nas do dalszego biegu. Ja niestety od 5 kilometra puczułem, że tempo 5:00 jest na mnie zbyt ambitne. Ale... biegłem dalej. 6.... - nawrót, 7... wodopój... Na całe szczęście profil trasy był sprzyjający, od 5km właściwie się cały czas zbiegało. Od siódmego kilometra zamierzałem się poddać i zwolnić. Ale ... biegłem dalej.
Przy 8km byłem wrakiem biegacza, dopływ tlenu niestety był niewystarczający Ale... wciąż nogi trzymały równy rytm. To biegłem. Nie wiem jakim cudem przed metą wyprzedziłem pacemakera tak, aby wpaść na metę z 49:52! Tylko 8 sekund różnicy ale jaka satysfakcja!
Za linią mety bardzo ładny medal, butelka wody. Kilka minut dochodziłem do siebie. No i koniec :)
Bieg był świetnie zorganizowany. Trasa oznaczona. Każdy kilometr miał swoją wolontariuszkę z cyfrą kilometra. Jak dla mnie - ten bieg włączam do "programu obowiązkowego" w przyszłym roku.
Cała uzdjęciowiona i ofilmowana relacja znajduje się na blogu - zapraszam:
http://bwotr.pl/bieganie/relacje/xxiii-bieg-fiata-relacja/
http://bwotr.pl/bieganie/relacje/xxiii-bieg-fiata-relacja/
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu filips1 (2015-05-20,20:35): jestem także pod wrażeniem tego biegu.
|