Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [18]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
krunner
Pamiętnik internetowy
Biegiem przez Kampinos

Arek
Urodzony: ----
Miejsce zamieszkania:
28 / 45


2014-04-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Średniozaawansowany trzylatek nie-brzuchatek ;-) (czytano: 343 razy)

 

Biegam trzy lata, wczoraj minęła trzecia rocznica mojego pierwszego, hmmm..., jakby to nazwać... rozbieganka ;-).
Kiedy miałem może dwadzieścia siedem, a może dwadzieścia dziewięć lat usłyszałem w radiu, chyba w Trójce, jakiegoś mężczyznę mówiącego o tym, że w wieku około trzydziestu pięciu lat dużo, bardzo dużo się zmienia. On podawał przykład ze swojego podwórka, interesował się górami, wspinaczką i twierdził, że po trzydziestym piątym roku życia pewne rzeczy są dla niego o wiele trudniej osiągalne niż były wcześniej. Stwierdził chyba nawet, że pewne rzeczy stały się nieosiągalne w tym wieku.
Trochę mnie jego słowa zmartwiły, trochę przestraszyły, ale nie kupiłem cyjanku w aptece ;-), nie umieściłem go w kapsułce i nie umieściłem go w szczęce, tak jak to robił kapitan Kloss ;-), żeby w dniu swoich trzydziestych piątych urodzin przegryźć kapsułkę (kapitan kierował się trochę innymi względami niż trening skałkowy, wiem ;-), mniejsza o fakty...)
Teraz kiedy bardziej interesuję się wydolnością i treningiem sportowym wiem, że prawdopodobnie chodziło mu o siłę, która wtedy właśnie zaczyna słabnąć (on nie definiował tego problemu jako problemu siły mięśni). Wiem też, że te trzydzieści pięć lat należy traktować z przymróżeniem oka, u jednej osoby będą to trzydzieści dwa lata, a u innej - czterdzieści. Cecha osobnicza. Ważyłem wtedy 74-76 kg, przy wzroście 174, i pomimo BMI w normie wyglądałem dość cherlawo ;-), a moja babcia zawsze kiedy ją odwiedzałem kręciła głową i mówiła "Słabo Aruś wyglądasz ;-)". Eh, przedstawicielka pokolenia przedwojennego, dzielącego ludzi na grubych Staśków i chudych Józków, z czego tylko Ci pierwsi byli na górze wiejskiej drabiny społecznej, z uwagi na dostęp do tłustego mięcha ;-)
Na początku 2010 roku pojechałem na narciarski obóz skiturowy w okolice Szklarskiej. Chciałem wtedy spróbować nart skiturowych, co sezon, dwa jeździłem na nartach, ale zjazdowych. Ten obóz z punktu widzenia kondycyjnego był po prostu porażką. Na tym obozie dopadł mnie brak kondycji, ale to naprawdę dosłownie. Nie byłem w stanie utrzymać tempa grupy. No tak, zdecydowanie łatwiej jest zjeżdżać, niż podchodzić i schodzić, podchodzić i schodzić, a czasami gdzieś trochę zjechać. Masakra. Dotarło do mnie, że przy mojej siedzącej pracy, z każdym mijającym rokiem będzie coraz gorzej i pora się za siebie wziąć. Miałem 33 lata, ważyłem jakieś 84-86 kg, pojawiła się nadwaga, trwała nadwaga, żadne tam wahnięcia ;-) Babcia była zadowolona i twierdziła, że się "poprawiłem" ;-) Ekstra, babciu, ekstra ;-)

W zasadzie zawsze miałem kontakt ze sportem i do sportu miałem zacięcie. Na początku był rower, potem pojawiło się pływanie (chodziłem na zajęcie z pływania na basen przez prawie całe studia, tam nauczyłem się technicznego kraula), pojawiały się sporadycznie inne sporty, ale biegania nigdy nie było. Pomimo tego, że w szkolnych testach sprawnościowych miałem bardzo dobre wyniki i byłem zawsze na klasowym biegowym topie. Bieganie nigdy mnie nie przyciągało, nie sprawiało wrażenia sportu, który chciałbym uprawiać, którym chciałbym zająć się poważniej i częściej. Taki monotonny, wyczerpujący wysiłek dla masochistów, którzy nie potrafią znaleźć sobie bardziej rozwijającego zajęcia, albo nie mają dość pieniędzy, żeby uprawiać bardziej "wyrafinowane" sporty. Tak wtedy o bieganiu myślałem. Zresztą prawdę mówiąc w tych moich najlepszych "areobowo" czasach sport traktowałem po macoszemu, inne rzeczy miały wyższy priorytet, tak było...

Niestety, ani rower, ani pływanie nie było dość atrakcyjne dla mnie, żeby uprawiać je często, czyli minimum trzy razy w tygodniu, kilkanaście razy w miesiącu... Może chodziłem na basen albo wybierałem się na rower raz na tydzień, kilka razy w miesiącu, w zimie nawet rzadziej. Za mało, teraz wiem, że za mało.

Pod koniec roku 2010, albo na początku 2011 spotkałem się ze swoimi dawnymi kolegami ze studiów, klasyczne bro, bez vod ;-) Jeden z nich wspomniał, że jest taki portal bieganie.pl, jego znajomy pracował wówczas przy jego rozwoju, czy był nawet współwłaścicielem, nie pamiętam dokładnie. Wszedłem tam, cóż, gmatwanina pojęć, oznaczeń. Co to jest tempo ? Co to jest foodpod ? Co to jest HM ? Co to jest OWB1 ? Spojrzałem na plany treningowe. Cooo ? Trzy treningi w tygodniu ? Kiedy ja na to znajdę czas ;-) ??? Dobra, otwórzmy jakiś inny plan. Pięć treningów w tygodniu... Dobra, bez żartów proszę ;-)

Wtedy poczułem, że chciałbym zacząć biegać. Głównie dla odzyskania kondycji, która była kiepska i zrzucenia tych kilku kilogramów nadwagi. Nie wierzyłem, że osiągnę to rowerem. Zbyt często widziałem "rowerowych grubasków" dookoła siebie na ulicach, którym sadełko o mało co nie rozrywało ciasnych, kosmicznych ubranek, pedałowali dość sprawnie i żwawo, ale... No właśnie. A ci co biegali, byli (przeważnie) szczupli. Czysta fizyka jest za bieganiem.
Nie miałem butów, ale zapytałem się koleżankę (fanka Facebooka ;-)), czy zna jakieś dobre buty. Powiedziała, że dobre buty to są jakieś na "A", ale nie pamięta nazwy firmy ;-). No i że muszę mieć buty biegowe, bo w takich niebiegowych zrobię sobie krzywdę. I że muszę mieć koniecznie garmina, żeby w każdą niedzielę wrzucać na FB trasę, którą przebiegłem. ;-) Tutaj oczywiście ironizowała. Miałem 34 lata i ważyłem te 85-86 kilogramów. Za dużo. I nie miałem Facebooka ;-) Inny znajomy, zapalony rowerzysta, zapytany o to samo powiedział, że ma Nike kupione w promocji, ale jeszcze w nich nie biegał ;-) No ładnie, całe grono doradców dookoła !

Kupiłem sobie krótkie spodenki biegowe i koszulkę, pierwsze treningi postanowiłem pobiec w butach niebiegowych, normalnych brązowych, zamszowych butach, kupionych chyba w Deichmann, firmy AM, też na "A", czyli wszystko się zgadzało. Swego czasu schodziłem w tych butach cały Nowy Jork, wzdłuż i wszerz. Pomyślałem, że jak dałem radę zwiedzić cały Nowy Jork, to i potruchtać po lesie też dam radę, bez zrobienia sobie tej "krzywdy".

O tym pierwszym treningu pisałem już półtora roku temu, w moim pierwszym wpisie. To było 17 kwietnia 2011 roku, trzy lata temu. Od tego czasu przebiegłem około 2250 kilometrów. Czy chciałbym więcej ? Tak, chciałbym więcej ;-) Każdy kolejny przebiegnięty kilometr, ale również przejechany na rowerze czy przepłynięty na basenie jest kolejną cegiełką, która z jednej strony jest dowodem pokonywania własnych słabości, z drugiej prowadzi do osiągnięcia pewnych celów. Ale te cele oczywiście mogą się zmieniać, ponieważ nic nie jest stałe, wszystko płynie i wszystko się zmienia dookoła nas, a adaptacja do aktualnych warunków i możliwości jest kluczowa.
Jeszcze dwa, trzy lata temu nie pomyślałbym, że wpadnę na pomysł startu w jakiś duathlonach, że będę chciał bawić się w triathlon, że ... itd. itd.

Chyba nie będę grał w piłkę nożną w tym roku, koledzy z drużyny, kiedy dowiedzieli się, że nie jestem chętny na cały sezon, nie byli jakoś zachwyceni. Żeby to sobie zrekompensować postanowiłem jednak wystartować w jakiś dwóch biegach w tym roku. Z okazji tej małej rocznicy ;-) zapisałem się wczoraj na Bieg Konstytucji 3 Maja (5 km). Będę biegł w tempie 4:15/km, zobaczymy ;-) Dawno nie biegłem w zawodach.
Jestem też zapisany na duathlon we wrześniu w Makowie Mazowieckim.

C.D.N. (jak się trafi jakaś okazja i dostanę weny "twórczej", można się już bać)

ahoj!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


snipster (2014-04-18,09:31): jak ten czas leci... ;)
krunner (2014-04-18,10:00): Dokładnie, nic dodać, nic ująć, Piotrze. Czas zachrzania!
paulo (2014-04-18,22:15): to jesteś Arku tylko rok młodszy ode mnie, w bieganiu oczywiście :) Oby ta pasja została jak najdłużej.
krunner (2014-04-21,23:06): Dzięki Pawle. Na razie bieganie w ogóle mi się nie przejadło, pewnie dlatego, że podchodzę do niego bez jakiegoś napinania się na wyniki, życiówki...







 Ostatnio zalogowani
Grzegorz Kita
23:42
fit_ania
23:26
romangla
23:20
Andrea
22:49
Artur z Błonia
22:38
Szafar69
22:26
jlrumia
22:25
staszek63
21:51
damiano88
21:51
romelos
21:39
chris_cros
21:31
Personal Best
21:28
szakaluch
21:19
Wojciech
20:56
rafik348
20:47
janusz9876543213
20:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |