2014-05-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Wszystko przez Kwidzyński papier (czytano: 2503 razy)
Po raz drugi zawitałem na Bieg Papiernika w Kwidzynie.
Zaczęło się wyśmienicie, zaczynając od pogody. Było ” masakrycznie „ upalnie, duża wilgotność powietrza czyli duszności wszelkie. Jedynie dosyć mocny wiatr łagodził nastroje.
Narzucono nam: wzorową obsługę sportowców
adaptowaną przemyślnie do tego celu nowoczesną halę sportową.
Błyskawiczne wydawanie pakietów startowych
Pomysłowy depozyt wykorzystujący papierowe worki do pakowania bagaży, niejako fantazyjnie reklamując swój produkt.
Miłą, uśmiechniętą obsługę.
Wzorowa informację.
Nawet możliwość ukrycia się w cieniu wnętrza hali w sposób nieograniczony i bezpłatny :-)
Rzadko spotykany rozmach imprezy widoczny na każdym kroku, nastrajający i wyzwalający potrzebę zwiększonej, zdrowej rywalizacji sportowej.
Zbawienne kurtyny wodne oplatające biegaczy płaszczem rozkosznej ulgi.
Wreszcie bardzo szeroką propozycją gastronomiczną.
Ilością i jakością nagród ocierającą się o rozrzutność
Pakiet startowy i posiłek po biegu, darmowy!
I tak dalej, niezręcznie wymieniać więcej, same ” banały”
A tu nagle! Widzę kolejkę o długości z dzisiejszego Kwidzyna do PRL-u.
Mam Cię! Pomyślałem sobie. Do tej pory układało się wszystko jak w bajce. Dopytałem, za czym kolejka ta stoi :-) Wydawano tutaj posiłki regeneracyjne dla wymęczonych biegaczy w pełniutkim słoneczku. Na moje oko, zanurzę łyżkę w grochówce za niemal godzinę :-(
Podłamałem się ździebko ale pokornie zająłem miejsce na końcu stawki.
Nareszcie poczułem się jak w Polsce! Znalazłem słaby punkt organizatorów! Poczułem że jestem u siebie. Niejako przez gorycz triumfowałem skrycie, narzekając w duchu za wystawienie mojej cierpliwości na próbę.
Łyżka dziegciu zepsuję beczkę miodu!
Aż tu nagle! Pojawia się jegomość z obsługi bufetów, który głośno i przyjaźnie poinstruował karnie ustawionych kolejkowiczów, jak należy korzystać z wielu, zasłoniętych przez tłum, punktów podawczych. W jednej chwili całą kolejkę wessało jak w McDonaldzie. W kilka minut, starając się nie rozlać grochówki, szukałem miejsca siedzącego pod skrywającym przed słońcem, namiotem.
Oto jak Kwidzyński potentat od papieru, wytrącił nam Polakom, oręż ulepiony i usprawiedliwiony przez lata zaborczej historii ,oręż narzekania i wytykania słabości wszelakiej.
Był to jeden człowiek w odpowiednim miejscu i czasie który poradził sobie z pozoru drobnym problemem, formując biegaczy (byłem wśród nich) jak PAPIER.
Powoli nadchodzą nowe, zwykłe normalne czasy społecznej postawy? Miejmy nadzieję że tak i to wszystko przez Kwidzyński Papier!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Hung (2014-05-25,21:51): Tak dobrze żarło i zdechło. Wspomnienia młodości są słodkie ale prawdziwy smak, odbierany świadomie, dorośle, może być gorzki. Sen minął, a jawa okazała się równie miła. paulo (2014-05-26,09:01): miałeś zatem okazję miło powspominać czasy PRL-u :) Jolaw1 (2014-05-26,13:02): ;-)potwierdzam! Wszystko było kapitalnie przygotowane! snipster (2014-05-26,13:15): eee na pewno jakaś grochówa była za słona ;) Artur Solec (2014-05-26,15:16): faktycznie grochówka była za słona ale jak sie później dowiedziałem właśnie my biegacze takiej potrzebujemy ze względu na duże ubytki soli podczas biegów. więc i tu wszystko było w porządku... kasjer (2014-05-26,19:01): W.Młynarski śpiewał kiedyś "co by tu jeszcze spieprzyć panowie, co by tu jeszcze spieprzyć". Ciekawe co by tu wymyślił? ;) Byłem w zeszłym roku, też było gorąco i też perfekcyjnie. Z tej perfekcyjności największe wrażenie zrobiła na mnie ekipa strażaków, polewająca bieżnię wodą, żeby się nam nie kurzyło pod nogami. Że szybko wyschło to trudno ale chęci były. Mahor (2014-05-27,23:03): Hung.Miejmy nadzieję że tamte czasy nie wrócą a co do młodości powrotu ,miałbym odmienne zdanie :-) Mahor (2014-05-27,23:12): Pawełku!Przypomniałem sobie jak wkurzały mnie tamte czasy.Widać że humor Ci dopisuje :-) Mahor (2014-05-27,23:18): Kasiu! Bardzo przepraszam. Nieopacznie usunąłem Twój wpis dotyczący papierowych worków na depozyt.Jestem wściekły na siebie! A worki rzeczywiście trafiony pomysł. Mahor (2014-05-27,23:24): A jakże Piotrze! Od soli zgorzkniał również Kolega Artur :-( Mahor (2014-05-27,23:33): Arturze! W Kwidzynie nawet sól jest smaczniejsza od tej z Wieliczki :-) Mahor (2014-05-27,23:39): W takim tłumie biegaczy strażaków nie widziałem ale zadziałać musieli bardzo skutecznie.Kurzu nie było :-) No a te kurtyny...poezja ,choć trochę wstrząsowa :-) biegus.pl (2014-05-27,23:39): Co można byłoby w organizacji tego biegu jeszcze udoskonalić?
Mahor (2014-05-27,23:49): Drogi Bogusławie! Sądzę że tylko pogodę ale tylko w czasie biegu :-) Po zawodach dla biesiady niech organizatorzy słoneczko zostawią :-)
|