2014-10-31
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Na kanapie leży leń.... Roztrenowanie. (czytano: 1300 razy)
No dobra. Sezon dobiegł końca, maratony pognane, dyszki porobione, połówki … też . :)
Skoro tak się dobrze działo to czas odpocz±ć. Tak profesjonalnie. Roztrenowanie znaczy się, prze Państwa.
Do serca wzi±łem sobie te wszystkie rady, że nie biegać, nie truchtać co najwyżej rowerek albo na basen… No chętnie tyle, że nie bardzo mam czas na taki dajmy na to basen. Bo i ubrać się trzeba, i zawieĽć to cielsko co by je do wody wrzucić itd, itp. Zamiast rowerku wio¶larz a basen zamieniłem na gimnastykę. Buty biegowe do konta, ciuchy na dno szafy.
Roztrenowanie…
Min±ł tydzień. OSZALEJE!!! Albo zaraz pójdę biegać albo co¶ rozniosę…
Dobra, raz… dwa… trzy… cztery. Spokojnie, pięć… sze¶ć… Ma być roztrenowanie to niech będzie. Jak w ksi±żce pisz± m±dre głowy, regeneruj się chłopie, będzie dobrze….
Drugi tydzień. No już się trochę przyzwyczaiłem, że się nie lansuje w odblaskowych ciuchach po wiosce. Nawet mi się trochę zaczyna podobać… Zegarek tylko czasem przypomina, że jest co¶ takiego jak bieganie.
KONIEC ROZTRENOWANIA! Huurrrraaa!!! Gdzie te moje buciki kochane, chodĽcie, chodĽcie do tatusia, tatu¶ będzie zaraz biegał sobie… Siup buciki, siup ciuszki. Rozgrzeweczka i wio za drzwi… Jaaaa pinkole… Co to jest!? Zimno, ciemno, mgła jaka¶, do domu na szczę¶cie nie daleko… Kto¶ nam klimat zmienił ani chybi… No nic… Pobiegam trochę. Ruszył… Co¶ te górki kiedy¶ jakie¶ mniej strome chyba były… Tak, tak, na pewno... I jaki¶ asfalt chyba lepki rozlali… Co z tymi nogami? Pl±taj± się jako¶.. No co jest grane??? Ja tu miałem na ¶wieżo¶ci, pełen entuzjazmu kilometry połykać a tu jaka¶ tragedia normalnie jest. Łydki bol±, biodra bol±, w gardle ¶wista, tętno skacze… Postrzałem się czy jak?
Noc minęła spokojnie. Ranek przyniósł dawno nieodczuwane zakwasy. Zakwasy wszystkiego. Ł±cznie z zakwasem morale.. Ten zakwas chyba najbardziej dawał się we znaki.
Po tych niemiłych doznaniach stwierdzam co następuje:
Roztrenowanie jest prze-re-kla-mo-wa-ne. Tak. Trzeba było sobie delikatnie truchtać spacerkowo a nie gnić na kanapie. Po jutrze „Złota Szyszka”. Górki s± lekarstwem na wszelkie zakwasy. Zwłaszcza te co się ulokowały w głowie… :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Piotr Fitek (2014-11-01,16:44): Dobra puenta, do zobaczenia na Szyszce :) Peepuck (2014-11-01,18:38): No widzimy się :) Piotr Fitek (2014-11-04,08:16): Za to nie uważam, że roztrenowanie jest przereklamowane. No, może w Twoim przypadku tak ;) Ciężko powiedzieć czemu u Ciebie tak wyszło, mam swoje sugestie, ale to tylko sugestie.
|