2015-04-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 99 startów (czytano: 486 razy)
Dziś się zorientowałem, że wkrótce na moim koncie będzie sto startów. Licząc wszystkie - na nartach i nogach. Szok! Ależ się wkręciłem w bieganie i starty. I bardzo dobrze.
Ta informacja to jeden z pożytków posiadania konta na tym portalu i wpisywania wyników w zakładce "Starty". Dowiedziałem się z niej też, że startowałem w 59 miejscowościach. Najczęściej w Jakuszycach: osiem razy.
To nie jest przypadek. Z Jakuszycami, rzecz jasna. To jedno z moich ulubionych miejsc. Czegóż ja tam nie robiłem... Biegałem na nartach i nogach podczas startów i treningów, pracowałem, i to w bardzo różnych rolach, nocowałem, bawiłem się, chodziłem po szlakach z plecakiem, i jeszcze parę innych rzeczy tam robiłem, o których nie będę pisać na publicznym blogu.
Tak czy inaczej, Jakuszyce to moje biegowe miejsce nr 1!
Ale jeśli chodzi o trasę - jedną, jedyną, najlepszą, którą bym wziął z sobą na bezludną wyspę, gdybym mógł, byłaby to Droga pod Reglami z Przesieki do Szklarskiej Poręby. Biegam po niej regularnie i nigdy nie mam dość. Jest po prostu doskonała - pofałdowana, zalesiona, naturalna, bez kolizji z drogami publicznymi. Można sobie biec zupełnie beztrosko zapominając o całym świecie. Wypełniona jest przyrodą, nie dochodzi do niej hałas normalnego życia.
Drogę pod Reglami można połączyć z Jakuszycami - trzeba przebić się przez Puchatek i Kamieńczyk. Stamtąd już blisko dawnym torem saneczkowym w górę albo drogą równoległą do głównej szosy.
No ale piszę ten tekst, bo setny start przede mną. Więc może jakiś ranking najlepszych startów.
Najlepszy pod każdym względem - organizacji, miejsca, pogody i mojego wykonania: maraton we Florencji w 2008. To był mój pierwszy start zagraniczny i pierwszy, i jak dotąd jedyny, pobyt we Florencji. Czasem takie znane miasta rozczarowują, ale Florencja nie zawiodła. Może dlatego, że odwiedzałem ją w najmniej turystycznym okresie - w ostatni weekend listopada, gdy nie było w niej tłumów gości. Po drodze zobaczyłem też Bolonię - także piękną i interesującą.
We Florencji drugi raz biegłem maraton, byłem jeszcze w okresie tak zwanych łatwych życiówek, czyli szybkich postępów, charakterystycznych dla sumiennych nowicjuszy. Poprawiłem się o ponad pół godziny, pierwszy raz złamałem czwórkę.
Drugi najlepszy start, z którego wrażenia ciągle są silne, bo to świeża sprawa, to Engadin Skimarathon w Szwajcarii. Zawody doskonałe, na cudownej trasie po zamarzniętych jeziorach, perfekcyjnie zorganizowane, we wspaniałej, alpejskiej scenerii i znakomitej atmosferze międzyludzkiej.
W Polsce najlepiej wspominam pierwsze, schroniskowe edycje Maratonu Karkonoskiego, gdy trasa zaczynała się i kończyła na Szrenicy. W schronisku na tym szczycie, i na sąsiedniej Hali Szrenickiej, spało się, poznawało ludzi, rozmawiało, odpoczywało, jadło, piło... Rewelacja! No i formę miałem wtedy znacznie wyższą, niż teraz. Karkonoski mnie nie wykańczał. Po pierwszym nawet miałem jeszcze siły, by zbiec na dół, do samochodu, a po jednym z następnych chwyciłem za aparat, by pójść na trasę robić zdjęcia tym, którzy jeszcze biegli.
99 startów od 2008 roku. Fajne jest takie sportowe życie. Bardzo fajne. Nawet, jeśli nigdy nie stało się na podium.
Nie mam dość, jestem już zapisany, opłacony, na kolejnych siedem startów, w tym na cztery maratony - do kwietnia 2016. Show must go on!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Truskawa (2015-04-27,09:46): Oczywiście rozumiem dlaczego nie, ale szczerze mówiąc to byłoby akurat bardzo ciekawe. To co nie nadaje się do tego publicznego bloga. Zyczę Ci oczywiście kolejnych startów. Nie odpuszczaj. Takie życie jest fajne. :) andbo (2015-04-27,11:28): Ale fajny (i co by nie mówić piękny) jubileusz! Zdrowia na kolejne sezony i nie mniejszej niż dotychczas radości ze startów. Powodzenia!! aspirka (2015-04-27,13:00): Jak to nie stałeś na podium? A w kategorii dziennikarzy nie miałeś kiedyś pudła? Mam nadzieję że w tej 2 setce znajdzie się w końcu nasz wspólny bieg! kokrobite (2015-04-27,14:52): Aspirko, tak, masz rację :-) W debiucie na nogach, a w drugim starcie z tych niemal stu (pierwszym startem był Bieg Piastów), zająłem trzecie miejsce w Mistrzostwach Polski Dziennikarzy w Ekstremalnych Biegu Górskim. Byłem trzeci na trzech :-) kokrobite (2015-04-27,14:53): Truskawo, bardzo dziękuję. O tym, czego nie napisałem, nigdy nikomu nie powiem. Są sprawy, o których rozmawia się tylko z sobą. kokrobite (2015-04-27,14:59): andbo - bardzo dziękuję!
|