2014-07-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Masakra (czytano: 1304 razy)
Wczoraj pogoda była podobno typowo hamburska. Rano, jak szedłem do metra, kropiło. Później się rozpadało, momentami widoczność była mocno ograniczona. Wczesnym popołudniem słońce próbowało się przedrzeć przez chmury, zrobiło się potwornie duszno. A później przyszła burza, około 21.00 było już ciemno, chociaż normalnie o 22.00 jest jeszcze jasno...
Myślałem, że w takiej sytuacji z oglądania meczu nici. Bo kto by chciał oglądać mecz w strugach lejącego deszczu. Z pracy wyszedłem późno, uciekło mi metro i jak w końcu wysiadałem na swojej stacji, to ktoś się zaczął drzeć że jest 1-0. Doszedłem do centralnego placu mojego getta to okazało się, że w tureckim barze jest telewizor, w dodatku tak ustawiony, że można oglądać z zewnątrz, siedząc pod dachem. Do środka nie wchodziłem, bo tam był tłum i większość paliła. Poza tym czułbym się nieswojo jako jedyny nie szalejący z radości po każdym golu. Nie żebym był za Brazylią, ale nie widziałem powodu do radości. Raczej cieszyłem się, że jestem świadkiem czegoś niezwykłego, a nie kolejnego meczo zakończonego wynikiem 1-0 po dogrywce. A tak ten mecz przejdzie do historii.
Dziś w biurze temat rozmów jest oczywiście jeden. I tylko jedna Brazylijka siedzi smutna i nie chce rozmawiać.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |