2014-08-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Klapa blada... (czytano: 614 razy)
W Ciechocinku cel był jeden: obrona tytuł mistrza "sanatorium" w biegu rozgrywanym na dystansie na 10,5 km. Trening przed startem przebiegał wręcz ksi±żkowo a nawet lepiej :) Wszystko wskazywało na to ze powalczę o miano najlepszego i tak też do ok 3,5 km się układało, biegło mi się rewelacyjnie w okolicach tempa 3:20-3:22 jednak około 4 km poczułem kolkę w±trobowa przez któr± musiałem odpu¶cić grupę z któr± biegłem, potem było już co raz gorzej, zatrzymałem się poczekałem na kolegę-Roberta Chanckowskiego, który był moim peacemakerem . We dwójkę biegli¶my ok 700m, po czym ból nawrócił ze zdwojon± sił±... Po 5 km zszedłem z trasy, decyzji nie żałuję, wymusił bym, na sobie ukończnie biegu być może nawet z miejscem na podium [okolice 2-3 miejsca] i słabym rezultatem ale nie po to do Ciechocinka przyjechałem. Potem doł±czyłem do Roberta i biegłem z nim razem do 9 km pomagaj±c w utrzymaniu tempa, ponieważ kolka dopadła i Robcia :) Udało mu się przetrzymać kryzys i zaj±c II miejsce w biegu-jeszcze raz gratuluję.
Reasumuj±c start w Ciechocinku nie wyszedł ale nie z powodu słabego przygotowania tylko po prostu zabrakło szczę¶cia, w sumie analizuj±c swoje starty to każdy start po dłuższej przerwie był dla mnie szokiem- w tym przypadku też to się potwierdziło.
Zastanawiam się tak naprawdę na ile mnie w obecnym momencie stać, dlatego w najbliższ± sobotę startuję w Golubiu-Dobrzyniu na atestowanej dyszce, tym razem postaram się ukończyć bieg. trening powinien oddać bo ile można czekać.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Zbynix (2014-08-27,10:22): czas połamać 32min :) (2014-08-31,06:49): czyli potrzebny był start na przetarcie - to teraz powinno byc juz dobrze :-)
|