2013-06-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| to już za rok ... (czytano: 1808 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=sfmvNYx4ckQ
Jeszcze kilka lat temu moje życie było normalne, poukładane i takie spokojne. Jednym słowem nudne. Było takie zwykłe. Czasem pozwalałam sobie na chwilę szaleństwa… ale to za mało chyba… przyszedł dzień, w którym odkryłam w sobie wielkie marzenia a potem przestałam bać się je realizować.
Rodzice zawsze mieli ze mną problemy… dzienniczek ucznia zapisany w pół roku… zawsze miałam swoje zdanie, nie zawsze to odpowiadało otoczeniu… trudno jest drążyć własny tor przez życie… ale są tacy co lubią ten sport…
Miałam to zrobić już w tym roku… jednak stwierdziłam, że to chyba za wcześnie, że pewnie dałabym radę ale szkoda ciała, szkoda nóg, lepiej jeszcze jeden dobrze przebiegany rok wpisać w swoje cv biegowe niż za wcześnie zdecydować się na taki krok… no ale jak w tym roki Oni wystartowali… jak śledziłam ich na endomondo i jak potem rozmawiałam z nimi już po przekroczeniu mety… żal doopsko ściskał, że nie pojechałam choćby popatrzeć… za rok musi być Rzeźnik!
Już w tym roku wzmacniam nogi na długie dystanse… moje wybiegania są wolne i długie, zaplanowałam urlop w górach i kilka innych takich wypadów… typu Maraton Gór Stołowych i Maraton Gorce… jesienią po Poznań Maraton natychmiast roztrenowanie… i w listopadzie zaczynam nowy sezon… uczę się biegać z plecaczkiem, uczę się jeść na treningach, przed i po. Bardzo dbam o regenerację. Dużo czytam i stosuję zdobytą wiedzę na temat zdrowego jedzenia, które działa na mnie jak sok z gumijagód.
Czy się boję ? pewnie, że się boję. Ale ten strach mnie mobilizuje do regularnych, dobrych i efektywnych treningów. Mobilizuje mnie każdego dnia… To jest tak silne, że ja nigdy nie mam tak, że nie chce mi się wyjść na trening. Mogę być zmęczona pracą zawodową, domem, życiem ale na bieganie zawsze mi się chce iść…
Czy jestem pewna swego? Nie. Bo nigdy się nie wie co się wydarzy… ten dystans 78 km, jest pewne, do mety daleko… ale jak się nie wybiorę w tą podróż – to się nie dowiem.
źródło: http://www.biegrzeznika.pl/bieg-rzeznika/trasa-biegu/
Czy mam partnera? Mam. Przeszłyśmy ze sobą nie jedną życiową historię. Znamy siebie i obie tego chcemy. Razem przemierzyć Bieszczady. Zmieniać brudne skarpety na przepakach, jeść kabanosy, podziwiać piękne widoki, wyściskać się na mecie a potem … pić tamtejsze piwo w zmęczeniu PO.
Neta i ja
To dokładnie za rok. Za rok o tej porze będzie Boże Ciało. Będziemy odbierać pakiety startowe i pakować worki na przepaki a potem zmuszać się wczesnym wieczorem do snu… bo o 1 w nocy pobudka… o 3:20 start i w drogę…
Jak patrzę na tą mapę… to chcę tam być, widzieć to i czuć.
źródło: http://www.biegrzeznika.pl/bieg-rzeznika/trasa-biegu/
A potem leczyć nogi, plastrować palce i ściskać w ręku ‘medal, co tam czekał, co najdroższy na świecie’ [Wiewiórka na drzewie] i stać przed krawężnikiem i zastanawiać się jak go ‘wziąć’ bokiem? tyłem ? i budzić się w bólach mięśni z każdym przewróceniem na łóżku we śnie…
Marzę o tym. Bardzo.
Na zdjęciu: mój Syn - miał wtedy dwa lata...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu bmejsi (2013-06-19,13:21): Byłem tam przez ostatnie trzy lata. Bieszczady są magiczne, ja poznałem je dopiero jako dorosły człowiek, właśnie z perspektywy biegu. Nie bój się, dasz radę i zapamiętasz każdą chwilę. To inny wymiar biegania. Pozdrawiam Pawel1973 (2013-06-19,15:02): Kurcze! Wkrótce wpisowe na Rzeźnika będzie równe cenie wczasów w Egipcie, jak organizatorzy tego biegu poczytają, że kobiety zamiast o gorącym piasku marzą o bieszczadzkim błocie. Porobiło się, ech. jacdzi (2013-06-23,07:57): Ja tez marze o Rzezniku. Niestety w przeciwienstwie do Ciebie nie mam partnera do biegu. Pobiegniecie zas z kims kto ma inne cele biegowe, z kims losowym prowadzi do frustracji. Mysle ze ta swoista wzajemna odpowiedzialnosc dodaje kolorytu tej imprezie. Mr.Matti (2013-06-24,08:12): Trzymam za Was kciuki!! Przy Twoim czasie maratońskim, powinno się udać w jakieś 14h, dużo zależy od partnera. Byłem w tym roku (w Berehach nie zmieściliśmy się w limicie) - niesamowita, wspaniała przygoda i super atmosfera. Pokochałem takie bieganie a odegram się w Chudym Wawrzyńcu:))) tdrapella (2013-06-25,08:45): Mam nadzieje, ze sie spotkamy za rok w Bieszczadach. Weź ze sobą synka! :)
|