Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [13]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
ziko303
Pamiętnik internetowy
RKB Biega

Adam Zimoń
Urodzony: 1975-08-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
21 / 42


2013-05-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
KWIECIEŃ CZĘŚĆ 1 - Poznań Półmaraton i Cieszyński Fortuna Bieg (czytano: 387 razy)

 

Pierwszy kwietniowy start to 6. Poznań Półmaraton rozegrany 07.04.2013. Po niespełna miesiącu od Maniackiej Dziesiątki pojawiłem się znowu w Poznaniu, mając tym razem plan pobicia życiówki w półmaratonie. Dotychczasowy najlepszy wynik pochodził z października 2012 roku z Półmaratonu Legnickiego. Niestety, nie była to atestowana trasa, ale wynik 1:51 był około 3 minuty lepszy od wcześniejszego rekordu na tym dystansie, trasa wg Garmina dobrze zmierzona, więc uznawałem to za pełnowartościowy rekord. Planem na Poznań był wynik poniżej 1:50.

Na starcie grubo ponad 5.000 uczestników, czyli największa pod tym względem impreza biegowa w jakiej uczestniczyłem. Muszę przyznać, że ilość osób robiła wrażenia. Start na ulicy Baraniaka podobnie jak w przypadku Maniackiej, tylko tym razem biegniemy w przeciwnym kierunku. Jakoś udało mi się dopchać w okolice pacemakerów na 1:50 i ruszamy. Pierwszy kilometr, co było do przewidzenia, jeden z najwolniejszych w całym biegu 5:22 i slalom pomiędzy wolniejszymi biegaczami (wow jak to zabrzmiało wolniejszymi, może lepiej jeszcze wolniejszymi :)). Cały czas staram się trzymać kontakt z balonikami z napisem 1:50. Zdecydowałem się na bieg ze słuchawkami na uszach, co jak się później okazało, nie było najlepszym pomysłem. Kolejne kilometry pokonuję w granicach założonego tempa. Ze względu na muzykę, nie słyszę pikania Garmina co kilometr, więc patrzę tylko na średnie tempo. Niestety to za mało, żeby korygować na bieżąco tempo i kilometry biegnę nierówno od 5:02 do 5:15 (nie licząc pierwszego). Półmetek osiągam mniej więcej w 54:30 czyli przy utrzymaniu tempa spodziewany czas na mecie to 1:49. Niestety gdzieś właśnie na 11. kilometrze na podbiegu i punkcie z wodą „odjeżdżają” mi baloniki i nie mam siły za nimi gonić (pacemakerzy biegli na czas brutto, więc ich 1:50 dawało pewnie około 1:48 netto). Bieg jak to półmaraton zaczyna się od 16 kilometra, teraz też tak było i niestety tempo spadło, aż do 5:30 na najtrudniejszym 20 kilometrze, (podbieg na ulicy Baraniaka przed skrętem na Maltę, gdzie była meta). Końcówkę udało się przyśpieszyć - 21. kilometr 5:15 i na ostatnich metrach 4:41. Czas netto 1:50:55. Życiówka poprawiona o około 40 sekund czyli du…y nie urywa :). Na mecie na szczęście rozdawane są folie termiczne, temperatura w okolicach zera, więc są na wagę złota. Po czasie oceniam ten bieg umiarkowanie pozytywnie, myślę że gdybym bardziej kontrolował tempo po każdym kilometrze, można było jeszcze urwać 20-30 sekund, czy zejść poniżej 1:50? Tego nie wiem :).

Kolejny start to 5.Cieszyński Fortuna Bieg – 21.04.2013 – dystans 10 km i apetyt na kolejną życiówkę i zejście poniżej 49 minut (jak dobrze, że czas zmagań ze złamaniem 50 minut mam już za sobą :)). Trasa wydawała się idealna, dość płaskie dwie pętle prowadzące zarówno po stronie polskiej jak i czeskiej. Takie biegi uświadamiają jak zmieniło się nasze otoczenie, zamiast zatrzymywać się na posterunkach granicznych, spokojnie można przechadzać się z jednej strony rzeki na drugą. Po czeskiej stronie przygrywał dixielandowy band, świeciło słońce, mnóstwo biegaczy, w tym kilkuset dzieciaków i nastolatków, którzy rozegrają bieg na 2 km. Patrząc na nich zastanawiałem się czemu ja tak późno zacząłem biegać? :) Wynik zwycięzcy robi duże wrażenie, czas poniżej 6 minut na 2 km!

Po młodzieży czas na główne danie czyli start biegu głównego. Uczestników 10 razy mniej niż w Poznaniu, czyli od początku można biec „swoje”. Ruszam ostro: otwarcie 4:49, 2 – 4:52, 3 – 4:49, na czwartym spowolnienie, to chyba wbieg na mostek i powiewy wiatru 4:58, ale na 5. wracam do gry i znów 4:48. Na półmetku 24:34 czyli żeby pobiec poniżej 49 minut trzeba przyśpieszyć, a sił zaczyna dramatycznie ubywać. 6 i 7 kilometr jeszcze w miarę - 4:53 i 4:54. Niestety zaczyna się kryzys 8 – 4:58 i 9 kompletna katastrofa 5:07! W tym momencie wiedziałem, że nie będzie wyniku 48:xx. Udało mi się jednak jakoś pozbierać i przyśpieszyć na 10 kilometrze do 4:54. Ostry finisz na stadionie (na zdjęciu) i 49:08 czyli 5 sekund powyżej życiówki z Poznania. Można powiedzieć forma się ustabilizowała :). Bieg w Cieszynie bardzo dobrze zorganizowany i godny polecenia. A tydzień po Cieszynie – MARATON :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


visentin (2013-05-08,14:21): Gratulacje... drzwi do 1:50 dla ciebie teraz czekają ;) dasz radę ! Ja chyba powoli wrócę do bieganie, spotkałem fyzioterapeuta (Marcin ktore biegał z nami w Bieg Koguta) i powiedział czas na marszobieg... Będę biegać Bieg Firmowy pod koniec maja, wezmiesz udział ?
ziko303 (2013-05-08,18:15): 18.05? Tak wystawiamy sztafetę z firmy.







 Ostatnio zalogowani
BemolMD
08:27
chris_cros
08:25
michu77
08:13
bobparis
07:58
Admin
07:47
Ryszard N.
07:11
kos 88
06:46
jaro109
06:25
biegacz54
06:20
schlanda
05:26
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |