2014-04-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Punkt widzenia (czytano: 1757 razy)
Jak powszechnie wiadomo punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Zastanawiałem się jak to jest z tym moim bieganiem, kondycją i sprawnością fizyczną. Jak popatrzę się po moim otoczeniu to spokojnie mogę powiedzieć „jestem gigant”, co więcej zrobiłem sobie ostatnio test Coopera, prywatnie ale z dość dobrym pomiarem i wyszło, że jestem na granicy bardzo dobry/doskonały. Oczywiście dla mojego przedziału wiekowego. Teraz biegam interwały więc za jakiś czas pewnie w teście mój wynik będzie jeszcze lepszy.
Biegłem w ostatnim czasie cztery połówki, już dawno nie biegałem tak długo ostatni, a bywałem przecież w gorszej dyspozycji niż obecnie. Znaczy, ze inni biegają coraz lepiej? Pewnie tak, a coraz mniej jest osób przypadkowych, z którymi wygrywałem bez trudu.
Miałem zamiar wyjść za kilkanaście dni na Łomnicę, po połówce w Dąbrowie Górniczej jednak zrezygnowałem z tego zamiaru. Czas jak na mnie nie był najgorszy, zresztą mimo zaliczenia 15 km po pagórkach dzień wcześniej, najlepszy w tym roku. Jednak samopoczucie, sposób w jaki odłączał mi się prąd wskazał jednoznacznie miejsce w którym pod względem kondycji się znajduję. W najbliższą niedzielę biegnę „Perłę Małopolski” w Skale, dwa podbiegi ( 180 metrów w górę) dadzą pełny obraz moich możliwości kondycyjnych. Pokonanie jednego truchtem będzie dla mnie „sukcesem”.
Za 25 dni pobiegnę Salzburg Maraton, miała być życiówka i rywalizacja z Pawłem, z góry wiedziałem, że ta rywalizacja to dla mnie tylko motywacja, bo obiektywnie od samego początku nie było równych szans. Paweł jest zdecydowanie z wyższej półki, chyba, że to od czego zaczęła się rozmowa o naszej rywalizacji byłoby rzeczywistością „ Paweł- Ty przytyjesz z 5 kilo, ja jeszcze zrzucę 5 i wygram z Tobą”.
Rzeczywistość jednak jest brutalna, to ja od tamtej rozmowy przytyłem mimo wysiłków i diety prawie 5 kilo a Paweł pewnie schudł. Ale „kobyłka stoi u płota” i trzeba skonsumować zakład, całe szczęście dla mojej kieszeni, że jedziemy tylko w 4 osoby więc tego piwa do stawiania będzie niewiele.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu DamianSz (2014-04-09,13:50): Co tak Leszku zaraz poddajesz sie bez walki ? 25 dni to sporo czasu. Jeszcze możesz zrzucić trochę z wagi i poprawić kondycję. Czego szczerze życzę. I jeszcze tej radości biegania jaką ma Józek Madej któremu wogóle nie przeszkadza, że obsadza tyły ;-) dario_7 (2014-04-09,15:00): Leszek, a po co jakieś diety, skoro wiadomo, że nic nie dają. Tylko człowiek zajada stresy, że wciąż nie ma tak jakby chciał ;)) Ja zwykle przed maratonem tyję kilka kg. Organizm po prostu przygotowuje się na tą chwilę postu ;))) tytus :) (2014-04-09,19:02): Ani się nie poddaję ani nie rezygnuję, mam nadzieję na życiówkę w Salzburgu, czwarty raz zejść poniżej 20 kwadransów na tyle dużo aby nowa życiówka stała się faktem. jacdzi (2014-04-09,22:32): Tytus , jestes gigant! A rywalizacja z nim to pryszcz, bez znaczenia, wazna radosc z biegania, biegowe przyjaznie i ta radosc zycia. A od postawienia paru piw nie zbiedniejesz, a nawet bedzi Ci milo z nimi popiwkowac shadoke (2014-04-10,11:01): Myślę, że te najbliższe zawody Perły Małopolskiej wcale nie mogą dać Ci odpowiedzi, na to gdzie się obecnie znajdujesz z kondycją...a to z prostej przyczyny, że przebiegłeś te ostatnie połówki w bardzo krótkich odstępach czasu i organizm ma prawo trochę się zbuntować. Ale ja uważam, ze jesteś GIGANT!:) TRZYMAM KCIUKI za każdą życiówkę i radość z biegania:) Truskawa (2014-04-10,11:14): Iwona napisała wszystko co miałam Ci napisać. Nic mniej i nic więcej nie byłabym w stanie wymyślić.
|